I pójdę drogą nieznaną nikomu… – romantycy wobec rzeczywistości

I pójdę drogą nieznaną nikomu… – romantycy wobec rzeczywistości

Co czuję, inni uczuć chcieliby daremnie!
Sąd nasz, prócz Boga, nie dany nikomu.
Chcąc mnie sądzić, nie ze mną trzeba być, lecz we mnie.
Żeglarz A. Mickiewicz (1821)

Dla typowego, wychowanego na fizyce newtonowskiej myśliciela XVII wieku cały wszechświat to wielki mechanizm, rządzący się spójnymi i niezmiennymi prawami. Aby zgłębić tajemnice bytu i poznać jego istotę, nie trzeba mieć szczególnych umiejętności, wystarczy umieć obserwować fakty i kojarzyć je ze sobą – czyli stosować zasady empiryzmu i racjonalizmu.

Wiek XIX, szczególnie jego początki, zakwestionował oświeceniową teorię poznania. Zauważono, że „naoliwiona” materia jest mniej ważną częścią, zewnętrznym znakiem istotniejszej i kierującej bytem siły duchowej. Prawa rządzące całą rzeczywistością nie są niezmienne, ale przeobrażają się, zmierzając w jakimś określonym kierunku. I ten kierunek należy odkryć i opisać. Myślenie o świecie za pomocą “szkiełka i oka” – jak to określił w “Romantyczności” Mickiewicz – prowadził do wniosków bardzo powierzchownych. Docieranie do prawdziwego poznania tajemnic życia musi zawierać elementy pozarozumowe jak: wiara, intuicja, siła duchowa i uczuciowa. Najbardziej predysponowani do odkrycia prawdy bytu są więc literaci obdarzeni siłą i talentem; szczególnie poeci wyposażeni w boski dar tworzenia. Byli oni najwyższymi prawodawcami i prorokami, jakby posłannikami Boga. Stąd taka apoteoza poezji, poetów i ich indywidualnego opisu rzeczywistości.

Romantyzm stworzył bohatera nieznanego poprzednim wiekom. To człowiek przeżywający tragiczny konflikt spowodowany rozbieżnością między wyznawanymi ideałami a rzeczywistością, człowiek skłócony ze światem i społeczeństwem, w którym żyje, buntujący się przeciw istniejącym normom społecznym, kulturalnym i obyczajowym (natura- kultura, autentyczność- sztuczność), przeżywający nieszczęśliwą miłość, prowadzącą do tragicznych skutków, nie umiejący znaleźć sensu życia, uciekający w świat marzeń i wspomnień, często kończący życie samobójstwem. (Np. bohater „Cierpień młodego Wertera” Goethego, „Giaur” Byrona, „Eugeniusz Oniegin” Puszkina, „Korsarz” Rylejewa). Mickiewicz nazwał je „zbójeckimi książkami”. O ile bunt wobec rzeczywistości bohaterów typu byronowskiego wynikał z osobistych zawodów, ruiny własnego szczęścia o tyle u Mickiewicza (poemat Konrad Wallenrod) uzyskuje większą wymowę. Konrad porzuca ukochaną żonę, udane szczęście osobiste: ”Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie. (…) Tyś niewolnik, jedyna broń niewolników „podstępy” (…). I to jest dopiero prawdziwie tragiczny, świadomy i heroiczny wybór. Biada człowiekowi, gdy jest on jeszcze nieetyczny.

Romantycy wierzyli, że poza zwyczajnymi, otaczającymi nas rzeczami i zjawiskami współistnieją wszystkie byty związane z wyobrażeniami chrześcijańskimi (Bóg, szatan), demony, duchy, strzygi, wampiry, upiory, (bardzo silna była wiara w możliwość kontaktu ze światem pozazmysłowym, co widoczne jest np. w II i IV części Dziadów A. Mickiewicza). Literatura i poezja zapełniła się postaciami z ludowych podań, legend czy niesamowitych opowieści. To wtedy ujrzał światło dzienne np. stwór Frankenstein w powieści, pod tym samym tytułem, angielskiej pisarki Marii Shelley.
Wielką wagę przykładano do wizji sennych. „Snem piszę, a z mgieł rozjaśnionych biorę” – mówił o swojej poezji J. Słowacki w ostatnim okresie twórczości. W III części Dziadów Mickiewicza znaczna liczba scen rozgrywa się we śnie; we śnie walczą o dusze Konrada złe i dobre duchy.

Polscy poeci romantyczni wprowadzili do literatury wiele tajemniczych wątków baśniowych i fantastycznych z rodzimych legend i podań (np. w Balladynie, „Lilii Wenedzie” Słowackiego, Świtezi Mickiewicza). Zainteresowaniem cieszyła się odległa historia, szczególnie średniowieczna czy orientalna. Wielką rolę odgrywała w twórczości romantyków przyroda, którą rozumieli jako żywą siłę rządzącą światem i wpływającą na rzeczywistość podobnie jak Bóg. Poza tym, otaczająca natura dla romantyka nie była przyrodą, którą rządzą pewne prawa, lecz potęgą, działającą w wymiarze etycznym; może ona karać i interweniować, kiedy jej zasady były łamane (np. w III części Dziadów August Bécu, ojczym J. Słowackiego, współpracownik znienawidzonego Nowosilcowa czy Balladyna giną rażeni piorunem).

W filozofii romantycznej wszystko żyje, także muzyka. „Muzyka jest większym objawieniem niż wszelka wiedza i filozofia” – powiedział L. van Beethoven, zwracając uwagę na potencjał sztuki muzycznej, która z najniższej pozycji w hierarchii sztuk w klasycyzmie, przesunęła się na miejsce wiodące w hierarchii romantycznej. To właśnie w dobie romantyzmu powstały wspaniałe dzieła kompozytorów: Beethovena, Schuberta, Webera, Schumanna, Berlioza, opery Rossiniego, Verdiego, by wymienić tylko kilku. To wtedy, komponował Chopin, o którym Schumann napisał: „Kapelusze z głów, panowie – oto geniusz”! I dodawał: „Gdybyż mógł wiedzieć potężny samodzierżący władzę monarcha północy, jak niebezpieczny wróg zagraża mu w dziełach Chopina, w prostych melodiach jego mazurków, to zabroniłby tej muzyki. Utwory Chopina są ukrytymi w kwiatach armatami…”. W dobie romantyzmu powstały „Śpiewniki domowe” a także nasze najwspanialsze opery narodowe, działającego w kraju, St. Moniuszki: „Halka” i „Straszny dwór”.

Henryk Siemiradzki: „Chopin gra u Radziwiłłów w 1829r.”, 1887

Kolejną siłą, która wg romantyków wpływała na losy ludzi, całych społeczeństw i narodów jest historia. Filozofowie i poeci romantyczni uważali, że historia i jej bieg nie są wypadkową chaotycznych zdarzeń ale rezultatem rozumnych procesów. Próbowano odpowiedzieć sobie na pytanie czy cykl dziejów jest sensowny, można go przewidywać. Niemal wszystkie znaczące postacie epoki zajmowały się filozofią historii, dociekaniem sensu jej przemian. Ogromny wpływ na tak wielkie zainteresowanie historią miały niewątpliwie doniosłe wydarzenia, które zmieniły Europę: rewolucja francuska, wojny napoleońskie, a potem wiele zrywów niepodległościowych szeregu narodów z polskim na czele, o czym pisałam w pierwszej części artykułu.

Dużą rolę odegrała koncepcja niemieckiego filozofa G. Hegla. Otóż Hegel twierdził, że dzieje ludzkości są rezultatem pochodu ducha historii przez czas; Duch wciela się w poszczególne państwa i decyduje w ten sposób o ich hegemonii w świecie danego okresu. Potem Duch Dziejów wstępuje w inne państwo, później w jeszcze inne, aby na końcu określić sam siebie. Rola ludzi sprowadza się do podążania za duchem albo sprzeciwu wobec niego. Pierwsi, którzy zbudowali silne państwa i narody są zwycięzcami w historii, drudzy są jej kamerdynerami. Do ostatnich zaliczył ludy słowiańskie jako niezdolne do budowania własnego państwa. Hegel i jego poplecznicy określali charakter Słowian jako niewolniczy, bierny i uległy, nieposiadający samoświadomości, a więc zasługujący na podbój i zniewolenie; tym samym ludy słowiańskie muszą znaleźć się poza historią.

Według Hegla cel uświęca środki. Celem jest zaprowadzenie dobrobytu moralnego gatunku ludzkiego, ale zanim się on urzeczywistni, najpierw musi przetoczyć się przez historię wielowiekowe pasmo konfliktów społecznych i wojen. Ogrom cierpienia narodów i jednostek jest więc konieczny. Przy takim rozumieniu dziejów musi pojawić się pytanie o moralność. Polski filozof August Cieszkowski, uczeń Hegla, powtarzał poglądy mistrza, ale sądził, podobnie jak Mickiewicz, że Duch wciela się nie tylko w narody, które stworzyły państwo. Głosił, że Duch wcielił się w wieku XIX w naród polski a jej rozbiór był dowodem niemoralności ustroju Europy. Rozważania te zaowocowały mesjanizmem czyli wiarą w nadejście wyjątkowej postaci lub narodu, których działalność przyniesie wyzwolenie od zła, zmieni oblicze świata i rozpocznie nową erę; stanie się źródłem wiarygodnej i rzetelnej wiedzy. Te przekonania sprawiły, że polski romantyzm jest jednym z najoryginalniejszych na świecie. Pogląd ten został zawarty np. w III cz. „Dziadów” A. Mickiewicza. Porównał on sytuację panującą w porozbiorowej Polsce do męki Chrystusa. Według poety droga do nowego życia i odnowy moralnej prowadzi przez ofiarę, mękę i śmierć a potem zmartwychwstanie narodu. Mesjanizm to religia uciśnionych, których ofiara nie jest daremna. Stąd przemiana Gustawa z cierpiącego samotnika w Konrada – Prometeusza poświęcającego się za naród. Z kolei w „Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego” Mickiewicz pisał: „O ile powiększycie i polepszycie dusze wasze, o tyle polepszycie prawa wasze i powiększycie granice wasze”. Także Słowacki (poemat Wacław) przypisywał wielką rolę Duchowi jako siły sprawczej: Miłość ojczyzny – o! to słońce świetne/ Dla serc, co dumne, sieroce, szlachetne, /Całe się czystym miłościom oddadzą. /Jako żurawie, co łańcuch prowadzą,/Świetniejsze serca wylatują przodem;/ Umrą – ich duchy lecą przed narodem. On też stworzył, w końcowym okresie swojego życia poemat „Genesis z ducha”; poemat naukowy o stworzeniu świata (prekursor teorii Darwina?), gdzie wyłonione z Boga siły duchowe, zależne i niższe od niego, są twórcami kosmosu. Na początku świata były duchy istniejące w Bogu, które zapragnęły swoich kształtów; trwałe formy świata materialnego (skały) ustąpiły miejsca formom organicznym (rośliny, zwierzęta) aż do pojawienia się człowieka, najbardziej doskonałej formy ziemskiej. Tu kończy się epoka genezyjska i zaczyna historia człowieka. Jej celem jest tworzenie coraz doskonalszych form życia zbiorowego, którego emanacją jest naród. Formą mającą umożliwić ludzkości dalszy rozwój ma być Polska ze swoim umiłowaniem wolności i nieskrępowanej twórczości ducha. (…) wszystko przez Ducha i dla Ducha stworzone jest, a nic dla cielesnego celu nie istnieje… stanie ugruntowana przyszła wiedza święta Narodu mojego… a w jedności wiedzy pocznie się jedność uczucia… i widzenie ofiar, które do ostatecznych celów przez ducha świętej ojczyzny prowadzą (…) Spraw, aby ta jedyna droga rozwidnień i oświeceń: droga miłości i wyrozumienia, coraz mocniej jaśniała wiedzy Słońcami… i lud twój wybrany a drogą boleśną teraz idący, do krolestwa Bożego zaprowadziła. Takim wezwaniem do Stwórcy kończy swój poemat Słowacki.

W czasie zaborów i powstania listopadowego (1830/31) powstało wiele tekstów tyrtejskich, czyli utworów wzywających do walki w okresach szczególnego zagrożenia ojczyzny i naszego narodu. Wzorzec poety-twórcy, przewodnika narodu w walce o wolność, wcielającego swą poezję w czyn, stworzył Mickiewicz: (np. Konrad z III cz. “Dziadów”, Wajdelota z “Konrada Wallenroda”). Podobną postacią jest Kordian z dramatu J. Słowackiego. Poezję tyrtejską tworzyli także mniej znani poeci. Znaczące są tytuły ich zbiorów wierszy: “Pobudka” S. Goszczyńskiego, “Sonety wojenne” S. Garczyńskiego, “Poezja ułana polskiego” M. Gosławskiego.

“Tylko prosty żołnierz i poeta zrobił swoje” – napisał wiele lat później Cyprian Kamil Norwid. Zapoczątkował on „nowy romantyzm” wolny od opiewania narodowych cierpień, skupiający się raczej na człowieku i jego powinnościach moralnych, życiu codziennym, niestety niewielu go wtedy rozumiało.
Każdy człowiek, który się poświęca za wolność – jest człowiekiem, nowym Boga tworem. (Kordian J. Słowacki)

Prawdziwe arcydzieła rodzimych poetów zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu od roku 1832, kiedy to przyszedł czas rozpamiętywania klęski powstania i dawniejszej historii Polski oraz snucia projektów na przyszłość. Wszystko, co najistotniejsze w sztuce polskiej lat trzydziestych XIX wieku, miało miejsce na emigracji – głównie we Francji – gdzie udało się kilka tysięcy pokonanych powstańców obawiających się represji (na ich cześć wiwatowano w Niemczech, Belgii, Francji). Na emigracji tworzyli także poeci, których zaliczamy do naszych narodowych wieszczów (np. Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Norwid).

W polskiej literaturze romantycznej i innych krajach europejskich, znajdujących się w niewoli, głównym tematem stało się zagadnienie rycerskiej i niezłomnej walki o wyższe ideały, w tym walki narodowowyzwoleńczej. Ponieważ wolność „kosztuje” złożenie życia o ofierze powinno być wzorcem do naśladowania. Najsłynniejszy bohater-patriota, Konrad z III cz. „Dziadów” Mickiewicza mówi: Patrzę na ojczyznę biedną, /Jak syn na ojca wplecionego w koło, /Czuję cierpienia całego narodu, /Jak matka czuje w łonie bóle swego płodu, a Słowacki dodaje: Biada, kto daje ojczyźnie pół duszy, /A drugie tu pół dla szczęścia zachowa. „Dosyć jest ludzi strzegących mizernych swoich pozycji i dumy własnej, i czci światowej… i fałszów, ale muszą być i tacy, co zapomną o sobie – a wtenczas będą silni i niepokonani.

Jednym ze sposobów pisania o narodowej sprawie było „wyjaśnianie” tragicznych dziejów ojczyzny. Dlaczego akurat Polskę spotkały takie nieszczęścia? I co należy czynić, aby w przyszłości nie powtórzyły się narodowe klęski. Szli krzycząc: „Polska! Polska” (…) /Wtem Bóg z mojżeszowego pokazał się krzaka, /Spojrzał na te krzyczące i zapytał: „Jaka?” stawiał pytanie Słowacki i odpowiadał: Dziwnie, że się ludzie boją/ Ludzi jak Boga i więcej niż Boga. Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą;/ Pawiem narodów byłaś i papugą, /A teraz jesteś służebnicą cudzą (…). O Polsko! póki ty duszę anielską/ Będziesz więziła w czerepie rubasznym, /Póty kat będzie rąbał twoje cielsko (…). Odpowiedź na pytanie: jaka ma być Polska, jaki ma mieć ustrój nie była prosta. Na emigracji powstało wiele stowarzyszeń i stronnictw politycznych: od konserwatywnego Hotelu Lambert księcia Adama Czartoryskiego, który do śmierci uprawiał „politykę bez listów uwierzytelniających”, Towarzystwo Demokratyczne Polskie (przeszło 4400 członków) T. Krępowieckiego, po radykalne ugrupowania ludowe skupione wokół J. Lelewela (jako zbyt niebezpieczny został w 1833 r. wydalony z Francji, przeniósł się do Belgii i tam wiódł ubogie życie naukowca). Najbliższy i długofalowy program upatrywano w pomocy rządów zachodniej Europy w drodze dyplomatycznej (monarchiści Czartoryskiego) lub nadania wszystkim Polakom równych praw politycznych i własnościowych. Nadania miały pociągnąć wszystkie warstwy do wojny ludowej. Najbardziej radykalne Gromady Ludu Polskiego (utopijni socjaliści Worcella) żądały przejęcia przez lud całej ziemi i środków produkcji, zniesienia własności i przywilejów szlacheckich, wprowadzenia wspólnoty majątkowej; choć odrzucali oni propagowane przez TDP uwłaszczenie chłopów.

Romantyczni poeci w całej swej twórczości wiedli spór o środki do celu, którym miał być wolny i suwerenny kraj. Czy droga butnego, dumnego Mickiewiczowskiego Konrada, który w Wielkiej Improwizacji jawi się jako despota, gdyż zamierza dążyć do celu niezależnie od woli ludzi jest właściwa? Konrad pragnie takiej władzy, która pozwoliłaby mu dowolnie formować człowieka. Stając się grzesznikiem i bluźniercą, gdy oskarża Boga o zimny racjonalizm, brak uczucia miłości wobec ludzi oraz obojętność wobec cierpień narodu – przegrywa. To Ksiądz Piotr, poprzez swoją pokorę otrzymuje dar widzenia przyszłości Polski i jej zwycięstwa. Klęska zrywu listopadowego spowodowała zmianę pojęć o metodach walki. Bohater przestaje być zbawcą narodu, a staje się działaczem. Taką postacią jest np. Jacek Soplica w poemacie Pan Tadeusz.

J. Słowacki nie wziął udziału w powstaniu (tuż przed jego wybuchem został wysłany z pocztą dyplomatyczną zagranicę); jednak przywitał je entuzjastycznie, pisząc liryki powstańcze. Wydany w 1834 r. Kordian (część pierwsza trylogii: Spisek koronacyjny) miał być repliką na III część Dziadów. Młody Konrad poznawał świat dzięki lekturom i rozmowom ze starym sługą Grzegorzem. W czasie podróży po Europie konfrontacja lektur z rzeczywistością wypadła na niekorzyść idealizujących świat książek. W niby wolnym świecie (akcja toczy się w Londynie) rządzi pieniądz a panujący ustrój nie daje wszystkim równych szans. We Włoszech bohater uświadamia sobie, że kobiety są sprzedajne a w Watykanie (by nie narazić się możnym tego świata) papież nie chce pobłogosławić garści ziemi skropionej krwią Polaków. „Niech się Polaki modlą, czczą cara i wierzą” – słyszy Kordian. Na szczycie Mont Blanc bohater wypowiada zdanie-hasło „Polska Winkelriedem narodów” – wyraźnie polemiczne z mickiewiczowskim „Polska Chrystusem narodów”. Poeta widzi w Polakach nie męczenników, ale żołnierzy.

W Warszawie odbywa się koronacja cara Mikołaja na króla Polski. Kordianowi – podchorążemu nie udaje się na zebraniu w podziemiach katedry przekonać spiskowców do planu zgładzenia cara. Postanawia sam dokonać zamachu, jednak pada u progu carskiej sypialni rażony wytworami chorej wyobraźni. Słowacki kompromituje naiwny program polityczny: wystarczy zabicie cara, by sytuacja w Polsce uległa zmianie. Romantyczni zapaleńcy kierujący się emocjami czy grupy szlacheckich rewolucjonistów bez sprecyzowanego programu działania nie mogą, według Słowackiego, wywalczyć wolność dla Polski. Brak programu, rządu (o tym pisał też M. Mochnacki) – to obłęd i szaleństwo. Poeta poddał też ostrej krytyce przywódców powstania, oskarżając ich o tchórzliwość, niezdecydowanie, brak strategii walki a nawet… zdradę (Krukowiecki). W „Beniowskim” z kolei protestował przeciwko bezkrytycznej miłości do narodu, oskarżając o nią Mickiewicza. Postawił tezę, że artysta musi być “bez łez, bez litości dla zwyciężonych”.

Dla Zygmunta Krasińskiego, potomka arystokracji, nie problemy niepodległościowe, ale społeczne były w centrum uwagi. Bohater „Nie- boskiej komedii”, poeta, hrabia Henryk, przegrywa swoje życie, bo choć obdarzony łaską tworzenia nie umie wykorzystać talentu. Nie umie żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami, o których pisze. Własnym życiem nie potwierdza piękna swojej poezji. Nie sprawdza się jako mąż i ojciec; jest egoistą i egocentrykiem, zaniedbującym proste obowiązki wobec rodziny (żona Henryka popada w obłęd i umiera, syn traci wzrok i ginie od przypadkowej kuli w czasie ludowego powstania). Wszystko, czegom się dotknął, zniszczyłem i siebie samego zniszczę w końcu(…) Za to, żeś nic nie kochał, nic nie czcił prócz siebie, prócz siebie i myśli twych, potępion jesteś — potępion na wieki(…). — Krasiński obala też romantyczne mity: życia wolnego i szczęśliwego na łonie natury i mit sławy; bo ta oszukuje, zwodzi, pociąga za sobą pychę i wzgardę dla zwykłych ludzi: Tegom żądał, o to przez długie modliłem się lata i nareszciem już bliski mojego celu — świat ludzi zostawiłem z tyłu- mówi bohater dramatu.

Krasiński niezbyt pochlebnie charakteryzuje arystokrację, rewolucjonistów maluje w czarnych barwach, w tym tłum przechrztów: Krzyż, wróg nasz, podcięty, zbutwiały, stoi dziś nad kałużą krwi, a jak raz się powali, nie powstanie więcej. — Dotąd pany go bronią – mówi tłum przechrztów.

Pierwsi pędzą życie pozbawione szczytnych ideałów, żądni są zaszczytów, okrutni wobec poddanych, rozpustni, choć bronią religii i tradycji (oni stracili siły ciała w rozkoszach, siły rozumu w próżniactwie legnąć muszą). Drudzy naiwnie wyobrażają sobie przyszłość samowola, lenistwo, użycie – to ich życiowy cel (Panom tyranom śmierć — nam biednym, nam głodnym, nam strudzonym jeść, spać i pić). Religię i tradycję odrzucają (Nasi ludzie krwawo pracowali przez czterdzieści dni i nocy, aż wreszcie zburzyli ostatni kościół), mordem usprawiedliwiają swoje cząstkowe racje wolności i godności (Idźcie bez trwogi i mordujcie bez wyrzutów — boście wybrani z wybranych, święci wśród najświętszych — boście męczennikami — bohaterami Wolności).

Na ich tle przywódca obozu arystokratów Henryk, jawi się pozytywnie jako pełen honoru i godności dobry wódz: (Spojrzyj na te postacie — myśl ojczyzny, domu, rodziny, myśl, nieprzyjaciółka twoja, na ich czołach wypisana zmarszczkami — a co w nich było i przeszło, dzisiaj we mnie żyje) – mówi Henryk do Pankracego, który namawia go do przejścia na stronę rewolucji.

Tytuł dramatu zapowiada chaos, dysharmonię, rozbicie porządku świata – tak jak każda rewolucja. Zapowiada upadek starego, grzesznego świata, ale uwypukla też grzechy nowego. Mamy tu ironiczny i bolesny osąd ludzkiego losu: smutną „komedię” życia i ludzkich dążeń. Poeta zdaje sobie sprawę, że rewolucja jest nieunikniona, ale to jednocześnie barbarzyński kataklizm niszczący wielowiekowy dorobek ludzkości i nie będący w stanie zaproponować w to miejsce żadnych pozytywnych wartości. Obie strony konfliktu mają racje cząstkowe. Krasiński wierzył jednak w jaśniejszą przyszłość. Ale ta może dokonać się tylko dzięki interwencji Boga. Bóg spowoduje powstanie nowego świata wtedy, gdy stary ulegnie zniszczeniu. Historia to wynik wyroków boskich, a nie ludzkiego działania.

W Psalmach przyszłości (pierwsza część wydana w 1845r.) Krasiński znów nawiązuje do opisu porządku społecznego ideału, do którego Polsce bardzo daleko: Jeden tylko, jeden cud:/Z szlachtą polską, polski lud. (…) Nie jest czynem – rzeź dziecinna! /Nie jest czynem -wyniszczenie!/Jedna prawda boska, czynna, To przez miłość przemienienie! W innym miejscu: Wezmą sztylet mdłe panienki,/Jak różę, do ręki!(…) I dalej: Nic nie spychać nigdy w dół,/ Lecz do coraz wyższych kół/Iść przez drugich podnoszenie- /Tak Bóg czyni we wszechświecie!/ Bo cel światów – szlachetnienie!
Odpowiadał mu w polemice Słowacki: Duch się wdziera,/Już podnosi góry, wieże./”Słaby”, mówisz, “rzeź wybiera” -/A czy wiesz, co On wybierze?…/Może ludów zatracenie. Nie jest to perspektywa optymistyczna.
I nie są optymistyczne stwierdzenia Słowackiego: Polska to kraj (…) gdzie nie trwa myśl nawet godziny. (…) Sęp ci [Polsko] wyjada nie serce, lecz mózgi.

Romantyzm przyniósł zestaw symboli, które przywołane dosłownie jako cytat lub ukryte (jako parafraza czy trawestacja), stanowią budulec wielu tekstów kultury polskiej aż do czasów obecnych. Pozwalają one na zrozumienie genezy wielu polskich sporów ideologicznych i problemów. Z pewnością górnolotność literatury romantycznej nie przemawia silnie do wyobraźni szczególnie młodego czytelnika. Silne, wstrząsające emocje, patos, tak bliskie twórczości romantyków, nie są nam dziś obce, choć współcześni artyści starają się intelektualnie dystansować od sfery emocjonalnej. Warto jednak pamiętać, że to właśnie romantycy stworzyli koncepcję sztuki refleksyjnej, z jednej strony posługującej się patosem, a z drugiej opartej na zmyśle krytycznym.

„Ojczyzna moja wolna, wolna,/Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada”…
Taką deklarację złożył poeta lat dwudziestych XX wieku, Antoni Słonimski. A my – czy nas w ogóle ten konradowski płaszcz jeszcze obchodzi? Boję się, że szczególnie teraz, w obliczu wielu zagrożeń z jakimi musi się mierzyć Polska może znów stać się modny. Oby nie…

Ewa Gulbis

+ posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *