Jedwabne kłamstwa Grossa

Jedwabne kłamstwa Grossa

Minister Propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels był autorem powiedzenia iż „Kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą”. W przypadku który opiszę, fałsz został upubliczniony setki tysięcy razy z powodu rozpowszechnienia w książce, jej recenzjach i komentarzach, stąd jego gigantyczny zasięg. Z pewnością to kłamstwo nie stało się „prawdą” w Polsce, natomiast wyrządziło niepowetowane szkody dobremu imieniu Polaków na całym świecie. Dlatego postanowiłem zapoznać z nim moich Czytelników, by dać im do ręki konkretne argumenty, gdyby przyszło im kiedyś podjąć na prezentowany temat dyskusję.

W opracowaniu tego opisu kłamstw J. T. Grossa o zbrodni w Jedwabnem i innych fałszach, korzystałem z książki Jerzego Roberta Nowaka „100 kłamstw J. T. Grosa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem”. Profesor J. R. Nowak jest autorem wielu książek (najbardziej znane to „Przemilczane zbrodnie”, „Spory o historię i współczesność”, „Czarna legenda dziejów Polski”) oraz kilkuset artykułów, w których w polemicznych tekstach walczy z fałszerzami i manipulatorami historii Polski. W swym dziele wyjaśnia kłamstwa, których autorem jest Jan Tomasz Gross, polski socjolog żydowskiego pochodzenia, który przed laty wyemigrował do USA, gdzie wydał (przedrukowaną oprócz polskiego m.in na niemiecki) książkę „Sąsiedzi” fałszującą tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce w Jedwabnem 10 lipca 1941 r.

Jak pisze wydawca dzieła prof. Nowaka „Tekst <Sąsiadów> nie jest jednorazowym potknięciem, ale szczytem góry kłamstw będących wytworem niezwykłej wyobraźni J. T. Grossa, mistrza w kreacji coraz nowych oszustw intelektualnych i historycznych. Gross wykorzystując znikomą znajomość historii Polski i Europy Wschodniej, łatwo mami czytelników amerykańskich, choć i wśród polskich znajduje wielu podatnych na jego fantazje”. Sam J. T. Gross po napisaniu „Sąsiadów” nazwał zbrodnię w Jedwabnem „polską hańbą”, snując obraźliwe uogólnienia pod adresem zachowania Polaków podczas II wojny światowej, ale nie była to jakaś wielka niespodzianka, bo jak wskazuje prof. Iwo Pogonowski z USA „Prawdziwym celem Grossa jest od lat stwarzanie mitów o udziale narodu polskiego w zagładzie Żydów. Łatwiej jest ściągać odszkodowanie od winnych, niż od współofiar. Propaganda Grossa pomaga skrajnym ugrupowaniom żydowskim w ich próbach wymuszenia od Polski haraczu za zbrodnie dokonane na terenie Polski przez Niemców, Sowietów i zwykłych kryminalistów”.

Dlatego ten kłamliwy paszkwil nie ukazał się przypadkowo, a wtedy kiedy w Nowym Jorku były przesłuchania w rozprawie przeciw Polsce o odszkodowania za mienie żydowskie (część skarżących powoływała się właśnie na „Sąsiadów” jako rzekomy dowód). To wtedy znany politolog żydowski profesor Norman Filkenstein wskazywał (wydał on „Przedsiębiorstwo Holocaust”), że Światowy Kongres Żydów chce wymusić na Polsce odszkodowanie rzędu 60 mld $ i dzieło Grossa było używane w akcji kompromitowania Polaków przez cyniczną grupę żydowskich szantażystów (z tego powodu wylewających na profesora Filkensteina kubły pomyj).

Równocześnie ukazanie się fałszywki Grossa wpisało się we wzbierającą od lat falę żydowskiego antypolonizmu i oczernianiu Polski przez ludzi, dla których prawda historyczna była pojęciem zupełnie obcym. Warto przypomnieć w tym kontekście cytat z wydanej w 1977r. książce rabina H. M. Shoenfelda „Ofiary Zagłady oskarżają”, iż „W czasie wojny u Żydów przyjęło się powiedzenie: Jeśli Polak spotka mnie na drodze i nie zabije, to tylko z lenistwa”.

Mimo protestów Polonii Amerykańskiej częste były skandaliczne wystąpienia upowszechniające zwrot o „polskich obozach koncentracyjnych”, którego np. użył znany komentator Howard Stern pod koniec ’99 r. Ten żydowski antypolonizm cieszył z pewnością środowiska w Niemczech i Rosji usiłujące przyprawić Polsce łatkę antysemitów, a było to zwłaszcza na rękę Niemcom usiłującym wybielić się za zbrodnie dokonane na Żydach w czasie II wojny. Żaden z owych dziennikarskich „autorytetów” nie zająknął się nawet o tym, iż od 17.09.1939 r. ze strony ich żydowskich sąsiadów, zarówno w Jedwabnem i terenami pod sowiecką okupacją, Polaków spotykały donosy do władz, skutkujące aresztowaniami, mordami i wywózką całych rodzin.

Nikt nie kwestionuje tego, iż zdarzały się akty kolaboracji i zdrady Żydów oraz wydawania ich Niemcom, czy to w miastach lub na wsiach, ale nie miała miejsca powszechna „polska hańba” w czasie II wojny, w przeciwieństwie do „hańby żydowskiej”, polegającej na zdradzaniu ubogich Żydów w różnych krajach, także i na terenach okupowanej Polski przez własne bogate elity czy służących im żydowskich policjantów. Bliska prawdy jest chyba hipoteza, że źródłem antypolskich opinii są właśnie ci Żydzi, którzy podczas wojny nie zrobili nic, by pomóc swym ziomkom i teraz tak perfidnie to odreagowują.

Po tym nieco przydługim wstępie, zanim przejdę do konkretnego omówienia wyliczonych przez prof. J. R. Nowaka kłamstw J. T. Grossa należy choć krótko zapoznać Czytelników jakich wydarzeń one dotyczyły.

Tak więc po napadzie Sowietów na Polskę 17-go września 1939 r. małe miasteczko Jedwabne zostało włączone w granice sowieckie, by po wybuchu wojny z Niemcami w czerwcu 1941 r. dostać się pod władzę nazistów. W pierwszych dniach w ręce nowych okupantów wydano 2 Polaków i 3 Żydów, którzy współpracowali poprzednio z sowietami; doszło też do pojedynczych napadów na domy Żydów podejrzanych o takie akty kolaboracji. 9 lipca 1941 r. do Jedwabnego przybyła grupa funkcjonariuszy gestapo, wzmacniając oddział żandarmerii niemieckiej, by 10 lipca z samego rana wygnać z domów żydowskich mieszkańców, gromadząc ich na rynku. Około południa grupie 40-50 Żydów kazano zanieść do stodoły na skraju miasteczka fragment rozbitego pomnika Lenina, zaś potem w nieustalony sposób ich zabito, a ciała wrzucono do wykopanego w stodole grobu. Następnie grupę co najmniej 300 Żydów, różnej płci i wieku, po zamknięciu w stodole spalono żywcem.

Śledztwo wszczęte w 2000 r. (umorzone w 2003 r.) przez Instytut Pamięci Narodowej ustaliło, że tego mordu dokonała około 40 osobowa grupa miejscowej ludności z inspiracji i pod nadzorem kilkunastu niemieckich gestapowców i żandarmów. W końcu lat ’40, 22 mieszkańców Jedwabnego i okolic stanęło przed sądem; zapadł wtedy jeden wyrok śmierci (zamieniony potem na 15 lat więzienia) za bezpośredni udział w zabójstwach, zaś pozostałych oskarżono o udział w spędzeniu Żydów na rynek. W trakcie śledztwa przeprowadzono prace archeologiczne w obszarze dawnej stodoły, ale mimo usilnych próśb IPN dokonano tylko ograniczonej ekshumacji, bo strona żydowska nie wyraziła na to zgody, motywując odmowę względami religijnymi.

Cytowani przez Grossa „świadkowie” utrzymują, że zamordowano 1600-2000 Żydów. W dwóch odkrytych przez IPN mogiłach (jedna z nich znajduje się wewnątrz owej stodoły) znaleziono szczątki ok. 250 ofiar i z badania groby wynika, iż leży tam maksymalnie 400-600 ofiar, co odpowiada liczbie, która została zweryfikowana przez IPN (brak jest wyjaśnienia co stało się z pozostałymi Żydami z Jedwabnego).

Profesor J. R. Nowak zwraca uwagę na bardzo istotny element manipulacji J. T. Grossa, o którym pisze tak: „Podstawowym źródłem fałszerstw jest konsekwentne stosowanie przez Grossa dwóch miar: innej wobec Żydów i innej wobec Polaków. Odnosi się to zwłaszcza do odmiennych kryteriów stosowanych do relacji świadków, wyraźnie ocenianych w sposób tendencyjny i stronniczy, z wąskiego narodowego, czyli żydowskiego punktu widzenia. Bo jak inaczej ocenić to, że J. T. Gross akceptuje bez wahania każdą, nawet pojedynczą i najbardziej nieprawdopodobną wypowiedź żydowską, podczas gdy jest skłonny ignorować i kwestionować jako nieprawdziwe i stereotypowe, nawet setki polskich relacji, potwierdzających te same fakty czy sprawy”.

Jak wyjaśnia Gross, takie podejście wynika z tego, iż „W moim mniemaniu konieczna jest radykalna zmiana podejścia do źródeł i relacji żydowskiej z wątpiącej na afirmującą. Gotowi jesteśmy uznać błąd takiej oceny dopiero wtedy, kiedy będą ku temu przekonywujące powody”. Ta postawa Grossa wynika pewnie stąd, iż nie jest on historykiem, którego obowiązują podstawowe zasady nakazujące obiektywne badanie każdego źródła, bez względu na pochodzenie etniczne.

Tak więc J. T. Gross okazuje skrajnie lekceważący stosunek wobec ogromnej liczby relacji dokumentujących prosowiecką kolaborację Żydów i całkowicie afirmujący wobec nielicznych wypowiedzi mających dowieść „polskiego okrucieństwa i antysemityzmu”, mają za nic zachowane w archiwach bezstronne raporty władz Polski Podziemnej, prezentujące faktyczny stan rzeczy.

Gross podkreślając okrucieństwo strony polskiej, dostał kompletnej amnezji wobec zachowania znacznej liczby Żydów, którzy jawnie współpracowali z Sowietami, wskazując tych Polaków, których należy aresztować i wywieźć . Nie zająknie się o tym, iż milicja w Jedwabnem była zdominowana przez Żydów, którymi dowodził polski komunista; jak wspomina jeden ze świadków: „Pamiętam jak wywozili Polaków do transportu na Sybir; na każdej furmance siedział Żyd z karabinem. Matki, żony, dzieci klękały przed wozami błagając o litość. Tak było do najazdu Niemców”.

Jest takie powiedzenie, że „kłamstwo ma krótkie nogi” i sprawdziło się ono w przypadku podejścia Grossa do zbadania wiarygodności śladów wskazujących na aktywny udział Niemców w masakrze w Jedwabnem.

Ślady te były bardzo liczne i mogły także wyjaśnić dysproporcje między szacunkową obecnością 400-600 ciał ofiar w badanej mogile w stodole, a „zniknięciem” ok. 1600 Żydów z Jedwabnego; naprowadziły na to odnalezione dokumenty w niemieckim archiwum w Ludwisburgu. Ale tu Gross musiałby przyznać się do ujawnienia informacji o strzelaniu do ofiar z broni maszynowej, o co wszak trudno było posądzić ludność spędzoną na rynek, bo taka broń była wyłącznie w posiadaniu Niemców. Nie dziwi w tym kontekście nie notowana w innych przypadkach ekshumacji odmowa sprawdzenia czy na ciałach ofiar są ślady po kulach (takich badań dokonano np. w różnych obozach zagłady), bo z pewnością odpowiedź na to krytyczne pytanie, wiele, a być może wszystko by wyjaśniła.

Taki przebieg wydarzeń sugeruje informacja podana w wydanym w 1970 r. przewodniku o miejscach walk i męczeństwa w województwie białostockim: „Jedwabne, symboliczny głaz na miejscu hitlerowskiej zbrodni. 10 lipca 1941 r. SS-mani spędzili na rynek w Jedwabnem około 1600 Żydów z miasteczka i okolicznych wiosek, gdzie się ukrywali. Po kilkugodzinnym znęcaniu się nad swymi ofiarami hitlerowcy wpędzili je do dużej stodoły i spalili żywcem. SS-mani z zimną krwią przyglądali się męczarniom nieszczęśliwców, a usiłujących wydostać się z płonącej stodoły, zabijali strzałami z broni maszynowej”. Więc Panie Gross, jak wyjaśnić ten gwałtowny sprzeciw strony żydowskiej akurat w sytuacji, gdy odkopanie i zbadanie zwłok miało krytyczne wręcz znaczenie dla wyników śledztwa?

Należy tu przyznać, iż polska ekipa śledcza z IPN nie popisała się i powinna przeforsować dokonanie takiej ekshumacji, która raz na zawsze obaliła by wszelkie wątpliwości w sprawie odpowiedzialności oraz wykonawstwa zbrodni w Jedwabnem. Jest to tym bardziej zasadne, iż archeolodzy znaleźli wewnątrz stodoły 4 łuski z karabinka „Mauser”, co raczej przeczy wersji Grossa, że „Niemcy wyłącznie kręcili film i robili zdjęcia”. No cóż, używali do tego pewnie „specjalnych aparatów”…

Innego rodzaju kłamstwo w Grossowej narracji znajduje się pod koniec jego „dzieła”, gdy stwierdza, że „Żydów w Jedwabnem wymordowało społeczeństwo”, snując opowieść o „zbiorowym morderstwie”. A co mówią fakty? Przedstawił je prof. Tomasz Strzembosz docierając do akt z procesu w sprawie zbrodni w Jedwabnem. Tak więc okazało się, iż „połowa społeczeństwa” to była grupa kilkudziesięciu mężczyzn, wśród których byli też ci chcący uratować przynajmniej część z pędzonych ofiar (część z nich z narażeniem życia chroniła potem ocalonych). Pośrednio Gross „nadział się na minę” gdy jego wielbicielka z „Gazety Wyborczej” Anna Bikont przeprowadziła wywiad z b. mieszkańcem Jedwabnego, który powiedział: „Miałem wtedy 10 lat i jak pamiętam, pod stodołą tłumu wielkiego nie było, sami mężczyźni, może była ich 50-tka”.

Prof. J. R. Nowak celnie zauważa, iż „W świetle ogromnej wręcz ilości fałszów, przemilczeń i nieścisłości zawartych na kartach jednej książki J. T. Grossa, widać że nie ma ona nic, ale to zupełnie nic wspólnego z jakimkolwiek elementem prawdziwej pracy badawczej. Przeciwnie, jest ona wzorcową karykaturą pracy historycznej, przykładem jak nie wolno pisać – jak nie można gwałcić na każdym kroku podstawowych zasad szukania prawdy o historii. I tylko absolutni dyletanci, podobnie jak Gross nie mający pojęcia o tym, czym jest żmudny nieraz proces dochodzenia do prawdy w przypadku wieli nawet niezbyt odległych wydarzeń historycznych, mogą chwalić takie curiosum jak „Sąsiedzi”.

Gross wykazuje skrajne lekceważenie w podejściu do szczegółów konkretnych wydarzeń sprawiając często wrażenie, że po prostu plecie totalne bzdury. Potrafi jednym ciągiem w tym samym wywiadzie, w odstępie tylko kilku zdań mówić rzeczy całkowicie ze sobą sprzeczne, jak dowodzi taki przykład: „Bóg wie, jak to wyglądało w szczegółach”, a wkrótce potem: „W Jedwabnem ludzie dokładnie znają szczegóły”. No więc jak to jest z tymi szczegółami?” Tyle prof. Nowak. Ja mogę dodać, iż praca Grossa to histeryczny paszkwil…

Mimo upływu ponad 20 lat od wydania „Jedwabnych kłamstw” Grossa, zawarta tam próba tendencyjnego przypisania Polakom za wszelką cenę wyłącznej odpowiedzialności za mord, jest używana nadal, gdy zachodzi potrzeba „potępienia polskiego antysemityzmu”. Dzieje się tam mimo licznych sprostowań wielu „nieścisłości” (jak to nazywa sam Gross, kiedy udowodni mu się jawne kłamstwo), co wpisuje się w tą antypolską nagonkę. Nie jest to jakiś wyjątek bo tuż w latach powojennych świadomie nagłaśniano zarzuty fałszywego, powszechnego (bo przecież były izolowane akty, czemu nikt nie przeczy) antysemityzmu pod adresem Armii Krajowej. Co ciekawe, o tym, iż wbrew twierdzeniom Grosa nie na się obronić teza o sprawczej roli Polaków w mordzie Żydów w Jedwabnem świadczy to, że nie wykorzystano tego przeciw Polsce w zajadłej kampanii po 1968 r. Dopiero 40 lat po zbrodni wydano w Izraelu pierwszą pracę oskarżającą o mord Polaków, co było tłem do kampanii wybielania Niemców za zbrodnie na Żydach.

Mam nieskromną nadzieję, że prezentując argumenty z książki prof. J. R. Nowaka, punktujące fałszerstwa zawarte w „Sąsiadach”, dam Państwu do użycia broń, którą możecie się posłużyć, gdyby kiedykolwiek przyszło wam usłyszeć tekst o „wrodzonym polskim antysemityzmie, takim który skutkował zbrodnią w Jedwabnem”.

+ posts
author avatar
Andrzej Otomański

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *