„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata” (część XI)

„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata” (część XI)

Większość odnotowanych i potwierdzonych cudów (99 % z nich to uzdrowienia medyczne ), także te przedstawione w moim cyklu, można pogrupować w kilka kategorii, jak te związane z inedią, cuda eucharystyczne czy stygmaty. Uzdrowień zdrowotnych, dokonanych za wstawiennictem świętych na przestrzeni stuleci, są wręcz tysiące. Dla przykładu Consulta Medica, czyli naukowy organ doradczy Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych podała, iż liczba cudownych uzdrowień dokonanych za wstawiennictwem osób kanonizowanych i beatyfikowanych przez Jan Pawła II w latach 1983 – 1995 sięga ponad 200 przypadków. Prof. Raffaello Cortesini będący przewodniczącym Consulta Medica przez 19 lat, powiedział rzecz znamienną: „Gdybym sam nie przeprowadzał tych konsultacji, nigdy bym nie uwierzył w to co czytałem. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak niewiarygodne, lecz dobrze udokumentowane są te przypadki. Fantastyka naukowa w porównaniu z nimi to pestka”. W tym odcinku chcę Państwu przedstawić kilka wybranych, niewytłumaczalnych zjawisk, które pochodzą z całkiem różnych dziedzin.

Prof. Raffaello Cortesini

Pierwszy dotyczy procesu kanonizacyjnego s. Marii C. Hӧss, mistyczki z Bawarii. Otóż postulator procesu przedstawił następujące zdarzenie. 12 kwietnia 1945 US Air Force postanowiła zbombardować miasteczko Kaufbeuren, miejsce urodzin i śmierci s. Marii. Pogoda była idealna, cel doskonale widoczny; mieszkańcy mogli widzieć bomby w otwartych lukach samolotów, lecących bardzo nisko. A jednak żadna z bomb nie spadła, choć samoloty krążyły nad okolicą, by w końcu odlecieć. Po latach w archiwum lotnictwa odnaleziono raport, wg którego lotnicy nie mogli dostrzec celu, więc zawrócili. W czasie nalotu, wielu mieszkańców Kaufbeuren modliło się przy grobie zakonnicy, prosząc o ocalenie miasta. Powołana Komisja powołała ekspertów z sił lotniczych oraz rozmawiano z żyjącymi jeszcze lotnikami tamtej misji . W rezultatcie stwierdzono, iz całe zjawisko można teoretycznie wyjaśnić, odwołując się do możliwości złudzenia optycznego lub wystąpienia niezwykłych zjawisk meteorologicznych. Ocalenie miasta nie uznano więc za cud, ale lotnicy i mieszkańcy Kaufbeuren mieli całkiem odmienną opinię. 25.11.2001 r. Jan Paweł II ogłosił zakonnicę błogosławioną, bo z czasem udowodniono cud uzdrowienia za jej wstawiennictwem. Co się odwlecze…

San Juan Macias (1585-1645)

Interesujący cud nie związany z uzdrowieniem i uznany przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych miał miejsce 25.01.1949 r. w Hiszpani. W miasteczku Olivenza działała organizacja charytatywna Ognisko Nazaret, zajmująca się głównie żywienim ubogich dzieci z miejscowego sierocińca. W tym dniu zapasy żywności się wyczerpały i kucharka stanęła przed niemożliwym zadaniem: jak nakarmić 59 dzieci, gdy do dyspozycji jest 0.75 kg ryżu i tyle samo mięsa z przyprawami. Żywiąc wielki szacunek do błogosławionego Juana Maciasa wetchnęła „Widzisz dzieci nie mają co jeść”. Ten zmarły w Peru w 1645 r. dominikanin był znany z tego, iż chodził po mieście z ogromnym koszem i zbierał chleb dla biednych (został beatyfikowany w 1837 r.). Mimo wszystko, kobieta wlała do dużego garnka 10 litrów wody i po zagotowaniu wrzuciła do środka ryż z mięsem i przyprawami. Po kwadransie zauważyła, iż ryż pęcznieje i przelewa się z garnka, zawoła więc o pomoc i razem z matką proboszcza przełożyły ok. pół zawartości do innego garnka. Jednak wkrótce trzeba było szukać innego naczynia, gdyż gotująca się potrawa urosła na tyle, że zaczęła się też przelewać. Przez 4 godziny, bo tyle trwało to dziwnego gotowanie, zapełnino wszystkie możliwe garnki, które były w kuchni, a świadkami zdarzenia zostały dziesiątki osób, bo wiadomość o cudownym garnku „produkującym” bez przerwy jedzenie, rozniosła się błyskawicznie wśród sąsiadów. By nic nie zmarnować nakarmiono w sumie „cudowną potrawą” 154 osoby.

Miejscowy proboszcz wspominał przy okazji rozpoczęcia procesu kanonizacyjnego O. Maciasa: „Poziom ryżu w pierwszym garnku nie obniżał się, mimo ciągłego wyjmowania jego zawartości”. Potwierdziła to dyrektorka Ogniska Nazaret, mówiąc: „Mimo, że co chwila wyjmowano ryż z garnka do miseczek, w środku pozostawało dużo ryżu; widziałam, jak ciągle pojawiały się nowe ziarna”. Te obserwacje były identyczne z zeznaniami 22 świadków, którzy w 1960 r. złożyli swe relacje dla powołanej komisji. Oczywiście same ziarna ugotowanego ryżu poddano badaniom, lecz nie stwierdzono nic niezwykłego w jego właściwościach, poza niewytłumaczalnym faktem, iż po 4 godzianach gotowania, ryż po prostu powinien się rozgotować na papkę, a nic takiego nie stwierdzono. Ostatecznie biegli uznali, że nie da się w racjonalny sposób wyjaśnić tego zjawiska. Tak dla formalności, to dopiero w 1974 r. władze kościelne orzekły, iż to był cud wymagany do kanonizacji, której dokonano w 1975 r. Cóż, ta ostrożność Kościoła…

Kolejny cud nie związany z cudownym uzdrowieniem jest nie tak dawny i dotyczył… okrętu podwodnego.

Tak, wiem iż brzmi to nieco dziwnie, tym niemniej cud związany z historią, która wydarzyła się 26.08.1988 został uznany przez Kościół, co znając bardzo surowe procedury to zatwierdzające, mówi samo za siebie.

„Pacocha” bo taka była tego starego (ponad 40 lat), pływającego pod banderą Peru okrętu podwodnego, miał wybitnego pecha. Gdy okręt zbliżał się w półzanurzeniu do portu w Callao, został przypadkowo staranowany przez japoński statek rybacki. „Pacocha” uderzony przez trawler w tylną część kadłuba, w ciągu 4 minut poszedł na dno, zaś natychmiastową śmierć poniosło 6 marynarzy z okrętu. Była też inna, dodatkowa ofiara, a mianowicie kapitan statku Daniel Rodriguez, który zanim jego łódź zatonęła, zdołał od zewnątrz zamknąć otwarty właz, prowadzący na mostek. Tą bohaterską akcją uratował swój okręt przed zalaniem wodą i śmiercią resztę załogi, ale sam utonął. Z pokładu okrętu przed zatonięciem ewakuowano 22 marynarzy, lecz pozostali, czyli 23 osoby, zostały uwięzione na dnie oceanu. Ich sytuacja była tragiczna, bo do środka przez niedomknięty po kolizji właz, wdzierała się woda, ubywało tlenu a powietrze we wraku zatruwały gazy wydzielane przez akumulatory.

Porucznik Alvarado dokonał czegoś, co jest po prostu technicznie i biologicznie (chodzi tu o siły mięśni człowieka ) niemożliwe”.

Po śmierci kapitana okrętu dowodzenie objął porucznik Roger LC Alvarado, z pochodzenia Chorwat, który z domu wyniósł cześć dla chorwackiej zakonnicy Marii Petković, założycielki Zgromadzenia Córek Miłosierdzia. Zaczął w myślach wołać o jej pomoc i jak sam wspominał, poczuł wtedy w sobie siłę fizyczną i duchową potrzebną do działania dla ocalenia całej załogi. Do wnętrza okrętu leżącego na dnie oceanu wdzierała się woda przez wspomniany właz i jedynym wyjściem, by się uratować było zamknięcie go. Operację podniesienia klapy i przekręcenia dźwigni uruchamiającej zablokowany zamek trzeba było zrobić bardzo szybko, pokonując wlewającą się do wnętrza wodę oraz jej nacisk na właz. I porucznik Alvarado zrobił coś, co wg ekspertów badających potem całą historię, zaprzeczało prawom fizyki, a mianowicie wykonał całą akcję sam, ocalając swe życie i kolegów. Ponieważ rozpoczął się proces beatyfikacyjny siostry Marii Petković, Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zajęła się tym przypadkiem, przy czym zamiast normalnej w takich przypadkach komisji medycznej, musiała powołać do zbadania sprawy i wydania opinii, komisję techniczną składającą się z inżynierów.

W raporcie Consulta Medica (choć w tym wypadku powinno to raczej brzmieć Consulta Technica) pisano:

„Okręt znajdował się wtedy na głębokości między 12 a 20 metrów, co oznacza parcie wody na pokrywę od 3.9 do 6.5 tony. W takich warunkach jedna osoba a nawet kilka, nie mogłaby podnieść pokrywy, przekręcić dźwigni by cofnąć zamki i zamknąć pokrywę. I wszystko to powinno być dokonane w błyskawicznym czasie. Porucznik Alvarado dokonał czegoś, co jest po prostu technicznie i biologicznie (chodzi tu o siły mięśni człowieka ) niemożliwe”. Jak dodał jeden z inżynierów, nie ma nawet teoretycznej możliwości, by jeden człowiek, nawet nadzwyczajnej siły był w stanie podnieść właz pokonując parcie wody rzędu 4-6 ton. Jak wiadomo Watykan jest bardzo ostrożny w zatwierdzaniu cudów, szczególnie tych potrzebnych do kanonizacji czy beatyfikacji, więc dopiero w grudniu 2002 r. po kolejnym potwierdzeniu ekspertyz, uznano cud dokonany za wstawiennictwem s. Marii. Została ona beatifikowana przez Jana Pawła II 6.06.2003 r. Członek Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych komentując ten szczegółny przypadek stwierdził tylko, iż dla niego po sprawdzaniu tylu cudów, jest to niemal coś „normalnego”.

Jak sami Państwo widzicie, fantazja Pana Boga nie zna granic i przejawia sie nie tylko w całym spektrum różnego rodzaju cudów medycznych, dokonanych Jego mocą za wstawiennictwem wybranych osób, ale również panowaniem nad wszelkimi prawami natury. W tym miejscu, odchodząc od tematu, chcę polecić stosowanie się do całkiem prostego regulaminu życia, który będzie nad wyraz pomocy w wypadku jakichś rozterek duchownych, kryzysów wiary etc. Jest on bardzo krótki, bo składa się tylko z dwóch, nietrudnych do zapamiętania punktów, a mianowicie:

1. Pan Bóg ma zawsze rację.
2. W przypadkach wątpliwych, patrz punkt nr 1

A tak już na zakończenie prezentuję łatwy do zaliczenia test na domyślnosć, który najlepiej brzmi w języku angielskim (jest tak prosty do przetłumaczenia, iż nawet nie znający angielskiego szybko to zrobią).

Pytanie: Who is in charge of your life ?
Odpowiedź: I AM

Tych, którzy mimo wszystko mieliby problem z odpowiedzią na to krytyczne pytanie, proszę o szukanie w Ewangelii wg św. Jana, lub ewentualny kontakt z administratorem portalu SRP.

+ posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *