Zaczekaj (wiersze z tomu „Sumienie ruszyło i nowe wiersze” 1990)
Kiedy się modlisz – musisz zaczekać
wszystko ma swój czas
wiedzą prorocy
trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
to niespełnione
dopiero się staje
Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
dokąd się mrówki nadgorliwie śpieszą
miłość uwierzy przyjaźń zrozumie
nie módl się skoro czekać nie umiesz
We dwoje
Przeżyć samotność chociaż jest się razem
nie dziw się że bliski staje się daleki
milczą za gęsto rosnące topole
dwie obok siebie niepokojne rzeki
jest Pan do którego się bardziej należy
stąd to milczenie gdy się jest we dwoje
Rozmowa z cudowną figurą
– Wcale nie jesteś cudowna
westchnął
masz nieformną głowę
szorstko cię ociosali
przynajmnie o półtora centymetra za długi palec
– Mój ty cymbale – pomyślała
Cudowna – bo mnie ludzie pokochali
On (z tomu „Nie bój się kochać” 1991)
Zatrzymał się
cień pod oknem
nade mną chmury wędrowne
udam że mnie nie ma
zapomnę
puka
znów nie otwieram
myślę: – Późno ciemno.
– Kto? Pytam wreszcie
– Twój Bóg zakochany
z miłością niewzajemną
Wiersze z tomu „Nie martw się” 1992
Ubogi
Kocham kościół ubogi
zagrożony
jak bocian na cienkiej nodze
w głodującej Afryce
z dziewczynką do Pierwszej Komunii
w cerowanej sukience
– nie bój się
święt Józef trzyma go jak golasa za ręce
kocham kościół nieśmiały
Boży
z tacą na której ktoś guzik położył
gdzie śpiewają modlą się o księży
a banan przy rozbieraniu pokazuje język
różne są serca kraje
gałgany ścierki szkarłaty
zgubił się Jezus na dobre
w kościele bogatym
Spór
Wielki spór o Boga w licealnej klasie
pytania chłopców twarde
a dziewcząt piskliwe
uśmiech przekory
jeszcze przed rozpaczą
także święty Augustyn miał kłopty z wiarą
nawet szczęście nie wierzy że jest już szczęśliwe
jest krzyż wiary
jest i krzyż niewiary
wie o tym
Jezus
proszący o ciszę
zrozumie obejmie
rękami objema
już wierzysz – kiedy cierpisz że Go nie ma
Nie martw się (z tomu „Wielkie i małe” 1993)
Nie martw się
że się Kościół przewróci
że znów grzesznik
wierci dziurę w niebie
magistrze doktorze docencie
nie martw się o Boga
ale o siebie