„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata” (część XII)

„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata” (część XII)

W roku 303 cesarz Dioklecjan rozpoczął prześladowanie chrześcijań; w 305 r. biskup January z Benewentu we włoskiej prowincji Campania zaprotestował przeciw aresztowaniu swego diakona Sozjusza. Cesarski namiestnik Drakoncjusz, gorliwy wykonawca woli cezara uwięził także Januarego z jego pomocnikiem, po czym całej trójce dano wybór: złożenie hołdu pogańskim idolom lub śmierć. Kiedy wyznawcy Chrystusa odmówili składania ofiary bóstwom pogańskim Drakoncjusz skazał ich na ścięcie mieczem, który to wyrok wykonano 19 września 305 roku. Według starego podania, jedna z kobiet obecna przy egzekucji Januarego, nabrała do 2 flakonów krew tryskającą z szyi skazańca, którego po latach Kościół zaczął czcić jako świętego I tak zaczęła się ta niewiarygodna historia, jedna z wielu tajemnic, wobec których współczesna nauka milczy, nie mogąc nawet teoretycznie dać wyjaśnienia zjawiska przeczącego prawom natury. O co chodzi w cudzie św. Januarego, który formalnie nie jest uznany przez Kościół za „cudowny”?

Pierwsza zachowana relacja o cudzie św. Januarego pochodzi z kroniki z 1389 r. i od tej pory zjawisko było opisywane, badane i dokumentowane przez dziesiątki historyków, teologów, naukowców itd. Trzeba tu zacząć od tego, iż ten fenomen poza najsłynniejszą datą związaną z męczeństwem świętego dokonuje się także w pierwszą sobotę lub niedzielę maja (nie wiadomo dlaczego akurat wtedy) oraz 16 grudnia każdego roku (związane jest to z zatrzymaniem się u granic Neapolu lawy, po erupcji Wezuwiusza w 1631 r.) Warto nadmienić, że w historii odnotowano kilka razy brak wystąpienia cudu w różnych datach jego „normalnego” pojawiania się i zawsze zapowiadało to jakieś nieszczęście mające dotknąć Neapol, Włochy lub świat. Tak było w 1939 r. (wybuch II wojny ), 1943 r. (okupacja Włoch przez nazistowskie Niemcy), 1973 r. (epidemia cholery w Neapolu), 1980 r. (trzęsienie ziemi 23 listopada w Irpinii we Włoszech, gdzie zginęło 5 tys. osób). Najnowsze pochodzą sprzed kilku lat, czyli 19 września 2016 r. i 16 grudnia 2021 r. a co to zapowiadało, to sami doskonale wiemy…

Od stuleci w katedrze w Neapolu 19 września powtarza się taki rytuał: w czasie porannej mszy świętej miejscowy hierarcha idzie w procesji do kaplicy, z której bierze relikwiarz i niesie go przed główny ołtarz.
Podczas nabożeństwa dochodzi do intrygującego zjawiska, gdy zakrzepła we flakonie krew przechodzi do postaci płynnej, zwiększając przy tym swą objętość oraz kolor. Czas tego fenomenu trwa od chwili do kilku minut, zaś wyjątkowo nawet kilka godzin; proces odwrotny, czyli „zestalenie krwi”, przebiega podobnie. Po zmianie stanu ze stałego w ciekły, duchowny bierze relikwiarz i przechodząc główną nawą katedry pokazuje go z bliska zgromadzonym, przechylając nieraz flakon z tajemniczą krwią. Widać wtedy, że na jej powierzchni pojawiają się pęcherzyki, taka jakby krew „wrzała”. Jak wspomniałem, do tej pory, mimo kilkuset pokazów i powtarzalności zjawiska, Kościół oficjalnie nie zakwalifikował go do rangi „cudownego”, zarazem jednak coroczna demonstracja przez kardynała Neapolu ma swoją wymowę. Jak już kiedyś wspomniałem, zwykli wierni w takich przypadkach i tak wiedzą swoje…

Pora teraz oddać głos przedstawicielom świata nauki. 120 lat temu, po kolejnym wrześniowym cudzie, grupa uczonych z Neapolu dostała w swe ręce tajemnicze flakony z krwią św. Januarego pod jednym warunkiem: nie będzie rozbijania pojemników. Aby dostać się do środka, nie było praktycznie innego sposobu, bo dwa flakony były zapieczętowane mastyksem, tj. naturalną żywicą uzyskiwaną z drzewa pistacjowego, która z czasem twardnieje „na kamień”. Nie znaczy to by nawet w tamtym czasie tj. 1902 r. nauka była bezradna wobec badań bezinwazyjnych. Zaczęto od pomiarów spektroskopowych, by poprzez analizę widma zawartości flakonów, określić co one faktycznie zawierają. Ponieważ takie badania wtedy raczkowały, potwierdzono tylko zawartość hemoglobiny, czyli czerwonego barwnika krwi.

Dopiero rozwój techniki filmowej pozwolił na następne odkrycie, gdy w 1964 r. prof. G. Lambertini sfilmował zachowanie się zagadkowej cieczy we flakonie, by porównać je z właściwościami fizycznymi krwi ludzkiej. Po analizach stwierdził, iż ciecz z flakonów zachowuje się tak samo, jak krew tętnicza osoby żyjącej. Następnych badań spektroskopowych dokonano w 1988 r. które potwierdziły bez wątpliwości te wyniki z początku wieku: flakony z pewnością zawierają krew ludzką. Natomiast pomimo wielu teorii nikt z uczonych przez minione lata, nie przedstawił żadnej dobrej hipotezy nt samego procesu gwałtownego przechodzenia ze stanu stałego w płynny i odwrotnie, kiedy zmienia się nie tylko stan skupienia, lecz i barwa, lepkość oraz objętość. Zjawisko to zachodzi w tak różnych temperaturach jak 30*C czy 5*C, bo taki rozrzut odnotowano w różnych czasach. Pewna teoria mówiła, iż jest to tzw. płyn tiksotropowy, który staje się lepki gdy go się zamiesza, a zastyga podczas bezruchu. Jednak takie płyny zachowują swe właściwości przez max. 2 lata, no i oczywiście nie mają takich właściwości trzy razy w roku o oznaczonych dniach.

Cud św. Januarego nie jest jedynym związanym z krwią cudownie zmieniającą swój stan skupienia. Co ciekawe, drugi znany przypadek, a być może bardziej tajemniczy od opisanego wcześniej, ma swoją genezę sięgającą również roku 305. W tym roku Pantaleon, lekarz na dworze cesarza Maksymiana (cesarstwo było wtedy podzielone na część zachodnią i wschodnią, każda ze swym władcą) za odmowę wyparcia się wiary chrześcijańskiej został skazany na śmierć. Egzekucji przez ścięcie mieczem dokonano 27 lipca w Nikomedii – stolicy Bitynii (obecnie Turcja) zaś wierni w dużą szklaną ampułę zebrali krew męczennika, która według kronik była na pewno w Konstantynopolu w 1057 r. Prawdopodobnie w wyniku wojennej zawieruchy pojemnik z krwią świętego krążył po różnych miejscach, by od XVI w. znaleźć się w katedrze w Ravello we włoskiej prowincji Campania, w której do dziś przechowywana jest szklana bańka z krwawą relikwią. Najstarsza relacja nt cudu św. Pantaleona spisana przez biskupa Ravello, sięga 1577 r. zaś jej opis jest praktycznie identyczny z tym dotyczącym św. Januarego czyli zmiany stanu skupienia w dniu męczeństwa.

Cud Św. Januarego

Ale w tym miejscu ich historia staje się całkiem odmienna…
Otóż bańka z krwią była całkiem duża, a jej zamknięcie umożliwiało dostęp do zawartości, więc wśród okolicznych miast zrodziła się pokusa, by też posiadać trochę „cudownej krwi”. Z czasem biskupi Ravello nie mogli się oprzeć presji i zaczęli obdarowywać inne kościoły małymi porcjami krwi pochodzącej z oryginalnego naczynia. W 1607 r. biskup Ravello zatroskany coraz większym ubytkiem substancji, zabronił dalszego jej wydawania, a jedyny wyjątek zrobił po interwencji papieża Pawła II, który polecił jej wydanie do katedry w Madrycie. Od 1696 r. co roku w Ravello organizuje się 27 lipca uroczystości kościelne ku czci św. Pantaleona w czasie których wszyscy mogą oglądać z bliska tajemnicze zjawisko dziejące się w szklanej bańce. Niestety w 1759 r. jeden z księży nieuważnie nachylił płomień świecy w stronę flakonu, który wskutek tego pękł w górnej części; od tej pory jest on specjalnie chroniony przed gwałtownymi wstrząsami.

Ponieważ Ravello to małe miasteczko liczące 2.5 tys. mieszkańców, rzadko kto kojarzy „cudowną krew” św. Pantaleona z tym miejscem; dlatego wśród katolików znany jest Madryt, mimo że krew męczennnika „pożyczono” z oryginału. Cóż, takie są prawa „ekonomi wolnorynkowej ”…

Jest pewien apekt obu przedstawionych wypadków, który je różni, a mianowicie czas trwania tajemniczej przemiany stanu skupienia; o ile transformacja krwi św. Januarego ma miejsce w ciągu jednego dnia, to w przypadku relikwi św.Pantaleona sytuacja jest całkiem odmienna. Tak więc już pod koniec maja zakrzepła krew powoli zaczyna zmieniać kolor, przejrzystość i konsystencję, co trwa z widocznym nasileniem do dnia 27 lipca, kiedy dochodzi do całkowitego upłynnienia krwi (podobnie jak w przypadku krwi świętego Jauarego można obserwować proces jakby jej wrzenia). Po kulminacji zjawiska 27 – go lipca następuje proces odwrotny, który trwa od kilku dni, do nieraz kilku miesięcy, a znamiennym jest fakt identycznego zachowania się substancji we wszystkich miejscach (Valle de Lucania, Bari, Neapol, Amalfi, Limbadi, Caiazzo, Wenecja, Rzym) gdzie znajduje się krew męczennika.

Choć nigdy nie pobrano próbek krwi, by poddać je różnego rodzaju analizom fizyko – chemicznym, to jednak nowoczesne metody badawcze pozwoliły odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań, ale jak się można spodziewać, stawiając o wiele więcej pytań, na które brak rzeczowej odpowiedzi. Tak więc znany włoski kardiochirurg Salvatore U. di Palma napisał w 2007 r. pracę naukową opartą na różnego rodzaju badaniach nieinwazyjnych, dostępnych ówczesnej nauce. Wynika z nich, iż faktycznie substancja z flakonu w Ravello jest krwią ludzką, zaś zjawisko jej upłynnienia jest sprzeczne ze znanymi prawami fizyki, chemii i biologii. Po prostu z medycznego punktu widzenia, nie da się utrzymać płynności ludzkiej krwi poza organizmem ludzkim, bo nieuchronnie musi nastąpić w takim przypadku zjawisko krzepnięcia, wysychania i gnicia, nie wspominając o odwracalności samego zjawiska i jego powtarzalności przez setki lat. Inny lekarz, hiszpański hematolog Javier A. Massieu, po wielu latach obserwacji procesu transformacji w Madrycie, potwierdził opinię swego włoskiego kolegi, z konkluzją, iż nauka nie ma wytłumaczenia takiego zjawiska, nawet teoretycznie. Nie po raz pierwszy i nie ostatni, jak to w takich wypadkach bywa…

Już na zakończenie opowieści o tych fascynujących przypadkach, wypada choć krótko wspomnieć o jeszcze jednym, może nie identycznym, lecz bardzo podobnym cudzie związanym ze św. Wawrzyńcem.

Ten męczennik zginął w Rzymie w 258 r. dosłownie upieczony na ruszcie, a historia głosi, że szczątki w postaci krwi, tłuszczu i skóry wymieszanych z popiołem zebrał jeden z wiernych rzymskich żołnierzy. Co roku 10 sierpnia, czyli dniu męczeńskiej śmierci św. Wawrzyńca w kościele w Amaseno we Włoszech odbywają się publiczne uroczystości ku jego czci. Wtedy na ołtarz wystawiany jest relikwiarz ze szczątkami świętego, mającymi postać 50 gramowej bryłki i ta zakrzepła masa upłynnia się w obecności zgromadzonych (choć nieraz zmiana stanu skupienia trwa kilka dni). Mimo iż ampuła jest w górnej części pęknięta, dostęp powietrzna nie spowodował przez kilkaset lat zepsucia substancji czy zmian fizycznych. Interesującym jest, iż cud św. Wawrzyńca „ujawnił się” dopiero za pontyfikatu Pawła V (1605 – 1621).

Jak wiadomo, Kościół zachowuje wielką ostrożność w zatwierdzaniu „cudowności” jakiegoś niewytłumaczalnego z punktu widzenia nauki zjawiska, które jest związane z wiarą (w myśl przysłowia : lepiej dmuchać na zimne, niż na gorącym się sparzyć). Nie znaczy to by zaprzeczał ich autentyczności ale raczej obawia się koncentracji uwagi wiernych na samej „cudowności”, zamiast zwracania uwagi na wymiar religijny. Stąd pewnie bierze się fakt, iż żaden z opisanych powyżej fenomenów związanych z niezaprzeczalnie nadzwyczajnym sposobem zmiany stanu skupienia krwi, było nie było, męczenników Kościoła, nie został oficjalnie potwierdzony jako „cudowny”. Z drugiej strony sam fakt publicznej adoracji w kościołach, przy udziale tysięcy wiernych i uczestnictwem hierarchów Kościoła jest wiele mówiący. Choć wymienione cuda związane z krwią świętych z pewnością wypełniają definicję cudu (św. Tomasz zdefiniował to tak: „ Cud w sensie właściwym jest tym, co przekracza siły natury ”) to wydaje się, że w ich przypadku, mimo ewidentnej nadprzyrodzoności, zabrało koniecznego dla procedury kościelnej, aktu uzdrowienia kogoś ja jego przyczyną.

Pomimo braku tej oficjalnej klasyfikacji i akceptacji jako cudu przez Kościół, z pewnością wymienione przypadki tajemniczej zmiany stanu skupienia krwi św. Januarego, Pantaleona i Wawrzyńca są dla nas wyzwaniem i przypomnieniem tego co jest przewodnim tematem mojej serii, czyli „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Powinno to dopomagać umacnianiu naszej wiary i mam nadzieję, iż pobudzi to w nas refleksję, jak fantastycznych sposobów używa Pan Bóg by nam w tym pomóc.

+ posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *