Ojciec Pio Część IV

Ojciec Pio Część IV

Bilokacja może być zdefiniowana jednoczesnym pobytem w 2 miejscach. Ojciec Pio nie jest jedynym, który posiadał ten dar, posiadało go wielu świętych. A oto świadectwa tych, którzy doświadczyli tego fenomenu w wykonaniu o.Pio:

Pani Maria stwierdziła pewnego wieczoru , że jej brat zasnął podczas modlitwy; nagle został obudzony uderzeniem w policzek. Zorientował się, iż ręka która go uderzyła była ubrana w półrękawiczkę i od razu pomyślał o o.Pio.Następnego dnia zapytał mnicha wprost czy go uderzył w policzek, na co o.Pio rzekł: To był sposób na odrzucenie snu podczas modlitwy.

Kiedyś po wojnie, pewien żołnierz wszedł do zakrystii, podszedł do o.Pio i ze łzami w oczach powiedział: „Ojcze, dzięki za ocalenie mnie od śmierci”. Następnie opowiedział tam zgromadzonym swoją historię – „Byłem kapitanem piechoty, gdy pewnego dnia na froncie, podczas strasznej bitwy niedaleko mnie zobaczyłem mnicha, który krzyknął do mnie: Niech się pan oddali z tego miejsca! Podbiegłem do niego i w tym momencie, tam gdzie stałem przed chwilą wybuchł granat.Kiedy się odwróciłem, mnicha już nie było. Tak ojciec Pio ocalił moje życie”.

O.Alberto, który spotkał się z o.Pio w 1917r. opowiadał: „Ojciec Pio stał przy oknie i patrzał na góry; mówił coś do siebie. Podszedłem do niego by ucałować jego rękę, lecz on mnie nie dostrzegł, jego ręka była sztywna. W tym momencie usłyszałem, jak o.Pio udzialał komuś przedśmertnego rozgrzeszenia. Po chwili, o.Pio otrząsnął się, jakby wybudzony ze snu. Ty tu jesteś? Nie zauważyłem cię – powiedział do mnie. Po kilku dniach przyszedł telegram z Turynu; ktoś dziękował przełożonemu za wysłanie o.Pio do umierającego. Domyśliłem się, że właśnie tej osobie ojciec udzielał rozgrzeszenia, którego byłem świadkiem. Nie było po prostu innego wytłumaczenia dla treści tego telegramu”.

W 1946r. amerykańska rodzina wybrała się do San Giovanni by podziękować o.Pio; ich syn, który był pilotem bombowca został ocalony przez o.Pio nad Pacyfikiem. Oto relacja syna: „Byliśmy tuż przy docelowym lotnisku gdzie mieliśmy lądować z pełnym ładunkiem bomb, bo misja była nieudana, kiedy zostaliśmy trafieni przez samotny japoński myśliwiec. Samolot eksplodował zanim załoga zdążyła wyskoczyć, tylko mi się to udało i nie wiem w jaki sposób. Próbowałem otworzyć spadochron, ale bezskutecznie. Niechybnie rozbiłbym się o ziemię, gdyby nie pomoc mnicha, który zjawił się przy mnie w powietrzu. Miał białą brodę, wziął mnie w swe ramiona i delikatnie położył na ziemi u bramy bazy.Możecie sobie wyobrazić szok i zdziwienie wzbudzone moim przypadkiem; nikt nie chciał w to uwierzyć, ale moja obecność mówiła sama za siebie – nie byłem duchem! Podczas wyjazdu do domu, na przepustce, wśród zdjęć mojej mamy, rozpoznałem mojego wybawcę. Matka powiedziała mi, że prosiła o.Pio o opiekę nade mną”.

Pewna kobieta mieszkała ze swą córką w Bolonii; miała nowotwór na ramieniu. Córka przekonała ją do operacji, ale chirurg chciał jeszcze trochę poczekać przed ustaleniem daty. Tymczasem jej zięć wysłał telegram do o.Pio, prosząc o modlitwę za teściową. W tym samym czasie gdy o.Pio otrzymał telegram, kobieta ta, siedząc sama w jadalni zobaczyła wchodzącego do pokoju mnicha, który się przedstawił: Jestem ojciec Pio z Pietrelciny. Po krótkiej rozmowie o diagnozie lekarskiej i po namowie do modlitwy do Matki Bożej o.Pio zrobił znak krzyża na jej ramieniu i wyszedł. W tym momencie kobieta zawołała córkę i zięcia pytając dlaczego wpuścili o.Pio bez zapowiedzi. Oni zaś zgodnie odpowiedzieli, że o.Pio nie widzieli i do domu nikogo nie wpuszczali. Następnego dnia, chirurg badając ją przed operacją, nie mógł już znaleźć nowotworu.

Diabeł istnieje dziś tak samo jak w przeszłości i nadal kusi człowieka do grzechu. Postawa wyznawcy Chrystusa w konfrontacji z szatanem musi być zatem uważna i silna; nikomu nie może być obojętna kwestia istnienia Złego. Jak się wydaje, w mentalności współczesnych ludzi szatan odpływa w sferę mitologii i folkloru. Buadelaire słusznie twierdził, że „…majstersztykiem szatana w nowoczesności” jest jego przekonanie ludzi o swoim nieistnieniu. Dla wielu zatem, nie jest łatwe wyobrazić sobie pojawienie się demonów przybywających wprost z piekła by walczyć z o.Pio. Walki te miały czasem całkiem krwawy charakter, jak opisał to w wielu listach o.Pio i o czym świadczyli jego współbracia zakonnicy.

Jeden z pierwszych przypadków kontaktu o.Pio z szatanem zdarzył się w 1906r. Pewnej nocy zakonnik był w konwencie Św.Elia del Panisi i nie mógł zasnąć z powodu gorąca. Gdy usłyszał czyjeś kroki dochodzące z pobliskiego pokoju, pomy ślał: „Chyba brat Anastasio też nie może usnąć”. Zastanawiał się, czy go nie zawołać i zaprosić na pogawędkę; podszedł do okna i chciał zawołać brata, lecz głos zamarł mu w gardle: na parapecie pobliskiego okna siedział pies monstrualnej wielkości. Ojciec Pio opowiadał później z przerażeniem: Widziałem jak ogromny pies wszedł przez okno, a z jego pyska unosił się dym Upadłem na łóżko, i usłyszałem głos z głębi psa „To on, to ten”. Ale niedługo pies skoczył z parapetu na dach i zniknął.

Diabeł atakował o.Pio licznymi kuszeniami, również o.Agostino potwierdził, że szatan ukazywał mu się pod różnymi postaciami: „Demony pojawiały się np.jako młode, tańczące nago dziewczyny, jako krucyfiks, przyjaciel obu zakonników Ojciec Prowincjał, Papież PiusX, Św.Franciszek czy nawet Matka Boża”. Szatan objawiał się także w swych okropnych postaciach w asyście licznych demonów. Nieraz dręczył o.Pio nie przybierając żadnej fizycznej postaci, ale np.ogłuszającym hałasem czy plując na niego. Ojciec Pio uwalniał się z tych opresji przywołując imię Jezusa.

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „Ci, którzy przystępują do Sakramentu Pokuty uzyskują przebaczenie grzechów popełnionych przeciwko Bogu, dzięki miłosierdziu Bożemu. Stają się natychmiast pojednani z Kościołem, który urazili przez swoje grzechy. Dostępują nawrócenia poprzez miłosierdzie Boże oraz trud modlitwy”. Sakrament Pojednania nazywamy Sakramentem Nawrócenia, ponieważ powoduje sakramentalną obecność Jezusa nawołującego do nawrócenia; jest on pierwszym krokiem w powrocie do Ojca dla tych, którzy zbłądzili przez grzech. Jest on nazwany Sakramentem Pokuty, ponieważ uświęca indywidualnie chrześcijańskich grzeszników i jest duchowym krokiem do nawrócenia, pokuty o zadośćuczynienia. Jest on nazwany Sakramentem Spowiedzi, bo ujawnienie lub wyznanie grzechów kapłanowi jest zasadniczym elementem tego sakramentu. W głębokim sensie jest on także „wyznaniem– uhonorowaniem i pochwałą– świętości Boga i Jego miłosierdzia skierowanego do człowieka pełnego grzechu. Jest nazwany Sakramentem Przebaczenia ponieważ poprzez rozgrzeszenie udzielone przez kapłana, Bóg daruje pokutnikowi przebaczenie i pokój.

W ciągu dnia spowiedź była głównym zajęciem o.Pio i robił to spoglądając po prostu we wnętrze penitentów, choć ich oczywiście słuchał. Dlatego okłamywanie go podczas spowiedzi było niemożliwe, o.Pio zaglądał w ludzkie serca. Często, kiedy penitenci byli onieśmieleni jego osobą lub co gorsza próbowali coś zataić, sam wymieniał ich grzechy podczas spowiedzi. Ojciec Pio zapraszał wszystkich wierzących do spowiedzi przynajmniej raz na tydzień, mawiając: Nawet jeśli pokój był zamknięty, po upływie tygodnia konieczne jest jego odkurzenie. W sakramencie spowiedzi był bardzo wymagający; nie znosił osób przychodzących do niego jedynie z ciekawości. Jeden z zakonników wspomina – „Pewnego dnia o.Pio nie dał rozgrzeszenia penitentowi mówiąc mu: „Jeśli pójdziesz się wyspowiadać do innego kapłana, zabierz rozgrzeszenie, które otrzymasz i idź do piekła razem z nim”. Ojciec Pio uważał, że sakrament pokuty jest bezczeszczony przez ludzi, którzy nie chcą zmienić swojego życia, wskutek czego pozostają winni przed Bogiem.

Lewitację można określić jako fenomen, w którym osoba unosi się nad ziemią i zawisa w powietrzu. Z pewnością Pan Bóg obdarował tą zdolnością niektórych świętych Kościoła. Np.św.Józef z Copertino był znany z tego; miał ją także o.Pio. Wielu naocznych świadków widziało go unoszącego się nad ziemią. Oto opowieść o.Ascanio: „Kościół był wypełniony ludźmi, czekaliśmy na o.Pio mającego przyjść słuchać spowiedzi. Wszyscy z oczekiwaniem spoglądali na drzwi, przez które miał wejść o.Pio; drzwi się nie otworzyły, natomiast dostrzeg łem nagle o.Pio idącego ponad głowami ludźmi w stronę konfesjonału. Gdy zbliżył się do niego, nagle zniknął by po kilku minutach zacząć spowiadać. Nic nie mówiłem, myśląc, że mi się przywidziało, lecz kiedy się z nim spotkałem, zapytałem: Ojcze, jak ci się udało chodzić nad głowamni ludzi? A on żartobliwie odrzekł: „Zapewniam cię moje dziecko, jest to tak, jak chodzenie po ziemi”.

W Bari, we Włoszech, podczas II wojny św. zainstalowała się kwatera naczelnego dowództwa lotnictwa USA. Powiadają, że wielu lotników uratował o.Pio swoimi interwencjami; nawet ich dowódca był świadkiem zadziwiającego wydarzenia. Pewnego dnia ten generał prowadził eskadrę bombowców w celu zniszczenia niemieckiego składu zaopatrzenia w San Giovanni, i jak sam wspominał: „Gdy samoloty były już blisko celu, piloci ujrzeli na niebie postać zakonnika z uniesionymi rękami. Bomby zwolnil się same z uchwytów i spadły na poniższe lasy. Samoloty, również same bez żadnego udziału pilotów, zawróciły do bazy”. Wszyscy się dziwili kim był ten mnich zdolny do rozkazywania maszynom; ktoś powiedział generałowi, że właśnie w San Giovanni żyje zakonnik potrafiący czynić cuda. Generał postanowił go odszukać zaraz po wyzwoleniu i dowiedzieć się czy jest to ten sam mnich, którego podczas pamiętnego lotu widzieli w powietrzu. Tak więc po wojnie, generał pojechał z grupą swoich pilotów do klasztoru o.Pio. Przy wejściu napotkał grupę zakonników i od razu rozpoznał wśród nich tego, który powstrzymał ich samoloty, był to właśnie o.Pio. Zakonnik do niego podszedł i spytał: „Czy to ty jesteś tym, który chciał nas wszystkich pozabijać?”. Generał, którego wbrew temu powitaniu uspokoiły te słowa i wygląd o.Pio, uklęknął przed nim. Choć ja zwykle o.Pio mówił w dialekcie benewentyńskim, generał był przekonany, że mnich mówi do niego po angielsku, bo go doskonale rozumiał – była to jeszcze jedna z niezwykłych zdolności o.Pio, często pomocna mu przy spowiedzi, kiedy spowiadał obcokrajowców. Wspomniany generał, będąc protestantem, zaprzyjaźnił się z o.Pio i przeszedł na wiarę katolicką.

W ciągu 50 lat stygmaty o.Pio mogły oglądać tysiące ludzi, choć sam zakonnik „wstydził się” ich i starał się je ukrywać, mając dłonie owinięte bandażem lub nosząc rękawiczki. Pozwalał na fotografowanie swych ran pra wie tylko wtedy, gdy nakazywali to przełożeni, podczas badań medycznych. W „sprawie”o.Pio toczyły się różne kościelne dochodzenia i doszło nawet do zakazu publicznego wykonywania posługi kapłańskiej. Dopiero w 1933r.papież Pius XI nakazał zdjąć to ograniczenie, mówiąc: „Nie byłem źle nastawiony do o.Pio, tylko źle poinformowany”. Wielokrotne badania, którym był poddany zakonnik stwierdziły ich autentyczność i niewytłumaczalność w świetle wiedzy medycznej. Równie niemożliwy do naukowego wytłumaczenia, był fakt ich stopniowego zanikania, który zaczął się w ostatnich miesiącach życia o.Pio; uczeni stwierdzili brak naukowego wytłumaczenia całkowitego ich zniknięcia po śmierci. Specjaliści od medycyny sądowej mówili, iż głębokie rany skórne, takie jak u o.Pio, zawsze goją się przez zostawienie blizny, a w wypadku zakonnika nie było absolutnie żadnego śladu blizn. Naukowcy wykluczyli także możliwość powstania tego typu ran pod wpływem autosugestii, autohipnozy, histerii lub stresu.
Kiedyś zakonnik, zgryżliwie zapytany czy nie wywołuje swych stygmatów siłą woli odparł: „Wyjdź na pole i przypatrz się krowie, zacznij się skupiać z całej woli i zobacz czy ci potem nie wyrosną rogi”. Wielu wrogów Kościoła usiłowało przedstawić o.Pio jako pseudmistyka, który sam sztucznie, w tajemnicy wywołuje stygmaty. Te propagandowe zagrywki, nie zostały obalone przez .Pio, ale przez naukowców, którzy nieraz przyznawali, iż bardzo starali się udowodnić fałszerstwo. Nic z tego. Pan Bóg nie potrzebuje tanich sztuczek, a przypadków takich jak u o.Pio używa do tego, by wzmocnić naszą wiarę i przypomnieć nam, iż jest ciągle obecny w świecie, który stworzył, podtrzymuje go w istnieniu i jest jego Panem. Ponieważ to On jest Stwórcą praw natury, także one są posłuszne Jego Boskiej woli, zaś to, że wielu nie chce, lub nie potrafi tego przyjąć do wiadomości czy zaakceptować nic nie zmienia. Tym zaś, którzy w istnieniu takich przypadków jak u o.Pio (bo nie są to jedyne znaki, które daje nam Pan Bóg, by wzmocnić naszą wiarę i przypomianać o Swojej ciągłej obecności w świecie) nie wątpią, dają widzialny dowód tego co powiedział Pan Jezus: „A oto Ja jestem z wami, aż do skończenia świata”.

+ posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *