Hemar w Hołdzie Ofiarom Katynia

Hemar w Hołdzie Ofiarom Katynia

Tej nocy zgła­dzo­no Wol­nośćW ka­tyń­skim le­sie…Zdra­dziec­kim strza­łem w czasz­kęPo­kwi­to­wa­no Wrze­sień.Zwią­za­no do tyłu ręce,By w obec­no­ści kataNie mo­gła ich wznieść bła­gal­nieDo Boga i do świa­ta.Za­kne­blo­wa­no usta,By w tej ka­tyń­skiej nocyNie mo­gła bła­gać o li­tość,Ni we­zwać zni­kąd po­mo­cy.W po­dar­tym je­niec­kim płasz­czuMar­twą do rowu ze­pchnię­toI za­sy­pa­no zie­miąKrwią na wskroś prze­siąk­nię­tą.By zmar­twych­wstać nie mo­gła,Ni dać zna­ku o so­bieI na za­wsze zo­sta­łaW le­śnym ka­tyń­skim gro­bie.Pod śmier­tel­nym ca­łu­nemZwię­dłych ka­tyń­skich li­ści,By nikt się nie do­szu­kał,By nikt się nie do­my­śliłTej sa­mot­nej mo­gi­ły,Tych pro­chów i tych ko­ści –Świa­dec­twa naj­więk­szej hań­byI naj­więk­szej pod­ło­ści.– – –Tej nocy zgła­dzo­no Praw­dęW ka­tyń­skim le­sie,Bo na­wet wiatr, choć był świad­kiem,Po świe­cie jej nie roz­nie­sie…Bo tyl­ko księ­życ nie­mo­wa,Pły­nąc nad smut­ną mo­gi­łą,Mógł­by za­świad­czyć po­świa­tąJak to na­praw­dę było…Bo tyl­ko świt, któ­ry wsta­wałNa kształt ró­żo­wej po­chod­niMógł­by wy­ja­wić świa­tuSe­kret po­nu­rej zbrod­ni…Bo tyl­ko drze­wa nad gro­bemSto­ją­ce niby grom­ni­ceMo­gły­by li­ści sze­le­stemWy­szu­mieć tę ta­jem­ni­cę…Bo tyl­ko zie­mia mil­czą­ca,Kry­ją­ca je­niec­kie cia­ła,Wy­znać okrut­ną praw­dęMo­gła­by – gdy­by umia­ła.– – –Tej nocy spra­wie­dli­wośćZgła­dzo­no w ka­tyń­skim le­sie…Bo któ­ra to już wio­sna?Któ­ra zima i je­sieńMi­nę­ły od tego cza­su,Od owych chwil strasz­li­wych?A spra­wie­dli­wość mil­czy,Nie ma jej wi­dać wśród ży­wych.Wi­dać we wspól­nym gro­bieLe­gła prze­szy­ta ku­la­mi –Jak inni – z kne­blem na ustach,Z za­wią­za­ny­mi ocza­mi.Bo je­śli jej nie za­bra­ła,Nie skry­ła ka­tyń­ska gle­ba,Gdy żywa – cze­mu nie woła,Nie krzy­czy o po­mstę do nie­ba?Cze­mu – je­śli ist­nie­je –Nie wstrzą­śnie su­mie­niem świa­ta?Cze­mu nie tro­pi, nie ści­ga,Nie są­dzi , nie ka­rze kata?– – –Zgła­dzo­no spra­wie­dli­wość,Praw­dę i wol­ność zgła­dzo­noZdra­dziec­ko w smo­leń­skim le­siePod ob­cej nocy osło­ną…Dziś jeno pta­ki smut­kuW le­sie za­wo­dzą ża­ło­śnie,Jak gdy­by pa­mię­ta­łyO tej ka­tyń­skiej wio­śnie.Jak­by wy­pa­try­wa­łyWśród le­śne­go po­szy­ciaŚla­dów je­niec­kiej śmier­ci,Oznak by­łe­go ży­cia.Czy spod dę­bo­wych li­ściAlbo so­sno­wych igie­łekNie bły­śnie szlif ofi­cer­skiLub za­rdze­wia­ły orze­łek,Strzęp zie­lo­ne­go mun­du­ru,Kart­ka z no­te­su wy­dar­taAlbo ba­ret­ka spło­wia­ła,Ple­śnią ka­tyń­ską prze­żar­ta.I tyl­ko p a m i ę ć zo­sta­łaPo tej ka­tyń­skiej nocy…Pa­mięć n i e d a ł a się zgła­dzić,Nie chcia­ła ulec prze­mo­cyI woła o s p r a w i e d l i w o ś ćI p r a w d ę po świe­cie nie­sie –Praw­dę o jeń­ców ty­sią­cachZgła­dzo­nych w ka­tyń­skim le­sie.

Website | + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *