Dlaczego ceremonia otwarcia Olimpiady 2024 roku w Paryżu
przeistoczyła się w „Noc Kryształową” dla Chrześcijan, w szczególności dla Katolików?
Dr Mira Modelska-Creech
Karta Olimpijska wyraźnie mówi, że podczas igrzysk nie wolno promować ideologii, poglądów politycznych, prowadzić walk religijnych, uprawiać propagandy.
Wszyscy ludzie całego świata, a chrześcijanie w szczególności, poczuli się głęboko zranieni szyderstwem z fenomenu Ostatniej Wieczerzy, gdzie zostali wprowadzeni przez „drag queens” i inne elementy prześmiewcze. A przecież sportowe zmagania powinny odbywać się w atmosferze „pokoju, przyjaźni, wzajemnego zrozumienia i poszanowania”.
Tymczasem, program otwarcia Olimpiady naznaczony był silnym nastawieniem „ideologicznym”, starając się je narzucić całemu oglądającemu Olimpiadę światu, narzucić jedną ideologię, zupełnie jak w „Nocy Kryształowej”, przed którą tłumy oglądające nie miały jak się bronić.
To był gwałt psychologiczny, fizycznego gwałtu, też nie brakowało. Jak zapewne państwo wiecie, australijska turystka została zgwałcona aż przez pięciu gwałcicieli, a gdzie byli wtedy „drag queens”? Dlaczego nie było ich tam, gdzie kobieta dramatycznie potrzebowała pomocy. Tchórze!
Po tak bolesnym doświadczeniu cały świat wraz z 2,6 miliarda Chrześcijan zastanawia się jak powinnyśmy się zachować, jaka powinna być nasza reakcja, nasza odpowiedź? Raz jeszcze powtarzam, iż Olimpiady, poza samymi zmaganiami się najwybitniejszych sportowców świata, już od czasu starożytnych Greków promowały ducha jedności, braterstwa, wspólnoty i pokoju. A więc jak powinnyśmy zareagować w następstwie tej prowokacyjnej parodii, aby mieć na względzie dobro samych sportowców oraz pogwałcone uczucia religijne Chrześcijan całego świata?
I tu raz jeszcze mamy do czynienia z przejawem wyższości Cywilizacji Łacińskiej i religii Chrześcijańskiej, albowiem Biskup Gobilliard apeluje z Chrześcijańską wspaniałomyślnością, aby skupić się na dobru samych sportowców, twierdząc, że my, jako Chrześcijanie, nie powinnyśmy odpowiadać prowokacją na prowokacje, ani też agresją na agresje. Już w tej wypowiedzi czuję się manifestację ducha Jana od Krzyża i Teresy z Avili.
Olimpiada 2024 jak Noc Kryształowa
Parodia ze świętości na szczęście nie posłużyła parodiującym, albowiem ukazała ich jako wandali życia społecznego. Reakcja przedstawiciela Watykanu bp. Emanuela Gobilliard, który reprezentuje Stolicę Apostolską na igrzyskach w Paryżu, podkreślała, iż organizatorzy przygotowując tego rodzaju program otwarcia Olimpiady, z punktu widzenia prawa naruszyli Kartę Olimpijską wprowadzając atmosferę szyderstwa do imprezy, która od wieków słynęła z czystości i szlachetności. Właśnie w takiej atmosferze powinny przebiegać igrzyska.
„Nie ważne co mówi, ale ważne kto mówi”; W tym wypadku nie ma co koncentrować się na drwinach bardzo niestosownych dla tak wielkiej i uniwersalnej imprezy, a należałoby skoncentrować się na czynniku sprawczym dla tych obrazoburczych treści.
Natychmiast rzuca się w oczy, że program ten został przygotowany oraz zlecony przez środowiska innych kultur, albowiem „Ostatnia Wieczerza” nie ma nic wspólnego z igrzyskami. Ostatnia wieczerza jest ostatnim posiłkiem jaki Jezus Chrystus zjadł ze swoimi apostołami przed ukrzyżowaniem, które to, poprzez ludzkie cierpienia Jezusa Chrystusa doprowadziło do odkupienia ludzkości i dania jej szansy życia wiecznego.
Analizując wybór tematu „Ostatniej Wieczerzy” dla ceremonii otwarcia igrzysk widzimy iż ci, którzy to uczynili są kulturowo obcy cywilizacji łacińskiej i całemu Chrześcijaństwu, albowiem nie widzą, że nie ma żadnego logicznego związku pomiędzy Olimpiadą a Ostatnia Wieczerzą.
Z czysto logicznego punktu widzenia, analizując ten wybór trzeba stwierdzić, iż robiły go osoby wrogie nam cywilizacyjnie i mało inteligentne. Myślę, że za równo do zleceniodawców jak i wykonawców tego zlecenia należy odnieść się z pogardą i wyczulić opinię publiczną na tego rodzaju znieważenia uczuć religijnych, albowiem uczucia religijne należą do sfery najbardziej intymnej uczuciowości Homo Sapiens.
Z socjologicznego punktu widzenia zademonstrowany przez organizatorów Otwarcia Olimpiady program świadczy o dramatycznym upadku kultury Zachodu, a w szczególności „Pierwszej Córy Kościoła” – Francji. W konkluzji zwracam się z prośbą do wszystkich, którzy ucierpieli o modlitwę, o przywrócenie rozumu i zwykłej ludzkiej wrażliwości, dla tych co ją postradali.
Jako prakseolog stwierdzam, że negacja generuje negację i zachowania negatywne, co również zostało zademonstrowane w praktyce. Dlatego też, należy prosić o nawracanie się narodów na normalność, moralność, pokój i sprawiedliwość. Mamy tylko darowane jedno życie. Powinnyśmy więc za wszelką cenę dążyć do pokoju.
Raz jeszcze pozdrawiam wszystkich pokrzywdzonych z prośbą o wybaczenie krzywdzicielom i modlitwę za ich nawrócenie.
Poeta Jan Kochanowski ujął kwestię lapidarnie:
cieszy mię rym, mądry Polak po szkodzie, lecz jeśli i z tego prawda nas zbodzie, nową przypowieść Polak sobie kupi: że i przed szkodą i po szkodzie głupi…
Naukę, jaką wyciągam z porażki, jaką był skandal pseudoolimpijski w Paryży jest konkretna: należy jeszcze bardziej zgłębić oraz spopularyzować URBI ET ORBI – profetyczną publikację Josepha Ratzingera/Benedykta XVI pt WIARA, PRAWDA, TOLERACJA. Zacytuję w ramach konkluzji jej fragment odnośnie do wydarzeń paryskich:
(…) „Kulturowy pluralizm, z wielkim zapałem chwalony i popierany, polega często na odrzucaniu z pogardą tego, co własne, na ucieczce od własnych wartości. Ale przecież kulturowy pluralizm nie może się ostać bez wspólnego zachowania pewnych stałych wartości, bez punktów odniesienia pochodzących z własnych wartości. Nie może się on ostać bez poszanowania tego, co święte. Przejawem pluralizmu jest też otaczanie szacunkiem tego, co święte (sakralne) dla innych; taką postawę jednak możemy zająć jedynie wtedy, gdy świętość, Bóg, nie pozostaje czymś obcym dla nas samych.
Oczywiście możemy i powinniśmy czerpać wiedzę z tego, co święte dla innych, ale właśnie w obliczu innych i z uwagi na ich dobro naszym obowiązkiem jest pielęgnowanie w nas samych szacunku dla tego, co święte, oraz ukazywanie oblicza Boga, jakie nam się ukazało – Boga pełnego miłosierdzia dla ubogich i słabych, dla wdów i sierot, dla przybyszów; Boga, który jest tak bardzo ludzki, iż sam stał się człowiekiem, człowiekiem cierpiącym, który cierpiąc razem z nami, nadaje cierpieniu godność i opromienia je nadzieją.
Jeśli tego nie czynimy, to nie tylko zdradzamy tożsamość Europy, ale i stajemy się niezdolni do pełnienia tej służby, do jakiej inni mają prawo. Dla światowych kultur absolutny laicyzm, jaki rozpanoszył się na Zachodzie, jest czymś głęboko obcym. Kultury te opierają się na przeświadczeniu, że świat bez Boga nie ma przyszłości. Dlatego właśnie pluralizm kulturowy stanowi dla nas wezwanie, byśmy na nowo zagłębili się w swoim wnętrzu.
Nie wiemy, jak potoczą się w przyszłości sprawy europejskie. Karta podstawowych praw może być pierwszym krokiem, znakiem, że Europa znowu świadomie poszukuje swej duszy. W tym punkcie trzeba przyznać słuszność twierdzeniu sformułowanemu przez Toynbeego, że losy społeczeństwa zależą zawsze od twórczych (kreatywnych) mniejszości. Wierzący chrześcijanie powinni uznać siebie za taką twórczą mniejszość i pomóc kontynentowi, aby uratował najlepszą cząstkę swego dziedzictwa i tym samym oddał przysługę całej ludzkości.