Postsynodalna agonia Kościoła – część II

Postsynodalna agonia Kościoła – część II

Między obu częściami Synodu miały miejsce dwa zdarzenia bez precedensu w historii Kościoła, kiedy w grudniu 2023r. kard. V. Fernandez ogłosił Fiducia supplicans o błogosławieniu par homoseksualnych, co było z pewnością „trzęsieniem ziemi” świata katolickiego, na przestrzeni ostatnich kilku wieków. Zaraz po nim przyszedł drugi szok, kiedy otwarcie biskupi Afryki odrzucili dokument sygnowany przez Franciszka, wysyłając czytelne i poważne ostrzeżenie do moderatorów Synodu, w tym i papieża, którego reakcja nastąpiła w lutym 2024 r. gdy ujawnił, że wraz z obradami Synodu, będzie działać 12 specjalnych komisji. Komisje te obsadzone przez nominatów Franciszka miały zająć się różnymi tematami „ważnymi dla uczestników Synodu”, którego uczestnicy po przyjeździe dowiedzieli się, iż nawet po jego zakończeniu prace będą kontynuowane w owych komisjach, z czego wynikało, iż Franciszek 3-letni proces sprowadził do długich konsultacji. Jakiekolwiek konkretne decyzje odłożono do czerwca 2025 r. kiedy to komisje mają przedstawić swe raporty końcowe choć i sam Synod miał zaprezentować Dokument Finalny. Nie znaczy to oczywiście by te 3-letnie konsultacje Synodalne nie przyniosły żadnych efektów.

Tak więc wydanie Fiducia supplicans stanowiło efekt nacisku na Watykan przez środowiska „postępowe”, zwłaszcza ze strony hierarchów Niemieckiej Drogi Synodalnej, ale i innych krajów (Belgia, Szwajcaria, Austria, USA, Włochy). Nawet uznane jako „błogosławieństwo pozaliturgiczne” zostało odebrane nie tylko przez konserwatywnych katolików, ale i tych „zwykłych” jako skandal. Druga sprawa przepychana przez biskupów z Niemiec to agenda „kwestii kobiet” i konieczności ich „większego włączenia” w procesy decyzyjne w Kościele, zaś jeśli chodzi o wprowadzenie diakonatu kobiet, to kard. Fernandez stwierdził, że „Franciszek nie zamyka drzwi, ale kwestia wymaga dalszych dyskusji”, a tymczasem jego Dykasteria opracuje dokument dający kobietom „więcej władzy i przestrzeni w Kościele”. „Na razie” odstąpiono też od forsowania omawiania wyświęcania kobiet uznając, iż czasy są nieodpowiednie, ale jak długo to „na razie” potrwa, trudno powiedzieć. Dość tajemniczo zapowiedziano także, rzekomą konieczność uczynienia liturgii „bardziej otwartej na udział różnych grup”, cokolwiek miałoby to znaczyć i powinniśmy się spodziewać „ciekawostek”, bo wg pomysłodawców, zbyt jest wyeksponowana rola księdza. No, będzie ciekawie, jak się okaże, że „zbyt eksponowana” jest również rola Eucharystii…

Patrząc na konkluzje i decyzje Synodu można powiedzieć, że nie przyniósł żadnych konkretnych roztrzygnięć, ale to tylko pozory, bo mimo że nie podjęto żadnej rewolucyjnej zmiany, to bez wątpienia daje się zauważyć powolną dominację progresywnej agendy, z jej taktyką „powolnego gotowania żaby”.

Pewną niespodzianką było to, że po zakończeniu Synodu i przyjęciu Dokumentu Końcowego (DK), papież jak to zwykle miało miejsce do tej pory, nie ogłosił swego podsumowania w formie adhortacji apostolskiej, ale tym niemniej nastapiło to inaczej, pod koniec listopada. Otóż Watykan opublikował „Notę” papieża, która się odnosiła generalnie do Synodu, a w szczególności do DK, w której napisał, iż przedkłada całemu Kościołowi „wskazania” zawarte w DK, mające jak powiedział „stanowić autorytatywny przewodnik dla życia i misji Kościoła”. We wstępie papież zaznaczył, że DK z racji złożenia przez niego podpisu, stanowi wyraz zwykłego nauczania i powinien zostać przyjęty przez katolików, z czego wynika oczekiwanie realizacji postanowień DK. Będzie to o tyle trudne, iż tekst zawiera bardzo mało konkretów a mnóstwo ogólnych stwierdzeń i wezwań, pozostawiając różne szczegółowe kwestie do dalszego omawiania przez wspomniane komisje. I takie ustawienie sprawy wydaje się celowe…

Zanim przyjdą konkretne wytyczne z prac 12 komisji papież poleca, by „W raporcie przewidzianym dla wizyty ad limina każdy biskup powinien zatroszczyć się o wskazanie decyzji jakie podjął, w odniesieniu do tego co zaleca DK, a także jakie napotkał trudności i jakie osiągnął rezultaty”. Franciszek wskazał też, kto ten proces będzie nadzorował: „Zadania towarzyszenia fazie implementacji podróży synodalnej, na bazie wytycznych przedstawionych przez DK, zostało powierzone Sekretariatowi Generalnemu Synodu razem z Dykasteriami Kurii Rzymskiej”. A tu, co za „niespodzianka”, Sekretariatem kieruje dwóch kardynałów – postępowców Mario Grech i Jean-Claude Hollerich, obaj nie kryją się jako zwolennicy diakonatu kobiet, a Hollerich idzie dalej, opowiadając się za żeńskim kapłaństwem, zniesieniem celibatu i zmianie nauczania w kwestii homoseksualizmu. Niewątpliwie obawy progresistów były bezpodstawne i ich agenda jest na „dobrej” drodze do wdrożenia, potrzeba tylko czasu by ją wprowadzić stopniowo, by obyło się bez takich „ekscesów” jak protest biskupów Afryki po publikacji Fiducia supplicans. Tak więc „synodalność” będzie wprowadzona w całym Kościele powszechnym, tymczasowo tylko „wzmocni się” władzę kobiet, debatę o diakonacie kobiet skieruje na „właściwe tory”, by docelowo doprowadzić do ich wyświęcania, zmiany w liturgii spowodują „silniejszą partycypację świeckich”, nie zapomni się też o „różnorodności kulturowej” Kościoła (Ryt Amazoński?) – i wtedy nareszcie będziemy mieli Kościół naszych postępowych marzeń !

Ale to wszystko wg Franciszka za mało. Tak, brakowało do pełni szczęścia potwierdzenia, co zrobił w swych wypowiedziach kilka razy, a ostatnio we wrześniu w Indonezji, że „Islam, sikhizm, hinduizm i chrześcijaństwo to po prostu różne drogi do tego samego celu”. Przypomnę, iż te heretyckie oświadczenia zaczęły się już w początkach jego pontyfikatu, kiedy w 2016 r. w specjalny nagraniu video sugerował, iż różne religie są równoprawną drogą do Boga; następnie był głośna Deklaracja z Abu Dhabi w 2019 r. i rok temu podobne słowa padły w rozmowie z mediami arabskimi. Taka postawa papieża wpisuje się w całą „synodalność”, bo skoro ma obowiązywać w Kościele różnorodność w podejściu do błogosławienia par homo, rozwodu, święceń kobiet, antykoncepcji, roli świeckich, ekumenizmu itd. to dlaczego nie posunąć się do skrajności w „dialogu międzyreligijnym” i nie zaakceptować tych „równoprawnych dróg” do Boga?
Dotychczasowe moje komentarze, uwagi, przeróżne wypowiedzi i cytaty sprowadzają się do wspólnego mianownika – podsumowania procesu „synodalności” i poświęconego temu Synodowi ( i nie jest to z pewnością moje „odkrycie”):

Kościół katolicki znalazł się za sprawą obecnego papieża i podzielających jego wizję wielu hierarchów, na prostej drodze do protestantyzacji.

Trzeba dodać, że tą drogą właściwie od kilku lat już kroczy, bo normą w wielu krajach stało się głoszenie kazań przez świeckich, przystępowanie do komunii przez protestantów i rozwodników w drugich związkach, akceptacja homoseksualizmu z błogosławieniem związków homo. Wypływa to wprost z zalecanej przez papieża „synodalnej przebudowy Kościoła”, którą widzi w różnorodności doktryny w poszczególnych krajach, o czym w DK pisał tak: „Z przekonaniem przytaczam tutaj to, co wskazałem na końcu drogi synodalnej, która doprowadziła do ogłoszenia w Amoris Laetitia 2016 r. że < Nie wszystkie dyskusje doktrynalne, moralne i duszpasterskie powinny być rozstrzygnięte interwencjami Magisterium> Oczywiście, w Kościele konieczna jest jedność doktryny i działania, ale to nie przeszkadza, by istniały odmienne sposoby interpretowania pewnych aspektów nauczania lub niektórych wynikających z niego konsekwencji”. Jak takie podejście ma mieć zastosowanie praktyczne nikt nie wie i sam DK postuluje powołanie specjalnej grupy ekspertów, którzy zbadają dopiero zakres kompetencji episkopatów krajowych i określą, jakie konkretnie zagadnienia doktrynalne będą w gestii biskupów, a jakie będą zarezerwowane dla papieża. Wygląda wszak na to, iż samemu Franciszkowi nawet nie chodzi o jakieś teoretyczne, odgórne ustalenia, a raczej na prawie pełną improwizację w rozumieniu Bożych tajemnic i oczekiwań Boga wobec ludzi. W tej logice, pojęcie obiektywnej prawdy należy podporządkować dowolności interpretacji w bardzo wielu obszarach, uznając iż trzeba się zgadzać tylko w kilku punktach (pytaniem istotnym jest też w jakich) co jest wizją pełnej anglikanizacji Kościoła katolickiego, gdzie zależnie od kraju wiara będzie inaczej, nieraz w sposób diametralnie różny, rozumiana i przeżywana.

Mając okazję przy innych okazjach komentować takie wystąpienia Franciszka i biskupów – progresistów, zwróciłem uwagę, nazywając rzecz po imieniu, że jest to logiczny obłęd, co wielu konserwatywnych hierarchów stojących w opozycji do całej tej „synodalności” nazwało równie bezkompromisowo, jak choćby emerytowany kard. Joseph Zen z Hongkongu, wg którego „Celem tego zgromadzenia było obalenie hierarchicznej struktury Kościoła i wprowadzenie systemu demokratycznego”. Dalej kard. Gerhard Műller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, zapytany o to, co sądzi na temat funkcjonowania w zewnętrznie jednej wspólnocie religijnej, całkiem odmiennych doktryn, stanowczo odrzekł, iż byłoby to „częściowe zniszczenie Kościoła”. Czy takie pesymistyczne, lecz oddające realia obecnej sytuacji o stanie Kościoła i ustawicznym rozbijaniu doktrynalnej jedności, by doprowadzić do jego anglikanizacji są zasadne, czy też przesadzone? Co zwykli wierni, ci „siedzący w ławkach kościelnych” maja zrobić z przesłaniem Franciszka który w posynodalnej „Nocie” napisał otwartym tekstem (mijając się jak wspomniałem z logiką): doktryna będzie wprawdzie jedna, ale możecie ją sobie interpretować jak chcecie?

No właśnie, co możemy zrobić w tej tragicznej sytuacji my zwykli wierni, tym bardziej iż nasze możliwości wydają się bardzo ograniczone? DK został przyjęty, papież napisał „Notę”, decentralizacja jest już w toku, rzeczywistość „skrzeczy”… Jeśli ten pontyfikat potrwa dłużej nie ma wątpliwości, iż rozbicie Kościoła będzie postępowało i tylko nie wiadomo w jakim tempie. Jeżeli proces zostanie znacząco spowolniony przed opór katolików wiernych Magisterium i Tradycji, czego przykład dali rok temu biskupi z Afryki, destrukcja być może nie zawędruje za daleko i ewentualnie (choć to mało prawdopodobne wobec nominacji przez papieża olbrzymiej większości kolegium elektorskiego) następca Franciszka, o mniej radykalnej wizji Kościoła ciut proces przystopuje. Piszę o „przystopowaniu”, bo pełne odwrócenie nie jest już możliwe, sprawy zaszły za daleko, by przywrócić rozbitą jedność i pozostanie ratować co się da. Jest z pewnością „czarny scenariusz”, o którym raczej wolę nie myśleć, czyli następny potyfikat, jeszcze bardziej radykalny, gdzie nowy papież popierany przez większość hierarchów, przyśpiesza i dogłębnie przeprowadza anglikanizację Kościoła, z wyświęcaniem kobiet, zniesieniem celibatu etc. Czy to możliwe? Niestety i oczywiście, tak.

Jak ratować co się jeszcze da? Jak mimo wszystko, nawet zakładając spełnienie się „czarnego scenariusza” nie poddać się przygnębieniu, wpaść w rozpacz i załamując ręce obwieścić: to już koniec Kościoła ! Nie, to nie będzie jego koniec, ale okres próby, co prawda drastycznej, ale jednak mimo wszystko zapowiedzianej przez Pana Jezusa, oraz obietnicy, że „bramy piekielne go nie przemogą” (to o Jego Kościele). A wbrew pozorom, nas „tradycyjnych, katolickich oporników” będzie całkiem sporo, a chodzi mi tu zarówno o świeckich, ale też biskupów, zakonników i księży, którzy nie przeszli „na ciemną stronę mocy”. Będziemy mieli za sobą poparcie samego Chrystusa, co już samo w sobie jest gwarancją tego, że nie przegramy. Tylko trzeba chcieć. Cytowałem E. Burke w I części i robię to raz jeszcze: „By Zło zatryumfowało wystarczy, by ludzie dobrej woli nie robili nic”. Prostszej i łatwiejszej drogi do porażki nie ma: to zwykłe „nicnierobienie”. Ktoś może powiedzieć: pomysł dobry, tylko jak go przeprowadzić praktycznie. Proponuje sposób, który w naszej grupie przyjaciół zastosowaliśmy podczas niesławnej pamięci operacji Kaszel-19 (kojarzą Państwo?) gdy pojawił się lockdown, zamknięto świątynie a potem były straszne restrykcje nawet po ich otwarciu. Co zrobiliśmy? Tak więc znaleźliśmy księdza, który uważał, że „najpierw trzeba słuchać Boga, a nie ludzi” i powiedział krótko: jeśli jestem wam potrzebny, to będę wam służył swoją posługą kapłańska, czyli sprawował msze św. i udzielał sakramentów. Grupka niepokornych stopniowo się powiększała i tak się zaczęło budowanie naszej małej wspólnoty, co przypomina proroctwo kard. J. Ratzingera, że Kościół „końca czasów” będzie przypominał ten prześladowany z początków chrześcijaństwa.

Trudno powiedzieć, czy rezultatem prac 12 Komisji posynodalnych, będzie zamach na różne elementy doktryny, moralności i nauczania Kościoła w kwestiach seksualności (pierwszy ruch już zrobiono, gdy Franciszek nakazał błogosławienie związków homo) czy wprowadzenie diakonatu kobiet. Zapewne dawka będzie nam stopniowana, ale nie można też wykluczyć radykalnego uderzenia w Tradycję. Do opornych biskupów są wysyłane czytelne sygnały, by się trzymali „linii Franciszka” z tym, że sam papież przyczynia się do zadymiania krajobrazu, wysyłając nie po raz pierwszy wykluczające się wypowiedzi (wydaje się iż to także jest elementem pewnej gry przez niego prowadzonej). Wątpię by z tymi wszystkimi „synodalnymi działaniami” miał coś wspólnego Duch Święty, na którego inspirację tak chętnie powołują się zwolennicy Drogi Synodalnej, więc radzę im uważać, bo mogą mieć kłopoty…Tak więc nie pozostaje nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość no i robić swoje pamiętając o modlitwie; wszak nasze ludzkie sposoby i możliwości przeciwdziałania są zbyt słabe wobec potężnych mocy Zła, rozpętanych z zamiarem zniszczenia Kościoła. Na zakończenie, warto jednak przypomnieć obietnicę Pana Jezusa, iż bramy piekielne nie przemogą Jego Kościoła. Ale pamiętać również o wątpliwości „…czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę gdy znów przyjdzie ?”. Wiadomo, że Pismo wypełni się całkowicie, czyli Szatan ostatecznie nie pokona Kościoła, ale za cenę straszliwych zniszczeń wśród wiernych, których olbrzymia większość da się zwieść i jak na kartach Biblii pisze, okaże się iż wierna Panu Bogu pozostanie „Reszta”, w której obyśmy się sami znaleźli, czego nam wszystkim serdecznie życzę…

 

Zobacz również: https://republikapolonia.pl/2025/01/06/post-synodalna-agonia-kosciola-czesc-i/

+ posts
author avatar
Andrzej Otomański

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *