Kościół a Covid

Kościół a Covid

Moim Zdaniem…

Andrzej Otomański z RPA

Zanim przejdę do meritum sprawy, muszę napisać kilka zastrzeżeń koniecznych do tego by nie być źle zrozumiałym, bo takie niebezpieczeństwo istnieje, a chcę go unikąć. Stąd prośba o zrozumienie tekstu i intencji a nie szukania czegoś, czego nie ma; będę pisał wprost to, co mam na myśli, starając się wyrazić jasno o co mi chodzi (czy to się uda, to inna sprawa, ale spróbuję). Pretekstem do moich przemyśleń, jest fakt masowej paniki wśród wiernych Kościoła katolickiego, zarówno świeckich jak i duchownych, jako reakcja na zarazę Covid-19. W tym miejscu chcę napisać o ww zastrzeżeniach. Otóż, tekst mój ma służyć nie potępianiu, lecz raczej obudzeniu sumień i refleksji; doskonale też pamiętam o tym, iż „…kto mówi, że jest bez grzechu, z Boga czyni kłamcę”, dlatego nie jest to moje stanowisko rodzajem jakiegoś wywyższania się i ustawiania się w pozycji kogoś lepszego – proszę o tym pamiętać. Druga uwaga dotyczy tego, iż chcę podkreślić, że rozumiem potrzebę bycia ostrożnym oraz rozsądnych zabezpieczeń by się nie zarazić. Nie zajmuję pozycji „Niczym się nie przejmujmy, Pan Bóg się wszystkim zajmie”. Nie po to Pan Bóg dał nam rozum, byśmy z niego nie korzystali. Co więcej w granicach naszych możliwości mamy sami dbać o siebie, także w obecnej sytuacji pandemii. Artykuł ten będzie o tym, że jest wszak granica polegania na sobie i jest dla człowieka rzeczą fatalną, gdy o tym zapomina.

A teraz ad rem, czyli mały ale konieczny powrót do historii. W ostatnią niedzielę marca 2020 przed ogłoszeniem stanu „Lockdown” w RPA dało się zaobserwować dramatyczny spadek frekwencji podczas mszy świętych, i to mimo wprowadzenia zalecanych przez Konferencję Biskupów środów ostrożności. Z kolei np.w Polsce biskupi wydali dyspensę od uczestnictwa w niedzielnej mszy św.dla osób starszych i chorych; okazało się, iż „oferta” ta, bo nie przymus, została jakoś dziwnie, masowo podjęta, bo w kościołach były pustki. Podobne obrazki było widać w świątyniach całego świata. Po kolejnych obostrzeniach, jak całkowity zakaz uczestnictwa w zgromadzeniach religijnych w RPA i wielu innych krajach, ograniczeniu liczby ludzi w kościele do 5 osób ( to Polska ), wierni i duchowni potulnie zastosowali się do poleceń władz państwowych. Nie było słychać głosów kwestionujących blokadę kościołów, przy jednoczesnym przyzwoleniu otwarcia supermarketów jako, że przecież, że gdzieś musimy kupić żywność… Narzucono tylko sklepom, bankom etc. szereg środków ostrożności, których muszą przestrzegać. Dlaczego więc nie zrobiono tego wobec miejsc modlitwy, gdzie przychodzimy też po żywność, tylko innego rodzaju? Czy ryzyko zarażenia jest inne w sklepie a inne w kościele? Jeśli tak, to raczej łatwiej zarazić się dokonując zakupów, niż siedząc odizolowanym w ławce kościelnej. Chyba nikt o zdrowych zmysłach temu nie zaprzeczy; poza tym, przyjście do kościoła jest całkiem dobrowolne.

Nie zamierzam wdawać się w spekulacje czy obecna zaraza to jakaś kara Boża za stan moralnego upadku w jakim znajduje się współczesna cywilizacja. Tego nie wiem i nie mnie o tym sądzić. Ale pewnym jest, iż gdyby nawet nie było to zamierzonym działaniem Pana Boga, to jednak dzieje się to, jak zresztą wszystko, za Jego przyzwoleniem choć nieraz później udaje nam się rozumieć Boży zamysł. Najczęściej jesteśmy w pozycji ślepego, bo „Moje drogi nie są waszymi drogami”.

I tu stajemy wobec podstawowej, wręcz krytycznej kwestii zaufania Panu Bogu. Dotyczy to głównie wierzących faktycznie, nie teoretycznie ( tzw. fikcyjnie samodefiniujących się jako wierzący – niepraktykujących co jest nonsensem). Tych teoretyków po prostu mi szkoda bo sami siebie wydali na pastwę strachu, paniki i życia w wiecznym niepokoju. Natomiast spodziewać się można, iż ludzie wierzący nie będą się bać bo – no właśnie – czy oni wierzą i ufają Wszechmogącemu Bogu? Ich zachowanie temu przeczy, ukazując praktyczną niewiarę. Gdzie się podziało to zaufanie bez którego nasza wiara jest pusta? Jak można zarazem nazywać się wierzącym i nie ufać Bożej Opatrzności? Jakich efektów takiej „wiary” można się spodziewać w naszym życiu? Jeśli nie ufacie Panu Bogu, to komu? Swojej zaradności? Nic żeście się w życiu nie nauczyli? By dopomóc temu brakowi zaufania, może da i to coś niewierzącym, pragnę przypomnieć kilka cytatów z Pisma Świętego, które mam nadzieję wam o czymś przypomną, a mianowicie, iż jedyna nadzieja leży nie w naszej zapobiegliwości, a w całkowitym zaufaniu Panu Bogu:

„Kto między wami boi się Pana, niech słucha głosu Jego Sługi! Kto chodzi w ciemnościach i bez przebłysku światła, niechaj imieniu Pana zaufa i niech na swoim Bogu się oprze!” ( Iz.50.10 )*

„Dlatego powiadam wam: Nie troszcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, w co macie się ubrać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż ubranie? Przypatrzcie się ptakom: nie sieją ani żną, ani nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? Nie troszcie się więc o zbytnio o to co będziecie jeść i pić i czym się przyodziewać, bo o to wszystko poganie zabiegają. Wszak Ojciec niebieski wie, iż tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się najpierw o królestwo Boga i Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszcie się więc zbytnio o jutro bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy”( Mt 6.25-34).

 „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swe życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co człowiek da w zamian za duszę swoją?”( Mt16.24-26 )*

 „Pewnego razu wsiadł ze swoimi uczniami do łodzi i rzekł: Przeprawmy się na drugą stronę jeziora. I odbili od brzegu, a gdy płynęli, On zasnął. Wtedy spadł gwałtowny wicher, tak że fale ich zalewały i byli w niebezpieczeństwie. Przystąpili więc do Niego i obudzili wołając: Mistrzu, giniemy! Lecz On wstał, rozkazał wichrowi i wzburzonej fali; uspokoiły się i nastała cisza. A do nich rzekł: Gdzie podziała się wasza wiara?”( Łk 8.22-25)*

„Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam kogo macie się obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła.Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Czyż nie sprzedaje się wróbli za grosze? A wszak żaden z nich nie jest zapomniany przez Boga. U was zaś nawet włosy wasze na głowie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż stada wróbli”( Łk 12.4-7) *

„Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam lecz rozłam (…) Obłudnicy, umiecie rozpoznać wygląd nieba i ziemi a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co słuszne?” (Łk12.51 12.56-57) *

„Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” ( Łk  21.36 ) *

„Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie” ( Gal 6.7 ) *

„Baczcie więc pilnie, jak postępujecie: nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana”(Ef 5.15-17).*

Proszę zwrócić uwagę na użycie przez Pana Jezusa słowa „zbytnio” w kontekście troszczenia się o dobra doczesne; nie powiedział On „wcale”, czyli logicznym jest, iż w granicach rozsądku powinniśmy to robić zaś problem leży, jak to często bywa, w przesadnej gonitwie, skrajności i liczeniu na własną zapobiegliwość. Tak więc z pewnością Pan Jezus nie gani ubezpieczenia domu, auta, odkładania funduszy na emeryturę, pójścia do lekarza, etc. Na tyle na ile jest to możliwe, mamy używać naszych zwykłych sposobów by sobie radzić w życiu i nie oznacza to powiedzenia Panu Bogu: „Dzięki za dobre chęci, ale sam dam sobie radę”.

Otóż kłopoty ludzi zaczynają się gdy faktycznie zaczną uważać, iż sami sobie we wszystkim poradzą.  Tylko wtedy kiedy nasze życie zaczyna się walić (zdrowie, finanse, kłopoty osobiste, itd.) postępujemy wg powiedzenia jak trwoga to do Boga. Czy tak powinny wyglądać nasze relacje z Panem Bogiem… ? Hierarchia wartości i sposób „zabezpieczenia się” powinny być odwrócone: przed wszelkiego rodzaju naturalnymi metodami, na czele musi stać zdanie się i zawierzenie Boskiej Opatrzności, całkowite zaufanie Jemu całego naszego życia, bo nasz Ojciec wie lepiej od nas samych czego potrzebujemy. Zdanie się na Pana Boga zapobiegnie wielu naszym rozczarowaniom, błędom i porażkom. No i oczywiście uwalnia nas od wszechobecnego w naszym życiu zamartwiania się, ciągłej troski co się stanie, paniki w takich czasach jak dziś. Nasza wiara buduje się i umacnia przez różnego rodzaju doświadczenia; można powiedziec, że jesteśmy w jakiś sposób ciągle „testowani” i każdy taki kolejny zdany test powoduje wzrost naszego zaufania do Stwórcy. Pamiętajmy, też o gwarancji płynącej z Pisma Świętego, że nie zostaniemy obciążeni czymś, czego nie potrafimy unieść, bo Pan Bóg zna nasze możliwości.

Warto zauważyć, że mimo pozorów, nauczanie Pana Jezusa (poza nieraz obrazowymi przypowieściami ) a także apostołów wcale nie było jakieś „ekstremalne”, a raczej bardzo praktyczne, dotykając ludzkiej codzienności. Dobry przykład to zalecenie św. Pawła w 2 liście do Tesaloniczan, gdy skrytykował tych członków wspólnoty, którzy nic tylko oddawali się modlitwom i śpiewaniu hymnów a całkowicie ignorując zwyczajne obowiązki:

„Już wtedy, gdyśmy byli wśród was, głosiliśmy wam tę zasadę: jeśli ktoś nie chce pracować, niech też nie je” ( bo jest zasadnicza różnica między nie chce, a nie może ).

W tym kontekście pojawia się ważne pytanie do duszpasterzy Kościoła Katolickiego, od zwykłego księdza, na papieżu kończąc: jak wypełniacie polecenie waszego Mistrza i dbacie o Jego owczarnię? Co odpowiecie na pytanie Pana:

Dlaczego Moje owce chodzą głodne? Dlaczego jesteście tak bojaźliwi, skoro obiecałem, że będę z wami aż do końca świata? Co zrobiliście z waszym powołaniem? Skąd ten strach, kiedy wam wyraźnie powiedziałem: Ufajcie, Jam zwyciężył świat! Jakich wymówek użyjecie, gdy staniecie przede Mną?     

W tym szczególnym, niełatwym czasie próby powinniśmy pamiętać, iż „letnia” wiara jest piętnowana przez Pana Boga: „Bądźcie zimni albo gorący” zapewne znacie to zdanie z Apokalipsy. Być może będziemy próbowali się samooszukiwać, że wierzymy i ufamy, ale bez żadnego przełożenia tego na praktykę życia codziennego. Lecz wiadomo, że „Wiara bez uczynków jest martwa”. Udawanie tak czy inaczej się skończy, gdy staniemy przed Boskim Majestatem, by odpowiedzieć jak wyglądało moje „Wierzę” i „Ufam Tobie”.

Jaki będzie Twój wybór drogi Czytelniku?

Website | + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *