Światowa Wystawa w Nowym Jorku w 1939 roku.

Światowa Wystawa w Nowym Jorku w 1939 roku.

Osiągnięcia II Rzeczypospolitej

na Światowej Wystawie w Nowym Jorku w 1939 roku.

dr. Mira Modelska-Creech

 

W roku 2022 mija 83 lata od niebywałego wydarzenia jakim była Światowa Wystawa w Nowym Jorku. Paradoksalnie, kiedy świat pokazywał swoje najwybitniejsze osiągnięcia w dziedzinie kultury, sztuki, a nawet nauki i techniki niewielu jeszcze podejrzewało, że to będzie rok wybuchu, najstraszliwszej wojny w historii ludzkości.

Wystawa ta była jedną z największych w historii.  Przyciągnęła ponad 44 mln zwiedzających, trwając dwa sezony, od 30 kwietnia do 31 października 1939 roku (pierwszy sezon) i od 11 maja do 27 października 1940 roku (drugi sezon).  Ekspozycja wystawowa rozciągała się na 518 hektarach we Flushing Meadow Park. Tereny te używane były wcześniej pod wysypisko śmieci, a ponieważ miały one bagnisty charakter konieczne były drogie prace adaptacyjne. Nie mniej jednak celem łagodzenia skutków kryzysu gospodarczego, angażowanie dużej ilości robotników do prac publicznych wpływało na zmniejszanie bezrobocia, co niewątpliwie częściowo rozwiązywało problemy miasta.

Stany Zjednoczone były w tym czasie wciąż jeszcze w fazie wychodzenia z kryzysu, po załamaniu się instytucji finansowych w 1929 roku, kiedy to zdesperowani właściciele przedsiębiorstw tracąc swoje fortuny, masowo wyskakiwali z wieżowców popełniając samobójstwa. Nie były to więc takie łatwe czasy. Zamysł Wystawy Światowej miał być z jednej strony sposobem na przezwyciężenie wyżej wspomnianego kryzysu,  z drugiej zaś miał ukazać wielki postęp zarówno narodów Europy jak i narodu amerykańskiego po I Wojnie.

Teren wystawowy został oparty na planie gwiaździsto-osiowym dedykowanym odpowiednim strefom działalności. Do stref tych należały: strefa rozrywki, handlu, komunikacji, spraw społecznych, żywności, strefa tzw. rządowa, w której rozmieszczone zostały pawilony innych państw oraz rządu Stanów Zjednoczonych, strefa produkcji i dystrybucji oraz transportu.  W strefie transportu mieściły się pawilony: Forda, Chryslera, General Motors, lotnictwa i kolei. Współcześni za największą atrakcję wystawy poczytywali tzw. Trylon o formie trójbocznej iglicy, na której utrzymywała się olbrzymia kula, wzniesiona na stalowych kolumnach. W kuli tej prezentowano wizję milionowego, idealnego miasta przyszłości.

Światowa Wystawa przyciągała nie tylko wybitnych wynalazców w dziedzinie techniki i rozmaitych technologii, ale również wybitnych naukowców, artystów i polityków. Należy wspomnieć, iż inauguracyjne przemówienie prezydent Roosevelt wygłosił przez radio, co było wówczas nowością oraz po raz pierwszy można je było oglądać w telewizji. Wystawę tę otworzył sam Albert Einstein dokonując symbolicznego włączenia systemu iluminującego wystawę.

Uroczyste otwarcie Pawilonu Polskiego, nastąpiło cztery dni później, w rocznicę proklamowania Konstytucji 3 Maja, w obecności ówczesnego ambasadora Polski w Waszyngtonie – hrabiego Józefa Potockiego. Komisarzem polskiej  ekspozycji został Stefan Gotfryd Józef Kyburg de Ropp (1892-198). Zastępcą jego został Michał Kwapiszewski. Stefan Ropp urodził się w Libawie na Łotwie jako syn Konstantego i Michaliny z Szadurskich. Był to wszechstronnie wykształcony inżynier górnictwa i metalurgii oraz doświadczony ekonomista. Studiował w Montreux, Louvain i Johannesburgu.  Od 1926 roku pracował na rzecz Międzynarodowych Targów Poznańskich, zaś od 1931 roku był ich drugim równorzędnym dyrektorem. W 1938 roku otrzymał on stanowisko generalnego komisarza polskiej ekspozycji na Światowej Wystawie w Nowym Jorku w 1939 roku.

Na otwarcie Polskiego Pawilonu przybył również konsul generalny RP z Nowego Jorku – Sylwester Gruszka. Otwarcie Pawilonu Polskiego miało niezwykle patriotyczny i podniosły charakter. Wciągnięto flagę polską na maszt przy dźwiękach Hejnału Mariackiego. Następnie otwarcie Pawilonu Polskiego uświetnione było recitalem Jana Kiepury. Wystawiono również balet Karola Szymanowskiego „Harnasie”, zaś orkiestra symfoniczna wykonała „Bajkę” Stanisława Moniuszki.

W sali honorowej Pawilonu Polskiego pokazano cykl historyczny składający się z obrazów przedstawiających najważniejsze wydarzenia z historii Polski, a zarazem, podkreślających jej milenijną tradycję oraz prekursorskie, demokratyczne dążenia Polaków, ze szczególnym podkreśleniem tolerancji panującej w państwie polskim przez stulecia jego istnienia. Obrazy te zostały namalowane zespołowo przez 11 członków Bractwa Świętego Łukasza. Odsłonięto również stojący przed wejściem do Pawilonu pomnik króla Władysława Jagiełły dłuta rzeźbiarza Stanisława Ostrowskiego.

Nad przygotowaniami do Światowej Wystawy w Nowym Jorku pracował Komitet Honorowy w składzie: Ignacy Paderewski (wybitny powszechnie znany w Stanach Zjednoczonych pianista i kompozytor), ksiądz arcybiskup (pierwszy biskup polowy w niepodległej Polsce) Stanisław Gall, profesor Stanisław Kutrzeba (sekretarz generalny Polskiej Akademii Umiejętności), Wacław Sieroszewski (prezes Polskiej Akademii Literatury), profesor Fryderyk Pautsh (rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie), Mieczysław Śnieżyński (prezes Związku Dziennikarzy RP), Czesław Klarnet (prezes Związku Izb Przemysłowo-Handlowych RP), Piotr Sobczyk (prezes Związku Izb i Organizacji Rolniczych RP), Stefan Szymczak (dyrektor Komisji Naczelnej Systemu Emisyjnego Stanów Zjednoczonych AP), Jan Tomaszkiewicz (Prezes Rady Polonii Amerykańskiej oraz Komitetu Organizacyjnego). W Komitecie, funkcję organizacyjną pełnił również minister August Zalewski, Józef Jakubowski (dyrektor Związku Izb Przemysłowo-Handlowych RP), dr Władysław Rasiński (sekretarz generalny Rady Handlu Zagranicznego). Członkami polskiej ekipy, reprezentującymi pozostałe instytucje byli: Mieczysław Fularski, Jerzy Gościcki, Stanisław Lambert, Stefan Lenartowicz, Aleksander Leszczyński, Feliks Maciszewski, Wiktor Przedpełski, Bolesław Sikorski i Bohdan Stypiński.

Wystawa ta była cudowną formą promocji kraju, który odzyskał wolność po 123 latach niewoli, zaledwie 19 lat wcześniej.

Dlatego też w wystawę tę włożono olbrzymi wysiłek organizacyjny i finansowy. Pawilon Polski był świetnie zorganizowany, albowiem na jego czele stał niezwykle przedsiębiorczy fachowiec o ogromnym doświadczeniu międzynarodowym, pełniącym od 31 roku pozycję dyrektora Targów Poznańskich. Rząd polski na wystawę tę przeznaczył niebagatelną sumę, ponad miliona dolarów (dom klasy średniej, w ówczesnych czasach, w USA kosztował pomiędzy 5, a 10 tysięcy dolarów).

Pierwszym wyzwaniem było nadanie odpowiedniego architektonicznego charakteru Polskiemu Pawilonowi, który spisał się doskonale uzyskując 3 miejsce w rozpisanym przez Komitet konkursie. Pawilon ten był dziełem dwóch młodych polskich architektów: Jana Cybulskiego i Jana Galinowskiego. Architektom współtowarzyszył malarz Felicjan Kowarski.  Budynek ten był jednokondygnacyjną bryłą przykrytą płaskim dachem. Usytuowany był on na planie prostokąta, z nieco podwyższoną kondygnacją w części środkowej, ze skrzydłami bocznymi nieco podniesionymi ku górze. Na dziedzińcu, tuż przed wejściem do Pawilonu, stała ponad 40 metrowa kwadratowa wieża o ażurowej stalowej konstrukcji, której siatkę pokrywały polerowane płyty z brązu. Metalowe złączenia dekorowały wielkie guzy. Owo reprezentacyjne wejście prowadziło przez gotycką bramę nawiązującą do Bramy Opatowskiej w Sandomierzu. Brama ta była najbardziej rozpoznawalnym elementem Polskiego Pawilonu, a jej symboliczne znaczenie zasadzało się na tym, iż pełniła ona rolę bastionu strzegącego „europejskiej cywilizacji” przed hordami Tatarów.

Jak więc widzimy twórcy wystawy bardzo ambitnie widzieli rolę Polski na forum międzynarodowym. Postrzegali Polskę jako strażnika cywilizacji europejskiej, a więc strażnika jakiejś globalnej sprawy, a nie tylko czysto narodowej. Ekspozycja następnie wiodła przez Salę Honorową z kasetonowym stropem i piękną marmurową posadzką, rozbitą rzędem strzelistych kolumn, które nadawały jej charakter elegancji i dramatu. W jakimś sensie nawiązywała ona do Zamku Wawelskiego, a projektantami tego wnętrza byli: Feliks Szczęsny-Kowarski, Stefan Lisowski, Jan Sokołowski i Józef Kołakowski.  W pomieszczeniu tym umieszczono eksponaty ilustrujące „Przeszłość i Przyszłość Polski”. Na honorowym miejscu, naprzeciwko wejścia stał pomnik Marszałka Piłsudskiego dłuta rzeźbiarza Stanisława Ostrowskiego umieszczony na tle olbrzymiego witraża Mieczysława Jurgielewicza, który przedstawiał „Polskę Zmartwychwstałą”.

Jak już wspomniałam tematykę historyczną reprezentował cykl siedmiu obrazów wykonany przez grupę 11 malarzy: Bolesława Cybisa, Bernarda Frydrysiaka, Jana Gotarda, Aleksandra Jędrzejewskiego, Eliasza Kanarka, Jeremiego Kubackiego, Antoniego Michalaka, Stefana Płużyńskiego, Janusza Podolskiego i Jana Zamoyskiego. Wszyscy ci malarze w Bractwie Świętego Łukasza skupieni byli wokół swego profesora Tadeusza Pruszkowskiego.

Bractwo zorganizowane na wzór cechów średniowiecznych powstało w 1923 roku i było reaktywowaniem warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Dzięki ogromnemu poważaniu, jakim cieszył się profesor Pruszkowski, Bractwo otrzymało prestiżowe zamówienie od Urzędu Rady Ministrów RP na cykl obrazów historycznych, które miały być najważniejszymi eksponatami w Sali Honorowej, Pawilonu Polskiego. Pomysł ten był poparty szczególnie przez Ministra Becka z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. (Gdzie te czasy, kiedy polska klasa polityczna poprzez sztukę, kulturę i technikę budowały prestiż i dumę Polski. Współcześnie, widać jak daleka kulturowo jesteśmy. Do tej pory nie mamy Łuku Triumfalnego 1920 roku!)

Tematykę obrazów zatwierdzała Komisja Artystyczna przy Komisariacie Wystawy. Miały one przedstawiać kształtowanie się Państwa Polskiego oraz chrześcijaństwa przy jednoczesnym podkreśleniu procesu rozwoju tolerancji religijnej, demokracji szlacheckiej, kunsztu polskiego oręża i podstaw konstytucjonalizmu. Obrazy te przedstawiały: Bolesława Chrobrego witającego cesarza Ottona III (rok 1000), Chrzest Litwy przez Polaków, w 1386 roku, nadanie przywileju zwanego Jedlińskim 1483, Unia Lubelska 1569, Konfederacja Warszawska 1573, Odsiecz Wiedeńska 1683, Konstytucji 3 Maja 1791.

Profesor Pruszkowski stwierdził, iż obrazy te ilustrują siedem momentów historii Polski o znaczeniu ogólnoeuropejskim takie jak: powstanie Królewstwa Polskiego, Chrzest Litwy, Unia Lubelska, lub też pokazują wydarzenia, w których Polska przodowała w rozwoju idei demokratycznych tj.: Przywilej Jedlniński, Konfederacja Warszawska i Konstytucja III Maja. W ten sposób Polska pokazywała Amerykanom i światu, iż jest wielkim państwem, o starej kulturze, nie zaś tworem nowym, powstałym niedawno jak sądziło wielu Amerykanów.

Na wykonanie tych wielkich dzieł historycznych grupa Prof. Pruszkowskiego dostała zaledwie sześć miesięcy. W założeniu również było, iż obrazy te powinny stanowić jednolity cykl. Dlatego też malowane były jednocześnie i wspólnie przez jedenastu artystów. Przygotowanie szkiców powierzono Antoniemu Michalakowi i Jeremiemu Kubackiemu. Obrazy te malowano temperą, na desce o wymiarach 1,20 m na 2 m. Pięć obrazów zostało oklejonych płótnem. Podkreślenia godnym jest również fakt, iż przed przystąpieniem do malowania przeprowadzono liczne badania w archiwach, muzeach i bibliotekach oraz w kolekcjach prywatnych w Polsce, Niemczech, Austrii, Włoszech, Francji i Szwecji, aby precyzyjnie i odpowiedzialnie odtworzyć didaskalia materialne, w najdrobniejszych szczegółach.

Obrazom tym towarzyszyły również dwa arrasy Stanisławowskie z kolekcji wawelskiej oraz zbroje ze zbiorów w Kurniku: 15 tarcz herbowych Henryka Grunwalda i 10 sztandarów z herbami ziem polskich wg. projektu Antoniego Uniechowskiego, fresk Bolesława Cybisa przedstawiający Centralny Okręg Przemysłowy, fresk Cybisa „Polacy walczący o niepodległość Ameryki”, dzwon pod nazwą Dzwon Wyzwolenia odlany przez firmę Pełczyńskich, z Poznania projektu Borawskiego oraz fresk Cybisa przedstawiający Gdynię – „port wybudowany przez II RP”.

Ściany Sali Honorowej zdobiły wielkie orły kamienne wykute przez Józefa Klukowskiego. W następnych salach umieszczono malarstwo współczesne, rzeźbę, grafikę, projekty scenografii, sztukę stosowaną z interesującymi projektami wnętrz oraz retrospektywny pokaz osiągnięć polskiej nauki w dziedzinie: matematyki, astronomii, fizyki, promieniotwórczości, medycyny, aeronautyki, chemii, inżynierii, archeologii, komunikacji, opieki społecznej, wytwórczości, rolnictwa, tkaniny, sztuki ludowej i leśnictwa. Zaś słynna Lux Torpeda kursująca pomiędzy Warszawą a Zakopanem zachwycała zwiedzających zarówno swoją formą jak również i szybkością dwustu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę.

Celem informacji oraz organizowania kontaktów przy wejściu do wyżej wymienionych sal po obu stronach znajdowały się Biura Informacji Handlowej i Gabinet Komisarza Wystawy. Na wystawę został opracowany przepiękny, bogato ilustrowany Katalog Oficjalny Działu Polskiego na Międzynarodową Wystawę w Nowym Jorku w 1939 roku. Katalog ten obejmował 505 stron z obszernymi opracowaniami poszczególnych tematów. Został przygotowany przez znanego pisarza Jana Parandowskiego, który przedstawiał historię kultury od strony literackiej, Roman Dmowski omawiał Polskę wczoraj i dziś, Jerzy Ponikowski zajął się geopolityczną sytuacją Polski, Stanisław Malessa sporządził skrótowe opracowanie ekonomii Polski, Michał Walicki i Stanisław Treter opracowali rozdział pt. „Sztuka” zaś Karol Stromenger opracował historię muzyki polskiej a Stanisław Centkiewicz przygotował historię teatru.

Szczytnym hasłem Polskiego Pawilonu było budowanie świata bez wojen i przemocy połączonego ideą współpracy międzynarodowej.  

A przecież, od samego początku polscy twórcy świadomie lub podświadomie przeczuwali grozę zbliżającej się wojny. Niemcy zajęte przygotowaniami do wojny w ogóle nie wzięły udziału w wystawie. Również Albania okupowana przez Włochy nie wystawiła swojego pawilonu. Jedynie pawilon zaanektowanej przez Niemcy Czechosłowacji stworzono dzięki wysiłkom i determinacji oraz pomocy finansowej czeskich emigrantów. W momencie wybuchu wojny, kilka państw wycofało swój udział w wystawie, w tym Związek Radziecki.

Po agresji Niemiec i sowieckiej Rosji na Polskę we wrześniu 1939 roku Pawilon Polski stał się najczęściej odwiedzanym pawilonem. Gromadził on również tłumy przybywające z cały Stanów Zjednoczonych, w tym emigrantów oraz osób szczególnie zaniepokojonych sytuacją w Polsce. W obliczu wojny w Europie postanowiono przedłużyć nieco wystawę, kontynuując ją jeszcze w roku 1940. Bardzo szczególną rolę odegrał wówczas Pawilon Polski albowiem informował on na bieżąco zwiedzających wystawę, o sytuacji w Polsce oraz na kontynencie europejskim. Błyskawicznie przygotowano dokumentację dotyczącą napaści Niemiec i Rosji na Polskę. Pawilon Polski zaczął się cieszyć coraz większym zainteresowaniem urastając do rangi symbolu. Stał się znakiem niezależności i symbolem tożsamości narodowej w świecie. 25 maja 1940 roku, komisarz Ropp przejął natychmiast przestrzeń opuszczoną przez Związek Radziecki, powiększając wystawę o Pałac Narodów, gdzie otworzył wystawę sztuki polskiej.

Komisarz generalny polskiej ekspozycji Stefan Ropp był zmuszony zlikwidować Pawilon Polski w 1940 roku. Po zamknięciu wystawy te wszystkie wysokiej jakości bezcenne obiekty nie mogły powrócić do okupowanego przez Niemcy kraju. Nie mogły również powrócić osoby, które zatrudniono do obsługi Pawilonu. Wiele z tych osób, które były wybitnymi artystami, inżynierami oraz specjalistami w innych dziedzinach, nigdy już nie powróciło do Polski, a wśród nich komisarz wystawy Stefan Ropp. W tych tragicznych dniach sprzedał on część ekspozycji na pokrycie kosztów jej istnienia, albowiem z kraju nie mogły przychodzić żadne fundusze. Cudowne eksponaty z wystawy celem ratowania przekazał do Muzeum w Chicago, Fundacji Kościuszkowskiej oraz do Ambasady RP w Waszyngtonie. Część zaś wysłał do Kanady. Cykl obrazów historycznych namalowanych przez Bractwo Świętego Łukasza oraz gobeliny Mieczysława Szymańskiego zatrzymał za należne mu wynagrodzenie. Zaś w latach 50. i 60. XX wieku, przekazał je do Le Moyne College w Syracuse (USA), gdzie był wykładowcą.

Likwidacja tak wielkiej ekspozycji była rzeczą szalenie złożoną i została ona wymuszona na polskich twórcach tragiczną sytuacją polityczną. Wyjeżdżając z Polski twórcy wystawy nigdy nie liczyli się z taką ewentualnością. Polscy organizatorzy znaleźli się w prawdziwej kropce albowiem oprócz obrazów, rzeźb, pomników, zbroi, obiektów i wyrobów rzemiosła artystycznego, gobelinów, biżuterii, srebra, złota znalazły się tam również urządzenia przemysłowe: modele, aparatura naukowa, meble, grafiki, mapy. Niektóre obiekty, które przyjechały na wystawę do Stanów Zjednoczonych zostały wypożyczone z najrozmaitszego rodzaju bibliotek, muzeów, sal wystawowych jak również osób prywatnych i wjechały one do Stanów Zjednoczonych na podstawie tzw. odprawy warunkowej, albowiem po zakończeniu wystawy miały one powrócić do kraju.

Ażeby sprostać temu prawnemu wymogowi po zamknięciu wystawy musiały one być gdzieś składowane, co pociągało za sobą bardzo wysokie koszty. Z braku dopływu środków z kraju, zdecydowano, że część kolekcji zostanie sprzedana na licytacji przez firmę Croydon Galleries, łącznie z pozłacanymi tarczami, zdobiącymi wieżę pawilonu, które sprzedano na licytacji za 280 tysięcy dolarów każda. Muzeum Polskie w Chicago otrzymało pewną ilość obiektów, w depozyt jak również, w celu pomocy krajowi nabyło jeszcze więcej obiektów. Akcja ta była zasługą ówczesnego prezesa Józefa Kani oraz wybitnego bibliotekarza Mieczysława Hajmana.

W 1966 roku na mocy aktu darowizny, uczynionego w imieniu Rządu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przez Ministra Kultury i Sztuki, Lucjana Motykę, eksponaty stanowiące własność Rządu Polskiego w 1939 roku oraz 20 obrazów olejnych i 50 plansz graficznych, została przekazane Muzeum Polskiemu w Chicago. Wśród eksponatów należy podkreślić; dwa okazałe stoły-gabloty, które po renowacji znalazły się obecnie w Ambasadzie RP w Waszyngtonie. Stoły te wykorzystano w czasie II wojny światowej podczas wizyty generała Sikorskiego. Zbroje pochodzące z Kurnika, a więc zbroję husarską, kolczugę, koncerz, 2 pistolety, olstra i karabelę oraz arrasy wysłano do Kanady, skąd powróciły w 1961 roku do Polski. Pomnik Władysława Jagiełły wykupiła Amerykańska Polonia i przekazała go w darze Nowemu Jorkowi. Pomnik ten stoi obecnie w Central Parku i stał się on miejscem polonijnych manifestacji. Pomnik ten został odrestaurowany kilka lat temu dzięki zaangażowaniu American Conservation Associate.

Polonii Amerykańskiej nie udało się jednak wykupić wieży Pawilonu Polskiego. Uważana ona była za najwspanialszy obiekt architektoniczny w zagranicznej części wystawy i miała zostać w parku wystawowym na stałe. Jednak nieszczęśliwie została rozebrana.

Wspaniałe obrazy Łukaszowców i gobeliny Mieczysława Szymańskiego przedstawiające losy króla Jana Sobieskiego i jego żony Marysieńki znajdują się obecnie w Syracuse w Le Moyne College. Trafiły one jako dar od Stefana Roppa. Niektórzy z członków bractwa, którzy przeżyli wojnę, utrzymując się z zamówień kościelnych zajmowali się na tyle, na ile mogli, wykonywaniem konserwacji tych obrazów. Niestety, sam Pruszkowski zginął w czasie wojny, a wraz z jego śmiercią cykl historyczny tracąc swego opiekuna nie był kontynuowany.

Ostatecznie sprawą Wystawy w Nowym Jorku oraz wysłaną na nią kolekcją obiektów zainteresował się Rząd PRL.  W latach 60-tych wynajęto nawet amerykańskiego adwokata, którego zadaniem było odzyskanie obrazów. Wówczas sprawa wypożyczonych arrasów nie znalazła swego rozwiązania. Trudna była również współpraca z kolekcją Ardelli Hall, która zaraz po wojnie, z ramienia USA, zajmowała się dziełami sztuki z kolekcji krajów europejskich będących w amerykańskich depozytach. Właściwie lista i kwity z odprawy warunkowej podpisane w marcu 1939 roku przez Antoniego Witkowskiego powinny być podstawą prawną do powrotu wyżej wymienionych obiektów do kraju. Niemniej jednak, nigdy nic takiego nie nastąpiło.

Tragiczne losy, które dotknęły nasz kraj poczynając od 1 września 1939 roku aż do zakończenia wojny, a następnie kontynuacja rabunku i tragedii trwająca jeszcze przez wiele lat daje wiele do myślenia, szczególnie w zetknięciu się z obecnie panującą w niektórych środowiskach uzurpatorską postawą roszczeniową.  Albowiem wiadomo, iż Armia Czerwona również przywłaszczała sobie obiekty sztuki i kultury polskiej ocalałe z rabunku niemieckiego. Jak wiemy Niemcy całymi wagonami wywozili do swojego kraju nie tylko dzieła muzealne, ale również majątek państwowy i indywidualny.  Tak więc z tego, co pozostało po grabieży niemieckiej, znaczna część następnie została przywłaszczona i wywieziona do Związku Radzieckiego. Sama osobiście z nieoficjalnych sprawozdań od zaprzyjaźnionych ze mną profesorów Akademii Sztuk Pięknych dowiedziałam się, iż natknęli się oni na polskie dzieła sztuki w tzw. „zapastnikach”, czyli galerii Trietiakowskiej i słynnego muzeum Ermitaż w Petersburgu.

No cóż, to krótkie sprawozdanie zapewne wśród miłośników sztuki może wycisnąć niejedną łzę.  Tymczasem co i rusz słyszy się, jak to różne organizacje, lub też osoby prywatne przyjeżdżają do Polski szczerząc najrozmaitsze roszczeniowy kły. Jako historyk i socjolog przyglądając się zachowaniom Polaków wypada zauważyć, iż z bezgraniczną pokorą przyjmują poniesione straty materialne zarówno w dziedzinie kultury, sztuki, techniki, architektury, myśli naukowej. Jednym słowem całego dziedzictwa narodowego. I w takiej oto sytuacji, kiedy to Polacy nie domagają się należnych im odszkodowań z wyżej wymienionego tytułu, na terenie Polski hulają najrozmaitszego rodzaju roszczeniowcy, którzy przecież nie tracili dóbr narodowych, a jedynie majątek osobisty.

W tej sytuacji można wyprowadzić dwie podstawowe konkluzje: po pierwsze – albo nie nauczyliśmy się cenić osiągnięć naszych przodków na przestrzeni naszej tysiącletniej tradycji państwowości i dlatego też od nikogo nie domagamy się kompensacji strat, albo też – owi roszczeniowcy, podobnie jak szakale atakują słabego i bezbronnego. Jako najbardziej kuriozalną sprawę uważam styl myślenia, w którym to do „Polski-ofiary”, która postradała majątek narodowy i indywidualny w czasie  II Wojny, zwracają się po odszkodowania Ci, których Polska gościła i ratowała na przestrzeni wieków.  Z tymi żądaniami i roszczeniami kompensacyjnymi należy zwracać się do naszych wcześniejszych zaborców i okupantów. W tej sytuacji wyraźnie obserwujemy demonstrację siły politycznej roszczeniowców raczej niż moralne i prawne podanie racji stojącej za tymi roszczeniami.

Myślę, iż w konkluzji warto byłoby zastanowić się nad przekuciem owych polskich strat, na roszczenia w celu zadośćuczynienia na zasadzie fair play. Uważam również, że Polacy zamiast siedzieć z założonymi rękoma powinni uczyć się od roszczeniowców jak budować ustawodawstwo, aby w sposób rzetelny i zasadny dążyć do rekompensat należnych krajowi i jego obywatelom.

Pomijając koszt materialny i społeczny Wystawy Światowej z 1939 roku, była ona cudownym przedsięwzięciem i spektakularną demonstracją twórczości narodów wielu krajów kontynentu europejskiego i amerykańskiego. I niechże ta Wystawa z 1939 roku będzie inspiracją dla naszych współczesnych twórców, aby jednak podejmowano trud organizowania podobnego typu ambitnych przedsięwzięć.

 

 

Website | + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *