X Europejski Kongres Samorządowy
Małgorzata Jaroszek
X Europejski Kongres Samorządowy odbył się w dniach 3-4 marca 2025 w Mikołajkach, miejscowości położonej w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich. Podczas tego dwudniowego wydarzenia przedstawiciele administracji lokalnej, eksperci i liderzy opinii debatowali nad kluczowymi wyzwaniami stojącymi przed samorządami. W tym roku uczestniczyło w kongresie ponad 450 gości z 40 krajów, głównie z Europy, ale także z Azji i USA. Nie zabrakło tam również rodaków mieszkających na co dzień poza granicami Polski. W trakcie tej konferencji odbyło się 250 wydarzeń tematycznych: paneli dyskusyjnych, spotkań autorskich, bloków programowych, warsztatów, sesji plenarnych i prezentacji z udziałem zaproszonych gości reprezentujących dziesiątki krajów świata. Obywatelski kandydat na prezydenta Polski Karol Nawrocki mówił podczas kongresu: „Jestem jednym z was, jestem też samorządowcem”.
Zasada pomocniczości jako fundament sukcesu samorządów
Podczas panelu Samorządy i wspólnoty lokalne wobec centralizacji na poziomie krajowym i unijnym ks. prof. Piotr Mazurkiewicz przypomniał, że zasada pomocniczości bezpośrednio wywodzi się z katolickiej nauki społecznej. „Mówi ona o tym, że każdy szczebel władzy powinien realizować tylko te zadania, które nie mogą być skutecznie wykonane przez szczebel niższy lub same jednostki działające w ramach społeczeństwa” – zaznaczył ksiądz profesor. Powiedział on, iż życie społeczne powinno się tworzyć od najniższego możliwego poziomu, a wszystkie kompetencje powinny być jak najbliżej jednostki. Wspomniał także o tym, że informacja o tej zasadzie znajduje się w preambule Konstytucji RP oraz w traktacie o Unii Europejskiej.
Subsydiarność czy centralizacja? Unijne regulacje a suwerenność państw
Zasada subsydiarności ma na celu zapewnienie, że kompetencje niezbędne do osiągnięcia określonych celów powinny być realizowane na odpowiednim poziomie władzy, z poszanowaniem autonomii państw członkowskich. W praktyce jednak pojawiają się sytuacje, w których instytucje unijne, powołując się na zasadę subsydiarności, rozszerzają swoje kompetencje kosztem członków wspólnoty. Przykłady takich działań obejmują m.in. ochronę środowiska, politykę społeczną czy energetyczną. Unia Europejska, dążąc do ujednolicenia standardów ekologicznych, wprowadza przepisy, które zobowiązują państwa członkowskie do dostosowania swoich regulacji krajowych. Jest to bez wątpienia ingerencja w suwerenność legislacyjną, pod pretekstem subsydiarności. W obszarach takich jak równość płci czy warunki pracy, UE wprowadza dyrektywy, które państwa członkowskie muszą implementować, pod groźbą sankcji. Podobnie sytuacja wygląda z polityką energetyczną. Unia Europejska dąży do integracji rynków energii i promowania odnawialnych źródeł energii, a tym samym prowadzi do ustanawiania norm i celów, koniecznych do spełnienia przez państwa członkowskie. Jest to działanie ograniczające autonomię państw unijnych w kształtowaniu własnej polityki energetycznej.
Marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz zaznaczył, że: „słowo subsydiarność używane w Brukseli jest inaczej rozumiane niż na poziomie krajowym. Przez ostatnie lata za czasów poprzedniego premiera paradoksalnie największymi obrońcami w Brukseli zasady subsydiarności byli przedstawiciele naszego rządu, którzy w tym samym czasie centralizowali i zabierali nam kompetencje”.
Lokalne zarządzanie kontra centralizacja – kto lepiej gospodaruje zasobami?
Gminy często potrafią lepiej i taniej organizować pewne czynności, które na poziomie krajowym generują znacznie wyższe koszty. Brak lokalnej kontroli nad niektórymi zadaniami prowadzi do sytuacji, w których miasta, nie mając doświadczenia, nie potrafią efektywnie oszacować wydatków ani znaleźć odpowiednich wykonawców. W efekcie dochodzi do odbierania gminom kompetencji i przekazywania ich na poziom krajowy lub unijny, co nie zawsze przynosi oczekiwane oszczędności czy lepsze efekty.
W trakcie panelu poświęconego samorządom i wspólnotom lokalnym wobec centralizacji na poziomie krajowym i unijnym marszałek województwa podlaskiego Łukasz Prokorym wskazał przykład zarządzania rzekami: „Wody Polskie odebrały kompetencje gminom, chociażby do zarządzania przepływającymi przez dane miasta rzekami. Przykładem może być Białystok, który leży nad rzeką Białką. Do czasu, kiedy nie było Wód Polskich, my jako miasto zarządzaliśmy tą rzeką. Kosztowało nas to 200 tys. zł rocznie. Odkąd tą kompetencję zabrano gminom i zajmują się tym Wody Polskie, miasto Białystok płaci za te same prace 2,5 mln złotych”. Zdaniem marszałka Prokoryma taka centralizacja jest nie tylko nieefektywna, ale również niezwykle kosztowna dla samorządów.
Chiny i ich narracje – czy Zachód przejmuje chiński punkt widzenia?
Chiny od lat konsekwentnie budują swoją globalną narrację, która przenika do międzynarodowych instytucji i debat publicznych. To nie tylko kwestia gospodarczej ekspansji i umocnienia pozycji Kraju Smoka na świecie, ale także wpływu na wprowadzenie własnych pojęć i wartości do globalnego dyskursu. Chińska wizja świata, często przedstawiana jako alternatywa dla zachodniego porządku, coraz mocniej odciska swoje piętno na organizacjach takich jak ONZ, w debatach o prawach człowieka, zmianach klimatycznych czy rozwoju globalnym.
Podczas Kongresu Samorządowego na spotkaniu z autorem książki Nowy wspaniały świat…? Strategiczne narracje Chin, a reforma systemu globalnego zarządzania twórca publikacji prof. Łukasz Gacek mówił, że: „Chińczycy sprzedają nam swoją historię i te strategiczne narracje, które obserwujemy w mediach to jest swego rodzaju narzędzie w rękach politycznych aktorów do promowania swoich wartości, idei, przekonań, ale też zarządzania oczekiwaniami i kształtowania środowiska dyskursywnego”.
Autor książki, zapytany o efektywność chińskiej narracji, potwierdził jej skuteczność. Profesor Łukasz Gacek zaznaczył, że: „jeśli spojrzymy na poszczególne fora międzynarodowe, to dostrzeżemy, iż chiński punkt widzenia jest adoptowany pomimo tego, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie. Chińczycy wielokrotnie mówili o budowaniu wspólnej przyszłości dla całej ludzkości, o chińskim rozwiązaniu czy o chińskiej mądrości. Te formuły i kwiecisty język znalazły już swoje zastosowanie w rozwiązaniach na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz w różnych reżimach: klimatycznym i praw człowieka. W 2017 roku zostały przyjęte dwie rezolucje ONZ dotyczące praw człowieka i w nich znajdziemy to wyrażenie na temat budowania wspólnej przyszłości dla całej ludzkości. Musimy sobie uświadomić to, że przez ten pryzmat zaadoptowaliśmy również chiński punkt widzenia. Jest on cały czas wszczepiany do naszej społeczności, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi”.
Profesor Gacek podkreślał także istotną sprzeczność w chińskiej narracji dotyczącej statusu tego państwa: „Chiny określają się często mianem największego państwa rozwijającego się, ale warto pomyśleć czy w istocie mamy do czynienia z państwem rozwiniętym, czy rozwijającym się i tu pojawia się bardzo ciekawa dychotomia, jeśli chodzi o tożsamość”.
Ekspert wskazał również na nierówności i wyzwania stojące przed Państwem Środka: „Chiny są szalenie niezrównoważone w kontekście rozwojowym. Mamy kolosalne dysproporcje w rozwoju pomiędzy miastem, a wsią oraz między poszczególnymi regionami. W tym kraju występują też ogromne problemy środowiskowe. Chiny przez długi czas rozwijały się nie zważając na konsekwencje”.
Wojna kognitywna – Jak Rosja wpływa na zmianę sposobu myślenia?
Rosja od wielu lat prowadzi intensywną wojnę informacyjną, której celem jest kształtowanie opinii publicznej i manipulowanie postrzeganiem rzeczywistości w innych krajach. Ta forma wojny hybrydowej obejmuje szeroki wachlarz działań – od dezinformacji i propagandy po psychologiczne oddziaływanie na społeczeństwa. Przed inwazją na Ukrainę rosyjskie media, takie jak Russia Today, szeroko relacjonowały protesty na Zachodzie, starając się wzbudzić strach i wywołać destabilizację. W mediach społecznościowych krążyły fake newsy, nagrania i treści ocieplające wizerunek Rosjan, między innymi: grafiki z dziećmi, zwierzętami i różne memy, które miały wpłynąć na postrzeganie Moskwy przez międzynarodową opinię publiczną.
Po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą działania te zostały częściowo ograniczone poprzez blokady rosyjskich mediów propagandowych i większą czujność platform internetowych. Mimo to Rosja nadal prowadzi swoją ofensywę informacyjną, dostosowując metody do nowych warunków.
Podczas spotkania autorskiego Jarosława Rybaka na temat książki Trzy wojny miotły gościem rozmowy był generał Waldemar Skrzypczak. Zwrócił on uwagę na skalę rosyjskiej wojny kognitywnej: „Jesteśmy obiektem ataków w ramach wojny informacyjnej i wojny psychologicznej. Rosjanie szturmują nas od kilkunastu lat, sącząc do naszych umysłów informacje, które chcą przemycić do opinii publicznej w różny sposób, między innymi przez różnego rodzaju media. Rosjanie klasyfikują wojnę informacyjną na poziomie wojny strategicznej. Twierdzą oni, że dzięki takiemu działaniu są w stanie osiągnąć wiele sukcesów.”
Według generała Polska jest w stanie wojny hybrydowej, w której kluczową rolę odgrywają dezinformacja i manipulacja opinią publiczną. Wskazał on, że Rosjanie celują w tematy szczególnie istotne dla Polaków, takie jak historia czy interesy narodowe, starając się wpływać na naszą percepcję rzeczywistości. Skrzypczak podkreślił też, jak niebezpieczne są te działania: „To jest bardzo niebezpieczne narzędzie. Ono jest częściej bardziej skuteczne niż wysłanie stu samolotów i stu czołgów na przeciwnika.”
Mimo skali rosyjskiej propagandy Polska i NATO wciąż nie mają skutecznej kontrstrategii, która mogłaby zneutralizować te działania. Generał zauważył, że media często działają jako „pasmo transmisyjne propagandy moskiewskiej”, powielając narracje Kremla bez odpowiedniej weryfikacji. „Jeśli Pieskow powie coś w Moskwie, to automatycznie jest to powielane na cały świat, a te wypowiedzi są często atakami na Polskę” – mówił Skrzypczak, podkreślając, że zachodnie media nieświadomie uczestniczą w rozpowszechnianiu rosyjskiej propagandy.
„Jestem jednym z was, jestem też samorządowcem”
Dużym zainteresowaniem na kongresie cieszyło się spotkanie z kandydatem w wyborach prezydenckich, prezesem Instytutu Pamięci Narodowej Karolem Nawrockim. Już na początku rozmowy powiedział, że on również jest samorządowcem. Te słowa spotkały się z żywą reakcją publiczności, a dalsza część spotkania koncentrowała się na jego wizji relacji między państwem a samorządami, roli historii w kształtowaniu polityki oraz wyzwaniach, jakie stoją przed lokalnymi wspólnotami w kontekście polityki centralnej.
Rozmówca poproszony o ocenę polityki rządu premiera Donalda Tuska w kontekście relacji międzynarodowych powiedział, że: „Tusk to polityk nieodpowiedzialny, oderwany od rzeczywistości. Jest politykiem antyamerykańskim, a jego działania na rzecz budowania struktur europejskich, które miałyby stanowić alternatywę dla NATO, są dowodem na to, że bardziej zależy mu na salonach francuskich i niemieckich niż na realnym bezpieczeństwie Polski”.
Nawrocki wyraził swoje krytyczne stanowisko wobec części podatkowej Polskiego Ładu, ale podkreślił też, że jeśli chodzi o inwestycje, to samorządy otrzymały kilkadziesiąt miliardów złotych na drogi, boiska i rozwój infrastruktury. Prezes IPN uważa, że właściwym modelem jest zrównoważony rozwój – nie chce zabierać dużym miastom, ale też nie można zostawiać mniejszych samorządów bez wsparcia.
Wskazał on przykład rozporządzania pieniędzmi publicznymi przez Donalda Tuska: „W zeszłym roku ze 10 miliardów złotych, 1 miliard trafił do Warszawy i Rafała Trzaskowskiego”. Mimo przywiązania do stolicy, takie rozwiązanie zdaniem Nawrockiego jest nieakceptowalne. „To pokazuje, że jestem politykiem bezpartyjnym, a Polska potrzebuje dziś prezydenta właśnie takiego – niezależnego i wspierającego samorządy” – stwierdził Nawrocki.
Zobacz również: https://www.forum-ekonomiczne.pl/aktualnosci/kandydat-na-prezydenta-rp-karol-nawrocki-na-x-europejskim-kongresie-samorzadow