Rosyjskie Zbrodnie Wojenne na Ukrainie w kontekście Zbrodni Katyńskiej

Rosyjskie Zbrodnie Wojenne na Ukrainie w kontekście Zbrodni Katyńskiej

Polskie zmagania z pamięcią o sowieckich okrucieństwach w czasie II wojny światowej są lekcją dla dzisiejszego konfliktu

 

Uilleam Blacker

Uilleam Blacker jest profesorem nadzwyczajnym studiów ukraińskich na University College London i współautorem książki “Remembering Katyn”

6 stycznia 2023 r.

W filmie “Katyń” z 2007 roku, reż. Andrzeja Wajdy, młoda kobieta w okupowanym przez Niemców Krakowem próbuje sprzedać swoje włosy, aby zdobyć pieniądze na nagrobek dla brata, który został zamordowany i pochowany w nieoznaczonym grobie przez NKWD. W miejscowym teatrze znajduje nabywcę – aktorkę, która przeżyła Auschwitz i sama straciła włosy. Aktorka patrzy, jak w teatralnej garderobie obcina się kobiecie długie warkocze i recytuje następujące zdania:

 ‘Po co żyć – kiedy tyle zła dookoła. Prawdziwym nieszczęściem byłoby, gdyby mój brat pozostał po śmierci bez grobu. Reszta- reszta jest mi obojętna. Uważasz żem szalona? Ale jak sądzić szaleństwo przed trybunałem szaleńca?’

Na wypadek, gdyby widzowie nie rozpoznali tego odniesienia na ścianie w tle widać plakat “Antygony” Sofoklesa – plakat reklamujący sztukę, która właśnie jest wystawiana w teatrze aktorki. W antycznej greckiej tragedii Antygona sprzeciwia się rozkazowi tyrana Kreona by ciało jej brata zgniło na polu bitwy i zamiast tego godnie go chowa, za co sama zostaje skazana na śmierć.

Scena ta mówi o ranach, które dotykają wiele społeczeństw, które przeżyły wojnę, okupację i ucisk, o traumie wynikającej z niemożności pochowania swoich zmarłych.

W przypadku Polski II wojna światowa była z tej perspektywy szczególnie przerażająca, niezliczone ofiary zarówno sowietów jak i nazistów pozostały nie odnalezione i nie pochowane. W Katyniu skala brutalności a także fanatyzm, z jakim Sowieci atakowali pamięć o ofiarach, sprawiły, że masakra ta stała się wyjątkowa. W 1939 roku, po zajęciu Polski, Związek Sowiecki wziął do niewoli ponad 20 000 polskich żołnierzy, strażników granicznych i policjantów. Z niejasnych powodów (akt ten przyniósł Józefowi Stalinowi niewiele realnych korzyści) mężczyźni ci oraz jedna kobieta, samotna pilotka, zostali rozstrzelani przez NKWD w różnych miejscach na terenie Związku Radzieckiego. Najbardziej niesławnym miejscem był Las Katyński, w pobliżu Smoleńska w zachodniej Rosji, a inni zostali zamordowani w pobliżu rosyjskiego miasta Twer, w pobliżu Charkowa na północno-wschodniej Ukrainie, a także w więzieniach na Białorusi.

Mordów w Katyniu i innych miejscach dokonywano w warunkach największej tajemnicy. Niedługo potem Sowieci zabili większość katów; w końcu sprawcy są swego rodzaju świadkami. Ciała ukrywano w lasach, a w niektórych przypadkach mordercy próbowali rozpuścić zwłoki za pomocą środków chemicznych. Krewni i urzędnicy polscy byli okłamywani przez Sowietów. Gdy Stalin został zapytany o miejsce pobytu więźniów przez gen. Władysława Andersa, który na terenach kontrolowanych przez Sowietów zbierał polską armię do walki z Niemcami, dyktator udawał głupiego. Być może wszyscy uciekli do Mandżurii – zasugerował. Malarz i pisarz Józef Czapski, który był w obozach jenieckich z zaginionymi ale został zwolniony przed tą rzezią, otrzymał od Gen. Andersa zadanie odnalezienia swoich towarzyszy. To doświadczenie opisał w pamiętniku pod znamiennym tytułem “Na nieludzkiej ziemi”.

Dziś na Ukrainie, gdzie Rosja prowadzi brutalną, neoimperialistyczną wojnę, widzimy historyczne podobieństwa do wydarzeń z II wojny światowej, w tym mordowanie z zimną krwią bezbronnych więźniów i wyrafinowane odsuwanie od siebie winy.

Pod koniec sierpnia 2022 roku, gdy ukraińskie siły zbrojne wyparły Rosjan z Iziumu w północno-wschodnim obwodzie charkowskim Ukrainy odkryto przerażające skutki okupacji: setki, jeśli nie tysiące ciał były pochowane w pospiesznie wykopanych grobach w lasach wokół miasta. Przyczyny śmierci nie były jasne, choć wiele z nich nosiło ślady tortur i egzekucji. Przed Iziumem była Ołeniwka, rosyjski obóz więzienny w obwodzie donieckim, który Rosjanie celowo zbombardowali w lipcu 2022 roku, zabijając co najmniej 53 więźniów i raniąc 75 kolejnych. Rosja odmawia krewnym informacji o statusie więźniów i zabroniła międzynarodowym obserwatorom wstępu na miejsce. Moskwa obwinia Kijów, choć śledztwa wykazały, że odpowiedzialność leży po stronie okupantów.

Gdy Ukraińcy ekshumowali z okopów rozkładające się ciała, ujawniły się uderzające podobieństwa do Lasu Katyńskiego. Na nowo wyzwolonych terenach Ukrainy krewni nie są w stanie osiągnąć spokoju, jaki daje godny pochówek. Podobnie jak krewni ofiar masakry w Katyniu i jak Antygona, nie są w stanie właściwie opłakiwać pomordowanych. Teraz, podobnie jak wtedy, Kreml wypiera się winy; zdecydowano utrzymać iluzję moralnej wyższości nad swoimi wrogami pomimo przytłaczających dowodów.

Po raz kolejny Kreml stosuje kombinację terroru, brutalności i przemocy psychologicznej wobec ludności, którą ma nadzieję podporządkować, jednocześnie celowo niszcząc granicę między prawdą a kłamstwem, aby oszukać i zdezorientować publiczność zarówno krajową jak i międzynarodową.

Chociaż ofiary Katynia stanowiły jedynie ułamek ogólnej liczby polskich ofiar Stalina, stały się sztandarowym przykładem polskiego cierpienia pod sowieckim terrorem. Polacy byli uciskani przez Rosję w XVIII i XIX wieku, kiedy to Rosja kontrolowała większość terytorium Polski. W 1919 r. Bolszewicy podjęli brutalną próbę sabotowania prób budowy państwa polskiego.

Dla wielu Polaków ustalenie prawdy o Katyniu w 1940 roku było czymś więcej niż tylko straszliwą zbrodnią: Chodziło o dochodzenie prawa do poznania i mówienia prawdy o własnej historii i posiadania podstawowego prawa do opłakiwania swoich zmarłych.

W tym sensie walka Polaków o prawdę była inspiracją dla innych społeczeństw, które musiały zmierzyć się z podobnymi historiami traumy i wyciszonej żałoby pod władzą sowiecką, nie tylko na Ukrainie, która stanowiła dodatkową scenerię dla dramatu katyńskiego. W Starobielsku na wschodzie Ukrainy przetrzymywano około 4 000 Polaków wziętych do niewoli w 1939 roku. Zdecydowana większość została zamordowana w Piatykatkach na przedmieściach Charkowa. Józef Czapski był jednym z nielicznych uwolnionych przed egzekucją, ojciec Andrzeja Wajdy, Jakub, nie miał tyle szczęścia. W czasach zimnej wojny ukraińskie społeczności emigracyjne i diaspory często powoływały się na Katyń, domagając się uznania własnego cierpienia, a polski model “aktywizmu pamięci” postrzegały jako wzór do naśladowania.

W Związku Radzieckim ukraińscy dysydenci byli surowo karani za ujawnianie oficjalnych kłamstw na temat losu polskich żołnierzy. W postsowieckiej Ukrainie kolejne rządy uczyniły z Piatykatków, gdzie również spoczywa wiele ukraińskich ofiar stalinizmu, miejsce polsko-ukraińskiej solidarności i wspólnej żałoby. W 2000 roku otwarto tam polski kompleks memorialny. W marcu 2022 roku został on uszkodzony przez rosyjski ostrzał, co zdaniem polskich dziennikarzy badających to miejsce było celowym atakiem.

Ponieważ Polska jest jednym z najwierniejszych sojuszników Ukrainy w wojnie z Rosją, trudno się dziwić, że miejsce polsko-ukraińskiej jedności w obliczu kremlowskiego terroru powinno być celem dla rosyjskiej armii.

Obecność polskich ofiar w grobach w Charkowie została jednak potwierdzona dopiero w latach 90-tych XX wieku. W powojennych dekadach historia poszukiwania prawdy o Katyniu rozwijała się powoli i w sposób pogmatwany, dzięki misternej sowieckiej kampanii dezinformacyjnej. Ciała w Lesie Katyńskim zostały odkryte po raz pierwszy po inwazji wojsk niemieckich na Związek Radziecki w 1941 roku. Niemieccy naziści wykorzystali Katyń jako okazję do propagandowego ataku na Stalina, ogłaszając odkrycie na początku 1943 roku i zapraszając Międzynarodowy Czerwony Krzyż do obserwowania makabrycznych ekshumacji. Jeszcze tego samego roku Sowieci przejęli teren i rozpoczęli własne tak zwane śledztwo, obejmujące pospieszne ekshumacje i pozory międzynarodowej obserwacji. Stwierdzili, że masakry dokonali naziści. Był to początek tego, co w Polsce stało się znane jako “kłamstwo katyńskie”.

Stanowisko sowieckie było niekonsekwentne. Po przypisaniu masakry niemieckim nazistom, próbowali włączyć ją do zarzutów przeciwko nazistom w Norymberdze. Ich kłamstwo okazało się mizerne a amerykańscy i brytyjscy sędziowie odrzucili zarzuty jako słabe. Po II wojnie światowej Moskwa wolała po prostu przemilczeć całą sprawę. W komunistycznej Polsce temat był ścisłym tabu. Miejsca mordu w Związku Radzieckim były poza zasięgiem, a pomniki nigdzie nie były dozwolone.

Przez ponad cztery dekady wielu Polaków odgrywało rolę Antygony. Powstawały tajne organizacje, które zbierały dowody i publikowały informacje, świadectwa, takie jak Czapskiego, oraz przeprowadzano  badania historyczne w prasie podziemnej. Tworzono listy nazwisk ofiar, szczegółów ich ostatnich dni, miejsc, gdzie mogły ofiary być pochowane. Przechowywali pamiątki po ofiarach: pamiętniki, listy i rzeczy wydobyte z dołów podczas ekshumacji. Za swoją działalność spotykali się z zastraszaniem, przesłuchaniami, więzieniem, biciem, a nawet zabójstwami.

W latach 70. i 80. zeszłego stulecia akty jawnego upamiętniania stawały się coraz bardziej zuchwałe. Na przykład w 1980 r. grupa aktywistów zainstalowała na Warszawskich Powązkach kamienny krzyż o wysokości ok. 12 stóp. Widniała na nim wymowna data 1940, prawdziwy rok popełnienia morderstw, mimo że zarówno Sowieci, jak i polski rząd komunistyczny twierdzili, że morderstw dokonano w 1941 roku pod okupacją niemiecką. Krzyż stał niecałe 24 godziny, ale bardziej niż sam obiekt liczył się sam akt upamiętnienia. Dopiero w 1989 roku krzyż został odzyskany, a następnie w 1995 roku ponownie ustawiony na cmentarzu, gdzie stoi do dziś.

Walka toczyła się także poza granicami Polski. Pisarz Józef Mackiewicz (który uczestniczył w pierwszych niemieckich ekshumacjach, a następnie został zmuszony do opuszczenia Polski pod zarzutem kolaboracji) zbierał zeznania, mapy i inne dowody. Polonia amerykańska doprowadzili do wszczęcia śledztwa w Kongresie USA, które wykazało winę Sowietów. Wnioski polskiej diaspory w Wielkiej Brytanii o budowę pomnika w centrum Londynu były wielokrotnie odrzucane przez rząd brytyjski z obawy przed urażeniem Sowietów. Gdy w końcu w 1976 r. wydano zgodę, Londyn zabronił używania prawdziwej daty. Sowieckie kłamstwo w postaci daty z 1941 roku fałszywie implikowało niemiecką winę. Data została skorygowana, wreszcie, dopiero po 1989 roku.

W miarę upływu dziesięcioleci walka o prawdę o Katyniu stała się czymś więcej niż tylko ustalaniem faktów: Zmieniła ona pamięć w formę oporu. Wolność do żałoby była postrzegana jako podstawowe prawo człowieka.

W 1917 roku Zygmunt Freud napisał, że proces żałoby, choć bolesny, pozwala nam zaakceptować stratę ukochanych osób, oddzielić się od nich i ruszyć dalej. Kiedy żałoba nie jest możliwa lub jest niepełna, pojawia się melancholia: niezdolność do zaakceptowania straty, która następnie powoduje obsesyjny cykl zaprzeczania, wstydu i obwiniania siebie. Ta koncepcja, że niepełna żałoba prowadzi jedynie do bezproduktywnej melancholii, może być jednak kwestionowana. Freud nie liczył na polityczne wymiary żałoby. Niesprawiedliwość jest bolesna, ale gniew, który wywołuje, jest również potężnym motywatorem. Kiedy niesprawiedliwość dotyczy czegoś tak intymnego jak żałoba po ukochanej osobie, siła motywacji jest wzmocniona.

Działaczom katyńskim, którzy przez dziesiątki lat walczyli o pamięć o bliskich, często ryzykując własnym życiem, udało się osiągnąć bardzo wiele. W końcu Polska i świat dowiedziały się prawdy. Kłamstwa wpisane na pomnikach zostały skorygowane i powstały nowe pomniki. Na początku XXI wieku w samym Katyniu wybudowano nawet duży kompleks, choć rosyjscy posłowie wezwali ostatnio do jego zniszczenia w odpowiedzi na usunięcie przez Polskę pomników Armii Czerwonej po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym. Sfrustrowana żałoba stała się również bogatym źródłem inspiracji dla polskiej kultury. Sowieckie zacieranie prawdy (likwidacja śladów, dokumentów i świadków) bardzo utrudniło ustalenie, co dokładnie stało się z ofiarami katyńskimi. Literatura czy film, które dotyczyły okrucieństw połowy XX wieku, czy to Gułagu, czy Holokaustu, często posługiwały się formami quasi-dokumentalnymi, opierając się na świadectwie i trzymaniu się faktów, by uniknąć fabularyzacji czy estetyzacji. W przypadku Katynia istniała jednak luka w wiedzy, brak bezpośrednich świadectw dotyczących dokładnych szczegółów zbrodni. Niewiele było wiadomo o tym, jak dokładnie zginęli więźniowie. W rezultacie dla krytyka Wojciecha Lipowskiego, jak pisał w 2005 roku, Katyń stanowił “wielką nieobecność” w polskiej kulturze.

Ten werdykt nie był do końca sprawiedliwy. To prawda, że żaden polski pisarz nie był w stanie napisać ostatecznej powieści katyńskiej. Zamiast tego pisarze podchodzili do tematu z przymrużeniem oka, nie rekonstruując w fikcji wydarzeń, ale badając, co to znaczy nie wiedzieć, nie móc opłakiwać, pamiętać bez prawa do upamiętnienia. Wiersz Zbigniewa Herberta “Guziki”, który opisuje, jak żołnierze byli identyfikowani jako Polacy przez mosiężne guziki od swoich mundurów, jest jednym z najbardziej znanych tekstów w powojennej literaturze polskiej.

Dla Herberta guzik to nie tylko motyw czegoś utraconego, ale “potężny głos milczących chórów”, symbol uśpionej siły pamięci i potencjału świadectwa.

Do tematu wielokrotnie wracał Włodzimierz Odojewski, jeden z najważniejszych prozaików powojennej Polski. Jego utwory pełne są niewiarygodnych świadków, cząstkowych zeznań i plotek z drugiej ręki. Jego bohaterami są dziennikarze, naukowcy, biegli sądowi i prawnicy, których obsesją jest niemożność ustalenia prawdy, a czasem prześladowania za jej dochodzenie. W jednym z opowiadań badający Katyń naukowiec otrzymuje niekompletne nagranie rozmowy z człowiekiem, który w czasie II wojny światowej zetknął się z partyzantem podającym się za ocalałego z masakry. W końcu poszukiwanie prawdy poprzez częściowe i wątpliwe świadectwa powoduje po prostu powstanie warstw niepewności i więcej pytań niż odpowiedzi. W innej powieści Odojewskiego brat jednej z ofiar odwiedza niemieckie ekshumacje, ale jest zbyt przytłoczony tym doświadczeniem, by je ogarnąć. Proza Odojewskiego (często porównywana przez polskich krytyków do Williama Faulknera) odzwierciedla raczej załamanie psychiczne w obliczu horroru, niż zamknięcie.

Takie podejście drażniło niektórych krytyków, którzy domagali się pełnego kulturowego naświetlenia zbrodni ze wszystkimi jej szczegółami. Rozgorzały literackie spory o to, jak, czy w ogóle, bezpośrednio przedstawiać to okrucieństwo. Sam Odojewski na przykład miał napisać scenariusz do “Katynia” Wajdy, ale reżyser odrzucił jego scenariusz, bo za bardzo krążył wokół tragedii, Wajda chciał bardziej bezpośredniego podejścia. Jego decyzja o przedstawieniu mordów w długiej, brutalnej scenie końcowej została przyjęta przez wielu jako długo oczekiwane objawienie prawdy, choć inni uznali ją za zbyt dosadną. Jednak nawet przy takim zakończeniu większość filmu nie może nie skupić się na tym, co oznacza dążenie do prawdy, walka o prawo do żałoby – skupić się na doświadczeniu bycia w sytuacji Antygony.

Historia Ukrainy, oczywiście, nie jest w mniejszym stopniu zaśmiecona okrucieństwami i masowymi grobami niż historia Polski. Stalinowskie głody i represje lat 30-tych oraz niemieckie nazistowskie i sowieckie okrucieństwa II wojny światowej są obecne w ukraińskiej kulturze. Jednak literatura ukraińska była w powojennych dekadach jeszcze ściślej kontrolowana przez władze niż polska i trudno było publikować jawnie o tej problematyce. Temat ten pojawił się w twórczości emigrantów w dekadach powojennych, ale na Ukrainie dopiero po 1991 roku w takich utworach jak epicka powieść międzypokoleniowa Oksany Zabużko “Muzeum porzuconych sekretów”, której głównym tematem jest niszczący wpływ represji oraz przymusowego zapominania przez jednostki, rodziny i społeczeństwa.

Jednocześnie w historii Ukrainy nie było chyba takiego wydarzenia, które mogłoby skupić zbiorową żałobę na zbiorze nieoznakowanych grobów w taki sposób, jak uczynił to Katyń w przypadku Polaków. Być może ukraińskie doświadczenie XX-wiecznego totalitaryzmu było zarówno zbyt przytłaczające, jak i zbyt rozproszone.

Problem niemożności opłakiwania zmarłych w wyniku inwazji Rosji w 2022 r. będzie dotkliwy dla społeczeństwa ukraińskiego przez kolejne dekady. Pouczające jest polskie doświadczenie wykorzystania siły politycznej i twórczej, jaką daje to doświadczenie. Po raz kolejny z Kremla przyszedł rozkaz zniszczenia śladów zarówno życia, jak i śmierci ofiar. Moskwa ukrywa informacje, pozostawiając krewnych w bolesnym stanie zawieszenia. Do aktów przemocy dochodzą akty tortur psychologicznych, które odbijają się na życiu rodzin na zewnątrz i są odczuwane przez całe społeczeństwo. Walka o odzyskanie śladów po zmarłych, o sporządzenie listy ich nazwisk, o wydobycie ciał i właściwe pochowanie będzie długim i męczącym doświadczeniem.

Wydaje się mało prawdopodobne, by społeczeństwo ukraińskie pogrążyło się w melancholijnym zaprzeczeniu i samoobwinieniu, jak chciałby Freud. Cathy Caruth, psychoanalityk i uczennica Freuda, napisała, odnosząc się do opisanego przez Freuda przypadku człowieka nawiedzanego przez sny o zmarłym dziecku, co następuje:

Obudzić się [z traumatycznego snu] to tym samym udźwignąć imperatyw przetrwania: przetrwać już nie tylko jako ojciec dziecka, ale jako ten, który musi opowiedzieć, co to znaczy nie widzieć, co oznacza również usłyszeć niewyobrażalne słowa umierającego dziecka.

Ukraińscy pisarze już zaczęli odpowiadać na ten “imperatyw przetrwania”. Czy to w dramatach Natalii Worożbyt o życiu na linii frontu, czy w powieściach o doświadczeniu okupacji Serhija Żadana i Andrija Kurkowa, czy w osobistych wspomnieniach wojennych Olesi Chromyczuk i Artema Czeka, ten właśnie problem znajduje się w centrum literatury ukraińskiej od momentu rozpoczęcia konfliktu zbrojnego w 2014 roku, kiedy Rosja zaanektowała Krym.

Od lutego 2022 roku szczególne znaczenie mają poeci – artyści najlepiej przygotowani do szybkiego reagowania na przełomowe wydarzenia. Niedawny wiersz Iya Kiva, która pochodzi z Doniecka i po 2014 roku została zmuszona do ucieczki do Kijowa, zawiera mrożący krew w żyłach obraz osób żyjących pod dyktaturą jako szyjących “ogromną czerwoną flagę (…) by przykryć zabitych w wąwozach, jarach”. Wiersz kończy się ostrzeżeniem przed okaleczaniem prawdy przez tyranię i odwracaniem znaczeń: “praca czyni wolnym mój mały / przynosimy pokój wszystkim ludziom / czarne słońce świeci nawet w ciemności”. W wierszu napisanym po lutowej inwazji koleżanka z Ukrainy, Iryna Szuwałowa, opisuje obowiązek poety “przekonania siebie / do świadectwa / tak jak rozbita karafka świadczy / o istnieniu wody”.

Ten obowiązek jest ciężarem, a dawanie świadectwa może być traumatyczne. Bez wątpienia przetestuje on do granic możliwości determinację i pomysłowość ukraińskiego społeczeństwa i jego pisarzy. Ukraińcy będą musieli pogodzić się z fragmentarycznością swojej wiedzy o zbrodniach rosyjskich, która może sięgać nawet dokładnego miejsca pobytu szczątków ofiar. Trzeba zebrać odłamki naczynia, mimo świadomości, że jest ono rozbite, a woda uciekła bezpowrotnie.

Jak pokazuje polski przykład, niesprawiedliwość wstrzymanej żałoby i chęć dania świadectwa w obliczu wymuszonego zapomnienia mogą być jednak silnymi, jednoczącymi czynnikami. Czapski określił wolę odkrycia prawdy o Katyniu jako “niewidzialny łańcuch”, który połączył Polaków. Jak widział świat, również Ukraińcy są w stanie zjednoczyć się w obliczu niesprawiedliwości. Nie uchylają się ani od imperatywu przetrwania, ani od obowiązku dawania świadectwa. Dowodem na to jest praca kijowskiego [nagroda Nobla] Centrum Wolności Obywatelskich, które pod kierownictwem niezmordowanego Oleksandra Matviiczuka postawiło sobie za zadanie dokumentowanie naruszeń praw człowieka i zbrodni wojennych od początku rosyjskiej wojny w Donbasie w 2014 roku. Centrum nadal jest kluczowe w ujawnianiu tego, co wydarzyło się w takich miejscach jak Izium i Ołeniwka. Jest to zadanie, które dla wielu może wydawać się zniechęcające, a nawet niemożliwe. Ale podejmowanie prób niemożliwych było cechą definiującą życie na Ukrainie od momentu rozpoczęcia inwazji rosyjskiej.

Niektórzy na Zachodzie uważali, że pośpiech Ukraińców, by bronić się przed rzekomo lepiej uzbrojonym wrogiem, był niemądry. Ale jak pokazuje nam przykład Antygony czasami pozornie głupie akty oporu pokazują, że to nie ci, którzy stawiają opór, są głupi, ale raczej ci, którzy chcą zasiadać, niewybrani i bezprawnie, w sądzie nad życiem i śmiercią innych – nad tym, kto ma prawo pamiętać, kto ma prawo opłakiwać.

Oryginalny tekst ukazał się w jęz. angielskim tu:  https://newlinesmag.com/essays/historical-perspectives-on-russias-war-crimes-in-ukraine/

Website | + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *