Każdy z nas ma pewien limit cierpliwości w różnych sprawach, po wyczerpaniu którego mówimy „dość” i przestajemy iść na dalsze dyskusje czy kompromisy. I ja właśnie osiągnąłem taką granicę, mając do czynienia z kolejnymi wypowiedziami „postępowych” hierarchów, teologów, oraz szefa Dykasterii Doktryny Wiary i jemu podobnych „postępowców”. Trudno nawet przyznać 1 miejsce w tym „katalogu obłędu”, z których najłagodniejszym jest zajmowanie się „ratowaniem Ziemi” zamiast ratowania dusz ludzkich przed wiecznym potępieniem (och, zapomniałem, wszak piekło nie istnieje…)
Mam dość przyjaciół i protegowanych Franciszka, jak jezuita (nie zasługuje by szacownie nazwać go „ojcem”) Antonio Spadaro, który stwierdził w komentarzu do Ewangelii św. Mateusza (15.21-28), że Pan Jezus się wykazał obojętnością wobec kobiety kananejskiej, zachowując się jak teolog zamknięty w sztywnych ramach (doskonale wpisuje się w to nieustanną narrację Franciszka, od którego czerpie pewnie inspiracje), bez miejsca na miłosierdzie. Wg tej eksperckiej „teologicznej opinii” Chrystus był zaślepiony przez nacjonalizm oraz rygoryzm teologiczny i dopiero dzięki słowom owej kobiety został „nawrócony na siebie, uzdrowiony i uwolniony od sztywności dominujących nurtów teologicznych, politycznych i kulturowych swoich czasów”. Tak więc to „ograniczony Chrystus” został nawrócony przez kobietę kananejską.
Inny „ekspert” i „autorytet”, „tęczowy jezuita” James Martin na stronach „katolickiej” pro-homo organizacji w USA „Outreach” pisze, że ”Związki homoseksualne są kluczowe dla przyszłości Kościoła, a katolickie nauczanie po prostu nie ogarnia fenomenu homo–, bi- i transseksualizmu. Pojawiły się w tej dziedzinie nowe kwestie, na które odpowiedzi nie ma chrześcijańska antropologia ani nauczanie Kościoła”. Wyjaśnia tą kwestię kardynał Robert Mc Elroy z San Diego (USA): „Czystość nie jest główną cnotą w chrześcijańskim życiu moralnym”, więc sodomia jest dopuszczalna. Stąd jakakolwiek krytyka osób LGBT ma być podyktowana „homofobią i atakiem na papieża oraz jego wysiłki podejmowane przeciw osądzaniu innych”.
Wszystkie te dewiacje i zboczenia były promowane przy udziale Franciszka, tak jak działo się w skandalicznych dokumentach zezwalających na przyjmowanie Eucharystii przez protestantów, rozwodników w nowych związkach oraz niedawne heretycki nakaz udzielania błogosławieństw związkom homo. Przez te lata pontyfikatu zmarłego papieża (nie znaczy to, iż poprzednicy byli bez winy) nazbierało się tych heretyckich decyzji tyle, że postanowiłem jako „teolog–amator” oświecić tych niedouczonych „postępowców” posługując się wyłącznie Pismem Świętym, a nie jakimś obecnie praktykowanym „rozeznaniem”.
Byłoby naiwnością sądzić, iż moja pisanina dotrze tam gdzie powinna, ale mam skromną nadzieję, że przynajmniej moi Czytelnicy utwierdzą się w przekonaniu kto ma rację i nie myślę tu o sobie, ale o wyborze: Pismo Św., Tradycja i Magisterium Kościoła, czy wszyscy „postępowcy”…
Zacznę od „naczyń połączonych” czyli kwestii rozwodu, oraz możliwości dostąpienia łaski otrzymania Komunii Świętej, bo należy przypomnieć, iż to nie jest jakieś „prawo” katolika. Nauczanie Kościoła jest bezwzględnie oparte na Piśmie i nikt nie może powiedzieć, że to jakieś opinie tradycjonalistów, teologów czy papieży lub Soborów.
Do 8.04.2016 r. kiedy Watykan opublikował adhortację apostolską Amoris Laetitia, sprawa była całkiem jasna i niekwestionowana: katolicy-rozwodnicy żyjący w drugim związku i nie zachowujący wstrzemięźliwości seksualnej nie mogą otrzymać Eucharystii z powodu grzesznego stanu w jakim się znajdują. Prawo kanoniczne nie robi natomiast przeszkód w tym względzie w przypadku małżonków żyjących w separacji, lub żyjących w drugim związku jak „brat z siostrą”, czego chyba nie muszę tłumaczyć… I wtedy papież Franciszek wydał werdykt, iż po odpowiednim „rozeznaniu”, które to słowo zacznie nagminnie używać w wygodnych mu sytuacjach, gdy trzeba będzie omijać lub wręcz łamać Tradycję i Magisterium, rozwodnicy w nowym związku mogą przystąpić do Komunii.
Wkrótce potem 5 kardynałów wystosowało dubia (wątpliwości) prosząc najpierw w prywatnym liście, który po milczeniu papieża został upubliczniony, o wyjaśnienie sprzeczności między dotychczasowym nauczaniem moralnym, a pozycją zajęta przez Franciszka w Amoris Laetitia. Mimo dłuższego czasu nie doczekali się odpowiedzi, więc we wrześniu 2017r. 62 hierarchów, teologów i wykładowców katolickich z 20 krajów napisało do papieża „synowskie upomnienie” przeciw propagowaniu przez niego kilku herezji. Wykazali niezbicie opierając się na Piśmie Świętym, Tradycji i opiniach Ojców Kościoła, że bezpośrednio lub pośrednio, przez słowa, czyny i zaniedbania Franciszek głosi herezje, z których 7 dokładnie opisano.
Najbardziej rażące było zawarte w owej adhortacji, zezwolenie na „nielegalne” przyjmowanie Komunii.
I właśnie teraz przedstawię Państwu cytaty wspierające „podstawę prawną” tego upomnienia, z których najistotniejsze będą wypowiedziami samego Pana Jezusa, które powinny raz na zawsze być decydujące.
Pierwszą wzmiankę jeśli chodzi o postawę Pana Jezusa w kwestii rozwodu znajdujemy w Kazaniu na górze (Ewangelia św. Mateusza 5.31-32): „Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swą żonę, niech da jej list rozwodowy.
A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swą żonę –poza przypadkiem nierządu– naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa”.
Sprawa jest jasna i tylko małe wyjaśnienie, że gdy Chrystus mówił o dozwolonym wyjątku oddalenia żony w przypadku „nierządu”, nie chodziło tu o niewierność seksualną, bo za to Prawo karało ukamienowaniem ( znawcy judaizmu uważają, iż była to możliwość wiary w inne bóstwo, co określano mianem nierządu).
Także w tej samej Ewangelii jest fragment poruszający to samo zagadnienie (Mt 19.3-9): „Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: <Czy wolno oddalić swą żonę z jakiegokolwiek powodu?> On odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?” I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się się ze swą żoną, i będą jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. Odparli Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?” Odpowiedział im: „Przez wzgląd na zatwardziałość waszych serc pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swą żonę –chyba w przypadku nierządu- a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”.
Taką samą odpowiedź znajdujemy w Ewangelii św. Marka (10.2-12) rozszerzającą to na żony „I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. Dopełnieniem tych tekstów jest też krótki akapit w Ewangelii św. Łukasza (19.45). Czy można mieć jeszcze jakieś wątpliwości, jaka była postawa Chrystusa?
W czasach starożytnego judaizmu biblijnego para Żydów przyłapana na „gorącym uczynku” cudzołożenia karana była śmiercią przez ukamienowanie. Kościół jest bardzo łagodny nie karząc cudzołożników, lecz przez zakaz przyjmowania Eucharystii w stanie grzechu ciężkiego, wręcz ich chroni przed gniewem Boga, co wyraźnie jest opisane przez św. Pawła w 1 liście do Koryntian (1 Kor 11.26-30): „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb lub pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło”.
Tak więc niemożność przyjmowania Komunii Św. dla osób będących w stanie grzechu ciężkiego (a więc nie tylko rozwodników w nowych związkach) ma za zadanie ich ochronę, a nie ukaranie, bo jak widać z treści listu, konsekwencje są nad wyraz poważne.
Duchowni, którzy po „odpowiednim rozeznaniu” udzielają Eucharystii takim osobom, nie tylko narażają je na poważne sankcje ze strony Pana Boga, ale dodatkowo biorą na siebie współodpowiedzialność za ten bluźnierczy czyn i sami czyniąc to swobodnie oraz świadomie, zapłacą za to fałszywe miłosierdzie.
Są w Piśmie Św. fragmenty trudne do zrozumienia i potrzebna jest nieraz do ich pojęcia specjalistyczna wiedza z różnych dziedzin, by nie popełnić błędu jakieś dziwnej interpretacji, która zaprowadzi nas na duchowe manowce. Lecz w komentowanych wyżej tematach, tj. rozwodu oraz możliwości przyjmowania Eucharystii przez rozwodników żyjących w drugim związku, jakieś rozeznawanie nie ma zupełnie racji bytu
I teraz jeśli teologowie czy biskupi fałszują nauczanie samego Chrystusa, a nie są aż takimi ignorantami by nie być świadomym heretyckiego charakteru ich narracji, mogę im zadedykować fragment listu św. Pawła do Galatów (Gal 1.6-8), co powinienem powtarzać jeszcze wielokrotnie: „Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej Ewangelii jednak nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię inną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!”.
Podobne ostrzeżenia pojawiły się już u św. Mateusza (5.37) w słowach Pana Jezusa „Niech mowa wasza będzie: tak, tak; nie, nie. A co ponadto jest, od Złego pochodzi” oraz 1 liście do Tymoteusza (1 Tym 4.1-2):
„Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów. Stanie się to przez takich, którzy obłudnie kłamią, mają własne sumienie napiętnowane”.
Dalej w 2 liście Apostoł Narodów udziela takiej rady młodemu Tymoteuszowi: „Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według swoich własnych pożądań będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom”(2 Tym 4.1-4). To nie ja będę sędzią Franciszka i jemu podobnych, bo jak jest zapowiedziane w Piśmie Świętym, będziemy sądzeni przez Słowo.
I na koniec tych uwag cytat z drugiego listu św. Piotra (2.1-3, 18-19): „Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu, tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami; dla zaspokojenia swej chciwości obłudnymi słowami was sprzedadzą ci, na których wyrok potępienia od dawna jest w mocy, a zguba ich nie śpi. (…) Wypowiadając bowiem słowa wyniosłe a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu służy też jako niewolnik”.
O tej ogromnej odpowiedzialności za słowo mówił też Chrystus w Ewangelii św. Mateusza (12.36-37): „A powiadam wam: Z każdego słowa bezużytecznego, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony”. Pozostaje zadać tu pytanie: jeżeli ci wszyscy „postępowcy” o tym wszystkim wiedzą (a wiedzą, bo na tyle znają Pismo), jaki jest z tego wniosek? Odpowiedź na to pytanie jest przerażająca i jej nie wyartykułuję…
Nieistnienie piekła lub co najmniej jego pustka (po co by je Pan Bóg w taki razie stworzył, pyta zwykła logika?) to następne teologiczne kłamstwo, którym od czasów Vaticanum II nasycany jest stopniowo przekaz o „bezgranicznym miłosierdziu” Boga, by obecnie stać się „nadzieją postępowców”.
Los potępionych za różnego rodzaju grzechy jest opisany w różny sposób, natomiast co do istoty, nie ma żadnej wątpliwości. Nieraz jest to powiedziane nie wprost, lecz wynika z kontekstu, jak w przypadku bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu, o czym mówi Pan Jezus w Ewangeliach św. Mateusza i Łukasza „Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciw Duchowi nie będzie odpuszczone” (Mt 12.31 i Łk 12.10). Jest to opis tzw. grzechu wiecznego, co z powodu braku jego zgładzenia przez Pana Boga, implikuje istnienie miejsca gdzie kara będzie egzekwowana.
Podobnie jest dalej, gdzie Chrystus w przypowieści opisuje los potępionych: „Jak więc zbiera się chwast i spala w ogniu, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwan wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
Taki sam los czeka tych, powodujących zgorszenia i tu piekło jest nazwane po imieniu: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18.6-7) oraz „I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je o odrzuć od siebie! Lepiej dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego” (Mt 18.9). Czy tak bezpośrednią groźbę i konsekwencje, odnotowali współcześni gorszyciele? Raczej wątpię…
Na zakończenie Ewangelii św. Mateusza Pan Jezus powiedział z kolei: „Wtedy odpowie im: < Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili>. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”(Mt 25.45-46); natomiast o Judaszu mówi Chrystus tak: „Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim napisane, lecz biada temu człowiekowi przez którego będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka gdyby się nie narodził”(Mt.24) (Łk. 14.21). Po zmartwychwstaniu przy pożegnaniu uczniów Pan Jezus ostrzegł: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16.16).
O tym jak strasznym miejscem jest piekło świadczy prośba demonów, by Jezus po ich wyrzuceniu nie odsył ich do miejsca naturalnego bytowania, czyli piekła (Łk 30-32). Proszę pomyśleć, jeśli demony nie chcą tam wrócić, no to jak tam jest ?
I dalej: „Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam kogo macie się obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie” („Tego” oznacza Pana Boga – Łk. 4-5).
W Ewangelii św. Jana Pan Jezus ostrzega bez ogródek: „…a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” (J 5.29) i jest tu mowa o Sądzie Ostatecznym. W Apokalipsie św. Jan wskazuje też na los Szatana: „A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Besta i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków” (Ap 20.10). Czy wobec tych wszystkich powyższych cytatów można mieć jeszcze jakiekolwiek wątpliwości o miejscu wiecznej kary zapowiedzianej tyle razy na kartach Pisma?
Nie. I jeśli ktoś głosi, nawet jako teolog czy tym bardziej biskup, że piekło nie istnieje lub będzie puste, iż to „konstrukt myślowy” czy „przenośnia”, to nie wynika to z nieznajomości Biblii. Przyczyna jest inna: ta osoba zaprzeczając prawdzie wiary znajduje się w stanie grzechu ciężkiego, lub jest wprost niewierząca i jest na drodze trafienia do miejsca, którego jak sama utrzymuje nie ma. Prawda będzie strasznie bolesna…
Przedstawiłem Państwu liczne cytaty dobitnie przeczące kłamstwom postępowych teologów, biskupów i byłego papieża (co prawda na szczęście, nie ogłosił tego jako dogmatu) wobec pustego piekła, i w ogóle jego istnienia, oraz kwestii zezwolenia na przyjmowanie Eucharystii przez rozwodników żyjących seksualnie w drugich związkach, co jak udowodniłem na podstawie Pisma, jest niedozwolone, zaś heretycka postawa papieża to łamała. Teraz pora by zająć się szokiem jaki świat katolicki przeżył 18.12.2023 r. gdy kard. Victor Fernandez szef Dykasterii Doktryny Wiary ujawnił dokument podpisany przez zmarłego papieża pt. Fiducia supplicans, nie tylko umożliwiający, ale wręcz nakazujący kapłanom błogosławienie związków (używanie słowa „par” niczego w tej materii nie zmienia) homoseksualnych.
Ponieważ do tego zagadnienia odniosłem się szczegółowo w serii artykułów poświęconych ocenie poprzedniego pontyfikatu, nie będę się na tym dłużej rozwodził, wspomnę tylko, iż całkiem niedawno, jeden z ulubieńców Franciszka, kard. Robert Mc Elroy oświadczył, że sprzeciw wobec tego dokumentu wynika z „antygejowskiego nastawienia części biskupów”, a dawne wypowiedzi Kościoła o moralności bywały błędne. Cóż, ów hierarcha powinien bardzo dokładnie przestudiować Pismo, choć wątpię by to mu pomogło, bo taki rodzaj ślepoty ciężko wyleczyć…
Pora na cytaty. Pierwszy będzie trochę dłuższy (by nie być posądzonym o selektywność) i daje tło tego, co św. Paweł pisze w liście do Rzymian nie tylko w temacie homoseksualizmu (Rz 18-32):
„Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. Ponieważ choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu, ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało ich bezrozumne serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądanie ich serc na łup nieczystości, tak że dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki wieków. Amen. Dlatego to Bóg wydał ich na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga wydał ich Bóg na pastwę nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to co się nie godzi. Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią”.
Chcę tu zwrócić uwagę na „nietolerancyjne” słownictwo św. Pawła oraz zdecydowaną krytykę aktów homoseksualnych; wynika stąd kwestia współodpowiedzialności w popełnianiu grzechów oraz poniesienia konsekwencji również przez duchownych udzielających związkom homo błogosławieństwa. Lepiej dla nich się w porę przebudzić…
W 1 liście do Koryntian (1 Kor. 6.9-10) św. Paweł pisze: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą (…) nie odziedziczą królestwa Bożego”. I dalej w 1 liście do Tesaloniczan (1 Tes. 4.3-7): „Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcanie: powstrzymanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać swe ciało w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nieznający Boga poganie. Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie oszukuje brata swego, bo jak wam to przedtem mówiliśmy zapewniając uroczyście: Bóg jest mścicielem tego wszystkiego. Nie powołał was do nieczystości ale do świętości”.
Następnie w 1 liście do Tymoteusza (1 Tym 1.8-10): „Wiemy, że Prawo jest dobre, jeśli je ktoś prawnie stosuje, rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest, ale dla postępujących bezprawnie i dla bezbożnych, grzeszników (…) dla mężczyzn współżyjących ze sobą (…) i dla popełniających cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową nauką”.
Tyle Apostoł Narodów o stosunku do aktywnych związków homoseksualnych (Kościół nie potępia przecież tendencji, jeśli ta osoba żyje w czystości) i dla formalności można by sięgnąć do Starego Testamentu pytając „postępowców”, dlaczego Pan Bóg zniszczył Sodomę ? Ci z Państwa, którzy wiedzą, iż za wiadomo co, „postępowcy” wyjaśniają, że to nieprawda, bo miasto zostało pochłonięte przez ogień za „brak gościnności”. Tak więc pojęcie Sodomita, oznacza „osobę niegościnną” 🙂
Co można powiedzieć o papieżu, quasi-teologach, hierarchach i wiernych świeckich-klakierach, którzy tak jawnie i bezczelnie fałszują nie tylko przesłanie ale i literę Pisma Świętego? Wszystkie wyżej przytoczone fragmenty nie nadają się do „interpretacji” ani „rozeznania”. Więc dlaczego to robią? A Sędzia nadchodzi…