„Epitafium” dla Basi

„Epitafium” dla Basi

“Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”

Ten początek wiersza ks. Jana Twardowskiego zawsze mi przychodzi na myśl, gdy odchodzi do wieczności ktoś znajomy. Niestety jak większość z nas, orientuję się, iż danego nam czasu nie wykorzystałem należycie. Dopiero po śmierci takiej osoby trzeba nadrobić zaległości, poznać i docenić ją bardziej niż miało to miejsce za życia. Tak więc przykro mi Basiu, że dopiero teraz, korzystając z informacji przekazanych mi przez Twą córkę Magdę, mogę się dowiedzieć tylu interesujących faktów na temat Twej „przygody na planecie Ziemia”. To wspomnienie jest z oczywistych przyczyn tylko uproszczeniem, gdyż życie miałaś jakże bogate…

Barbara J. M. Kukulska (z domu Dulska) urodziła się 9.03.1944r.w Łodzi, gdzie w wyniku wojennej zawieruchy znaleźli się jej rodzice. Przygoda z PRL-em zaczęła się już w szkole podstawowej, gdy groziła jej ocena niedostateczna ze śpiewu za niechęć wobec piosenek patriotycznych. Kończąc studia na Politechnice Łódzkiej (Wydział Włókiennictwa) brała udział w marcu 1968r.w wiecu na Uniwersytecie Łódzkim, co skutkowało represjami, ale przy pomocy życzliwych wykładowców skończyła studia w październiku ‘69r. W całkiem dorosłe życie weszła z mężem Markiem (absolwentem PŁ) i dwójką dzieci urodzonych w 1967r. (Magda) i 1969 (Wojtek). Na krótko podjęła pracę zawodową w przemyśle odzieżowym ale uciążliwość pracy zmianowej spowodowała, że została wykładowcą najpierw w Technikum Odzieżowym a potem w Ośrodku Doskonalenia Kadr Przemysłu Lekkiego. Po szykanach ze strony kierownictwa za (czy pamiętacie tę frazę?) nieodpowiednią postawę ideową czyli brak entuzjazmu wobec oferty zapisania się do Partii, w maju ‘77r. skorzystała z propozycji objęcia stanowiska szefa Działu Przygotowania Produkcji w Domu Mody „Telimena”. I w tym momencie tak naprawdę zaczęły się kłopoty Basi z systemem komunistycznym.

Uczucie obrzydzenia na powszechną niegospodarność, korupcję i kradzieże narastało w niej, co pogłębiały nieustanne naciski by dołączyła do przodującej siły narodu. Erupcja nastąpiła w 1979 r. na Walnym Zgromadzeniu załogi, gdy wobec przybyłych z zewnątrz aparatczyków, na wniosek pracowników, poddała bezlitosnej, rzeczowej krytyce panujący tam układ. To było owe przekroczenie czerwonej linii; nomenklarura podjęła kontratak. Wkrótce pod fałszywym zarzutem ukarano ją naganą a wobec dalszego stawiania się i braku pokory sfingowano „kradzież mienia” czyli 5 ścinków materiału wielkości połowy chusteczki do nosa, które podłożono do jej torebki. Do akcji wkroczyło też wtedy SB poddając ją obserwacji oraz nieukrywane szykanowanie całej rodziny. Efektem tego był początek problemów zdrowotnych, wynikających z nieustannej presji, budowania atmosfery strachu, obaw o dzieci i męża, ciągłych kontroli w pracy szukających na nią haka. Córka Magda, będąca świadkiem tych problemów (choć rozmawiali o tym szeptem, 13-latki mają doskonały słuch), nabawiła się choroby serca, zaś Basia na początku 1980r.wylądowała na Oddziale Terapii Chorób Nerwowych. Załamanie nerwowe wymagające hospitalizacji spowodowało m.in. paraliż i zanik funkcji mowy. Po półrocznym zwolnieniu lekarskim, wyrażając chęć powrotu do pracy, usłyszała w Dziale Kadr, iż „jest nieprzydatna dla zakładu, wobec czego sugeruje się by się zwolniła”. Bez możliwości odwołania się od tej sugestii, w sierpniu 1980r.przyjęła rezygnację.

I tak zastał rodzinę Kukulskich Sierpień ’80. System totalitarny był takim dlatego, iż wkraczał w ludzkie życie totalnie, ingerując i dotykając każdego jego aspektu. Wcale nie trzeba było być działaczem opozycji by w czasach PRL być prześladowanym; wystarczył głośno wyrażony nonkonformizm, niezgoda na praktyki panującego układu nomenklaturowego. Nie mówiąc oczywiście o braku przynależności do PZPR; ci co nie siedzieli cicho i mieli odwagę zaprotestować, automatycznie trafiali pod skrzydła SB, która umilała życie opornych w zależności od sprawianych przez nich kłopotów. Basia formalnie rzecz biorąc, nie była członkiem opozycji przedsierpniowej lub wybitną działaczką NSZZ Solidarność po jego powstaniu. Była autorką wielu ulotek dla łódzkiej Solidarności; na miarę swoich możliwości i sił, po prostu robiła swoje, tak jak wielu z Polaków żyjących w tamtych podłych ale i ekscytujących czasach. I nie uważali siebie za bohaterów.W tym sensie, życiorysy wielu z nas, którzy opuścili Polskę, jak i tych, którzy mimo wszystko zostali, choć tak odmienne, to jednak są zarazem podobne.

Pora wrócić do Pani Basi, która od początku 1981 roku szuka powrotu do pracy w swym zawodzie, ale bezskutecznie.W maju ‘81 na spotkaniu ze znajomymi w Warszawie rodzi się pomysł emigracji. W październiku Basia z Markiem podejmują decyzję: wyjeżdżamy. 11-go grudnia 1981 r. rodzina Państwa Kukulskich opuszcza Ojczyznę, udając się do Austrii. Tak otwiera się II rozdział w ich życiu.

W kilka miesięcy po przyjeździe, dr inżynier Marek Kukulski jedzie do konsulatu RPA w Wiedniu na robocze interview, z którego wychodzi z propozycją podjęcia pracy w biurze projektowym Sastec firmy SASOL, która w miejscowości Secunda ma swój olbrzymi kompleks przeróbki węgla na benzynę syntetyczną. Tak więc w 1982 r. rodzina Kukulskich przybywa do „drugiej” ojczyzny; po 1.5 roku przenoszą się do Johannesburga. Syn Wojtek po latach pobytu w RPA wrócił do Polski, gdzie obecnie mieszka. Maż Marek pracuje zawodowo a Basia prowadzi dom i po jakimś czasie wraca do swojej pasji, choć już na obczyźnie, do działalności społecznej.

W Johannesburgu działa pierwsza i największa organizacja polonijna na południu Afryki, czyli Zjednoczenie Polskie, założona w 1948r. i skupiająca także rodaków z krajów ościennych. Organizacja do 1990r.uznawała rząd RP na uchodźstwie w Londynie; dopiero w 1991r. nowa Polska nawiązała stosunki dyplomatyczne z RPA. Od 1998r.Basia jest redaktorką periodyku Zjednoczenia Polskiego pt. „Wiadomości Polonijne”. Kilka lat temu periodyk ten został wyróżniony na konkursie wydawnictw polonijnych. W zarządzie Zjednoczenia Polskiego Basia działa od 1998r. a w roku 2000 zostaje prezesem. Funkcję tę pełniła do chwili śmierci mimo usilnych starań o znalezienie następcy. W 2003 roku współzakładała Związk Sybiraków Afryki Południowej. W czasie pobytu w RPA Basia była inicjatorką i dobrym duchem wielu działań na rzecz Polonii.

W ciągu minionych kilkunastu lat naszej znajomości trudno byłoby mi wymienić choć jedną inicjatywę, której nie byłaby animatorką i wspomagała innych w realizacji ich pomysłów w utrzymywania oraz promocji polskości na krańcu Afryki. Co najważniejsze Basia nie tylko miała pomysły, ale była skuteczna w ich realizacji. Nie sposób sobie wyobrazić obchodów rocznic narodowych bez jej organizacyjnego geniuszu. Zawsze była obecna z delegacją ZP pod Pomnikiem Katyńskim w Johannesburgu. Jest to jeden z pierwszych takich pomników postawiony w miejscu publicznym 9-go maja 1981 roku. Zawsze była obecna przy okazji różnych uroczystości, jak rocznice Katynia, Smoleńska, Powstania Warszawskiego, Lotów nad Warszawę. Warto pamiętać iż w lotach RAF z pomocą powstańcom warszawskim zginęło 69 lotników z RPA. Jednak najbliższą jej sercu uroczystością był obchodzony od kilku lat Dzień Wojska Polskiego organizowany przez nią najpierw w parafii Miłosierdzia Bożego w Walkerville, na południu Johanesburga, a potem „na górce”, tuż przy parafii, w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej. Były to, zwłaszcza ostatnio, kameralne, ale bardzo wzruszające uroczystości z apelem poległych, obecnością gości z ambasady i attaché WP w RPA. Czarodziejska ręka Basi zawsze wyczarowała atrakcyjne losy na loterię fantową, z której dochód był przeznaczony dla sierocińca sponsorowanego przez Stefana Heroka, a budowanego właśnie w Walkerville.

Ci z Państwa, których dotknął bakcyl jakiejkolwiek działalności społecznej, szczególnie tej polonijnej na obczyźnie, są sobie w stanie zrozumieć, iż prezesowanie przez 20 lat dużej organizacji i redagowanie „Wiadomości Polonijnych” kosztowało wiele wysiłku i poświęcenia. Nie tylko w sensie materialnym ale również w czasie rabowanym rodzinie i sobie, bez czasu na odpoczynek. Zawsze wiadomo było, że jak Basia za coś się zabrała to będzie to zrobione na poziomie, niezależnie czy będzie to piknik polonijny czy potężna uroczystość.

Wyrazem uznania dla jej pracy, wysiłków i poświęcenia było odznaczenie jej w 2016r. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2019r. Odznaką Honorową Osoby Represjonowanej z powodów politycznych. Poza tym była członkiem Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu IX Kadencji. Podobno, nie ma ludzi niezastąpionych; może i tak, ale na pewno są wyjątki i takim jest Basia. Pewnie z czasem Zjednoczenie Polskie w Johannesburgu znajdzie nowego prezesa, ale osobę taką będzie czekało wielkie wyzwanie, a mianowicie sprostanie dziedzictwu, które po sobie zostawiła jako prezes Pani Basia Kukulska. No cóż, nie będzie łatwo…, szczególnie w tych czasach.

W literaturze jest podgatunek zajmujący się tzw.historią alternatywną, czyli fantazjowaniem, jak by się potoczyły dzieje znanego wydarzenia, gdyby…i tu wkracza wyobraźnia autora. Co by było, gdyby Basia potrafiła… Siedzieć cicho? Ano, jej życie z pewnością by się potoczyło inaczej, ale wątpię, by doświadczyła jego intesywności, tak jak to było jej dane. Oczywiście ważne jest, aby je przeżyć starając się naśladować naszego Mistrza Jezusa Chrystusa, który przeszedł dobrze czyniąc. Jednak po ludzku rzecz biorąc, ważne jest też, aby nasze życie nie było nijakie. Nie zawsze nam się wszystko udaje, często mało co, ale nie do zaakceptowania jest, by nie starać się i nie próbować; Basi też nie wszystko wyszło i nie była aniołem bo aniołowie są w niebie. Ale w podsumowaniu naszego życia, liczy się takie zapomniane słowo jak całokształt i jest on zdecydowanie w jej przypadku na plus. Tak widzę w tym krótkim „Epitafium” postać mojej znajomej – Basi Kukulskiej. Mąż Marek, dzieci Magda i Wojtek z pewnością mogliby coś dodać i zmienić, ale tak już jest, iż każdy z nas postrzega drugą osobę przez pryzmat własnych doświadczeń.

Basia zmarła rankiem 17.01.2021r. w Johannesburgu. Basiu, polecając Twoją duszę Bożemu Miłosierdziu i ufając, że się u Pana zobaczymy. Jako, że wydawane przez Ciebie „Wiadomości Polonijne” często zawierały fragment poezji, pragnę Cię pożegnać wierszem pt. ”Jezu, ufam Tobie” ks. Jana Twardowskiego, napisanym w szpitalu 18.01.2006r. tuż przed jego śmiercią:

“Zamiast śmierci
racz z uśmiechem przyjąć Panie,
pod Twe stopy
życie moje, jak różaniec”.

+ posts

1 Comment

  1. Magda Liberda

    Andrzejku, aż głupio mi się przyznać, ale dopiero dzisiaj, czyli po prawie 1.5 roku od śmierci mojej Mateńki przeczytałam napisane przez Ciebie epitafium. Bardzo Ci dziękuję za wspaniałe wspomnienie, ciepłe słowa i uznanie dla mojej Matki. Objęłam po niej funkcję Prezesa, mając nadzieję, że uda mi się zmobilizować nowych młodszych ludzi do współpracy. Niestety każdy zajęty jest swoim życiem. Sama też pracuję. Moim marzeniem jest kontynuować pracę Mam. Jeszcze raz dziękuje za cieple słowa i wspomnienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *