Wybrane wiersze ks. Jana Twardowskiego (część IV)

Wybrane wiersze ks. Jana Twardowskiego (część IV)

Nie jak ale dlaczego (wiersze z tomu „Krzyżyk na drogę” 1993)

Dlaczego krzyż
uśmiech
rana głęboka
widzisz
to takie proste
kiedy się kocha

 

Żaden anioł nie pomógł

Gdy umierał na krzyżu
cud się nie zdarzył
żaden anioł nie pomógł
deszcz nie obmył głowy
piorun sie zagapił gdzie indziej uderzył
zaradna Matka Boska
z cudem nie zdążyła
wierzyć to znaczy ufać kiedy cudów nie ma
cud chce jak najlepiej
a utrudnia wiarę

Co prosi o miłość

Bóg wszechmogący co prosi o miłość
tak wszechmogący że nie wszystko może
skoro dał wolną wolę
miłość teraz sama
wybiera po swojemu
to czyni co zechce
więc czasem wzruszenie jak szczęście przylaszczek
co się od razu na wiosnę kochają
bywa obojętność to jest sprawy trudne
głogi tak bardzo bliskie że siebie nie znają
kocha lub nie kocha – to jęk nie pytanie
więc oczy zwierząt ogromne i smutne
śpi spokojnie w gnieździe
szpak szpakowa szpaczek
Bóg co prosi o miłość
rozgrzeszy zrozumie
Wszechmoc wszystko potrafi
więc także zapłacze
Wszechmogący gdy kocha najsłabszym być umie

 

Dziękuję

Dziękuję Ci że miałeś ręce nogi ciało
że przyjaźniłeś się z grzeszną Magdaleną
że wyrzuciłeś na zbitą głowę kupców ze świątyni
że nie byłeś obojętną liczbą doskonałą

 

Skarżą się (wiersz z tomu „Miłość za Bóg zapłać” 1994)

Skarżą się na Boga że nie czuje nie wie
nawet kurczaki piszczą że wszystko Mu jedno
a On jako człowiek każdy ból udźwignął
na krzyżu z własną matką rozstawał się biedną
to czego nie chce jest na zawsze ważne
zanim sowy porzucą cholera zabierze
nie potęga Twa słabość umocni mnie w wierze

 

Miło (wiersze z tomu „Miłość zdjęta z krzyża” 1995)

Miło się spotkać z dawną swą rozpaczą
– słuchaj stara – powiedzieć
– co się z tobą stało
wyprzystojniałaś
nie pociągasz nosem
nie jesteś już jak diabeł smutny z urodzenia
wyleczyły się rany
wykąpały deszcze
można jędzę pokochać gdy żyje się jeszcze

 

Zagapił się ( Z tomu „Niecodziennik wiary”1995)

Tłumaczył że do Kościoła należy papież
kardynał lud boży teologów szkoła
i tak się zagapił że nie dostrzegł
że Pan Jezus wszedł do kościoła

 

Usłyszane zapisane (wiersze z tomu „Miłość za Bóg zapłać” 1996)

Drzwi zadrażały – kto to?
– śmierć
weszła drobna malutka z kosą jak zapałka
zdziwienie. Oczy w słup
a ona
– przyszłam po kanarka

               ***
O mój Jezu budzą mnie nad ranem
Twe oczy kochające niekochane
nie chcę bliskich najbliższych sam zostanę
gdy Twe serce kochające niekochane
weź me życie udane nieudane
w Twoje ręce kochające niekochane

 

Pokochać (z tomu „Przed kapłaństwem klękam” 1996)

Pokochać człowieka by stać się samotnym
być przy nabliższym
by znaleźć się dalej
to nic
tak trzeba
bo taka jest droga
właśnie to szczęście
otworzą się oczy
miłości ludzkiej stacyjka uboga
kochać człowieka by zdążyć do Boga

 

Teoretyk

Tu leżą starego kawalera kości
co za długo studiował traktat o miłości

 

Jest
Bogu nie potrzeba
dowodów doktoratów tez
Bogu tak jak miłości wystarczy że jest

 

Ile ważnego (z tomu „Biedroneczko leć do nieba” 1997)

Ile ważnego w tym co nieważne
ile potrzebnego w tym co niepotrzebne
ile uśmiechu w tym co niewesołe
ile odwagi być na krzyży nagim
Matka Boska samobójcy tłumaczy:
– Nie wyskakuj za prędko z rozpaczy

 

Ogień (z tomu „Jak tęcza co sobą nie zajmuje miejsca” 1997)

Patrzę Jezus na brzegu
wydawał się łatwy
taki do serca na codzień
Mówił: – Przyjdź
czekam
tylko nie licz na cuda
do mnie idzie się przez ogień

 

Najbliżej (z tomu „Elementarz” 2000)

Bóg kocha ciebie przez list serdeczny co doszedł
poprzez życzenia na święta
poprzez rzeczy tak ważne że się o nich nie pamięta
przez kogoś kto był przy tobie w grypie
przez tego co po spowiedzi już nie szczypie
poprzez deszcz co ci w uchu zadzwonił
poprzez kogoś kto cię krzywdzić zabronił
poprzez psa co nogi ci lizał
przez serce krzyczące ze krzyża

 

Przyszła (z wierszy rozproszonych 2000)

Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem że przycichła w niebie
Mówię do niej:
– Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
– Kocham ciebie

 

Największy ( z tomu „Jeszcze jedna litania” 2002)

Chcesz być silny jak wielbłąd
wstydzisz się być żabą
a Bóg się objawia
poprzez naszą słabość
Stale chcesz być święty
– nie można inaczej –
człowiek wtedy największy
gdy przed Bogiem płacze

Nagroda (z tomu „Zawsze na zawsze” 2004)

Przyszła rozpacz przeprosić
że jest rozpaczą
– Najdroższa – mówię do niej
za co przepraszasz
za co
Dobroć nagrodą za smutek
pies ranę wyliże
od rozpaczy do wiary najbliżej

 

Ostatni wiersz „Jezu, ufam Tobie” ks. Jan Twardowski napisał 18 stycznia 2006r. w szpitalu przed śmiercią

Zamiast śmierci
racz z uśmiechem
przyjąć Panie

pod Twe stopy
życie moje
jak różaniec

 

+ posts
author avatar
Janusz Tydda

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *