„Warszawiak”, czyli Mały Powstaniec

„Warszawiak”, czyli Mały Powstaniec

„Warszawiak”, czyli Mały Powstaniec

Witold Modelski

Dr. Mira Modelska-Creech

Otrzymawszy propozycję  przybliżenia sylwetki bohaterskiego i genialnego dziecka Witolda Modelskiego, o pseudonimie „Warszawiak”, z okresu Powstania Warszawskiego, poczułam się bardzo szczęśliwa i zaszczycona albowiem jestem siostrą stryjeczną tego dziecka, któremu w dniu śmierci brakowało zaledwie miesiąc do ukończenia 12 roku życia.

Mały powstaniec o pseudonimie „Warszawiak” pochodził z bardzo medycznej, jeśli tak można powiedzieć, rodziny. Stryj małego Powstańca był farmaceutą i przed wojną posiadał aptekę, jedną z bardziej znanych w Warszawie, przy ulicy Nowy Świat.

W tej właśnie aptece poznali się Jadwiga z domu Sawicka, pielęgniarka, oraz bratanek aptekarza, Janusz Modelski, dr medycyny ze specjalnością ginekologia. A więc tzw. „medyczne zatopienie” to nie tylko rodzice, ale również stryj ze strony ojca i ze strony matki brat pani Jadwigi, czyli wujek Małego Powstańca, również lekarz.   Nie będzie przesadą powiedzieć, że chłopiec ten pochodził z rodziny, której członkowie byli mocno zakorzenieni w naukach medycznych.

W tym momencie chcę się zwrócić do Państwa z apelem, drodzy lekarze i pielęgniarki, wychowujcie swoje dzieci w atmosferze patriotyzmu, ażeby kontynuować piękną tradycję mówiącą o tym, jak to medycyna niesie pomoc ludziom, nie tylko w czasach pokoju i dostatku, ale również w czasach najtrudniejszego testu, a mianowicie w czasach walki o życie, w czasach wojny.

Wielu lewackich propagatorów, mając awersję do Powstania, albowiem Powstanie Warszawskie było protestem nie tylko przeciwko niewoli nazistowskich Niemiec, ale również  przeciwko nadciągającej niewoli ze strony bolszewickiej Rosji, krytykuje Powstanie grając w swej przewrotności „humanistów” mówiąc: jak to można było wysyłać dzieci w bój?

Odpowiedz na to pytanie jest bardzo prosta!

Warszawa przeżywała dywanowe bombardowania ze strony nazistowskich Niemiec, dlatego też warszawskie dzieci mogły zginąć albo od Goliata, w czasie bombardowań, albo od niemieckich karabinów maszynowych, albo też zostać wywiezione do obozów koncentracyjnych i uśmiercone. Czy też mogły być zagazowane w obozie zagłady, funkcjonującym w Warszawie, pomiędzy 1942 a 1944 rokiem, w  KL- Warschau.

W tej sytuacji dzieci same garnęły się do walki kierując się instynktem samoobrony. Istnieje bowiem potwierdzona przez ekspertów wojskowości teoria, że walczących żołnierzy przeżywa wojnę zwykle więcej, niż zdanych na pastwę losu cywilów.

Powstanie Warszawskie musiało wybuchnąć, albowiem Sztab Generalny Niemiec podjął decyzję o uczynieniu z Warszawy tzw. „Festung Warschau” to znaczy twierdzy

obronnej. Wówczas dwie z najpotężniejszych armii ll Wojny Światowej „waliłyby” w Warszawę całym swoim arsenałem militarnym i z Warszawy nic by nie zostało jak z Mińska. W Mińsku z przedwojennych zabudowań, jak objaśniał nam przewodnik, pozostała jedynie jedna maleńka „cerkuszka”. To jest po pierwsze.

A po drugie, Niemcy ogłosili mobilizację dla wszystkich mężczyzn między 16-tym,  a 60-tym rokiem życia, pod pozorem kopania rowów. Wówczas wyłapano by całe „podziemie”, czyli Armię Krajową, w której Polacy pokładali nadzieją, że właśnie Armia ta, w połączeniu z naszymi Aliantami przyniesie krajowi upragnione wyzwolenie.

Nikt w Warszawie nie podejrzewał na poważnie, że nasz sojusznik Roosevelt, już zdradził nas w Teheranie, przyobiecujac, czy też oddając w bolszewicką niewolę, 150 milionów ludności krajów Europy Centralno-Wschodniej i Południowo-Wschodniej za potencjalny udział stalinowskiej Rosji w wojnie z Japonią. Pomimo, że powszechnie wiadomym było, iż Japonia chyli się ku kapitulacji.

Niestety, ale Wielka Brytania w Teheranie została wyłączona z tych najbardziej tajnych i strategicznych decyzji.

A jakie było przełożenie tej wielkiej polityki międzynarodowej na losy jednej Rodziny w Polsce ? Rodziny „Małego Powstańca” pseudonim „Warszawiak”?      

Jadwiga Modelska, matka „Warszawiaka” już w 1939 roku, będąc matką dwojga malutkich dzieci, zgłosiła się na front w pierwszych dniach września 1939 roku. Została przyjęta i udzielała pomocy zaraz za linią frontu rannym żołnierzom Armii Polskiej. Pracując w Aptece Stanisława Modelskiego, na Nowym Świecie poznała swego przyszłego męża, bratanka właściciela. Lekarza Janusza Modelskiego. Będąc już matką ukończyła Szkołę Położnych im. Księżnej Anny Mazowieckiej w Warszawie przy ulicy Karowej 2.

 Mąż pani Jadwigi, dr Janusz Modelski, uciekając przed Niemcami ze względu na przynależność do AK udaje się do Częstochowy i Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie organizuje pośpiesznie mniej lub bardziej prowizoryczne gabinety lekarskie niosąc pomoc nie tylko kobietom, ale również „żołnierzom podziemia”. Jest więc oczywiste iż wzory zaangażowania w losy Ojczyzny dziecko to wyniosło z domu. Dlatego proszę nie zapominać, iż jest tak jak mówi poeta, „Dzieci nasze są jak ich Ojców chowanie”.

Witek urodził się 5 Czerwca 1932 r. Rodzice posiadali bardzo ładne 5-pokojowe mieszkanie na Nowym Świecie. Ojciec zorganizował gabinet prywatny w swojej rezydencji, a matka była jego asystentką-pielęgniarką. Drugi dziadek Witka był właścicielem kopalni na Śląsku. Rodzina wiodła szczęśliwe i normalne życie.

Na początku wojny dom rodziny Modelskich na Nowym  Świecie został zbombardowany i rodzina musiała się przenieść pod nowy adres. Początkowo na Młynarską, a kiedy i ta kamienica została zbombardowana, rodzina przeniosła się pod adres Ul. Leszno 33 m.1  Obecnie jest to ulica Solidarności. Było to obszerne mieszkanie, ale nie własność a mieszkanie służbowe, albowiem matka Witka pracowała w ambulatorium lekarskim  w fabryce karabinów na Woli.

Wprowadzili się do mieszkania na 1 piętrze, a pod ich mieszkaniem znajdował się znany w całej Warszawie lokal nazwijmy „rozrywkowy”, w którym po wojnie istniało słynne „Kino Femina”. Ten lokal „rozrywkowy” był bardzo ważnym punktem działania „podziemia Warszawy”. W lokalu tym jako kelnerzy i kelnerki pracowali gwiazdorzy filmu i teatru polskiego. Wyświetlano tu filmy, czytano prasę, wystawiono sztuki teatralne, urządzano koncerty artystów indywidualnych i zespołów artystycznych, dając w ten sposób szansę na przeżycie w sensie fizycznym aktorom i aktorkom, solistom muzycznym i wokalnym.

Pod płaszczykiem rzekomej „rozrywkowości” spotykali się tam incognito żołnierze i przywódcy ruchu oporu którzy zostawiali”grypsy” pomiędzy spodeczkiem a filiżanką, przekazywali wiadomości o aresztowaniach, o tym, gdzie był dzisiaj „kocioł” i kogo „zgarnęli”, informowali rodzinę komu i gdzie przynieść łapówkę SS, czy Gestapo w celu uratowania aresztowanej, bliskiej osoby.

Oczywiście „mały Powstaniec” był za młody żeby bywać w takim miejscu, ale kto wie, czy nie dostarczał tam jakiejś poczty. To wyjątkowe dziecko przeszło do historii jako „łącznik nieustraszony.”

Niedawno, w czasie obchodów Powstania Warszawskiego, spotkałam Powstańca nazwiskiem Oględzki pseudonim ”Jur” i wraz z innym jeszcze Powstańcem i jego rodziną, zaprosiłam ich na wspomnieniową pogawędkę do domu. Kiedy ten zobaczył zdjęcie Witka, aż podskoczył.

Ja go znałem, to był jedyny łącznik,  który się nie bał kul. Ja byłem trochę starszy od niego, ale nie miałem takiej reputacji jak on. Bo on szedł prosto na ogień karabinów, prosto pod obstrzał, skulony, bez przerwy zmieniał pozycje, kule świstały na około, a jemu się zawsze udawało przedrzeć na drugą stronę i cały czas leciał dalej, aż żeśmy go tracili z oczu, ale meldunek zawsze dotarł. On był chyba jedynym dzieciakiem, który dostał stopień kaprala, a wszyscy traktowali go jak dorosłego.

Nasz dowódca go uwielbiał bo on będąc dzieciakiem był mu jednocześnie jak ojciec. Nasz dowódca prawie nigdy nie kładł się spać a „Warszawiak” zmuszał go do snu i nie wiadomo skąd wykopywał dla niego, albo wodę, albo trochę wódki, albo papierosa, albo kawałek chleba. Warszawiak leciał tam gdzie nikt go nie chciał i zawsze coś nam przynosił. Pamiętam go jak dziś. Wszyscy go kochali. Dowódca traktował go jak syna.

23 sierpnia „Warszawiak” został awansowany do stopnia kaprala przez kapitana „Gozdawę” i nadano mu również Krzyż Walecznych za to, że przeleciał pod ogniem kul ze Starówki na Śródmieście i z powrotem, dzięki czemu dowódcy mogli podjąć wspólną strategię kontrataku przeciwko nacierającym Niemcom. Wtedy uratował wielu naszych chłopaków.

Jeszcze przed Powstaniem chłopak stracił Ojca. Było to, albo w Częstochowie, albo w Piotrkowie. Do gabinetu jego przybyła Niemka i dosłownie pod pistoletem zażądała usunięcia ciąży. Żądanie swoje motywowała powrotem męża z „frontu Wschodniego”. Ten typ zabiegu, kłócił się ze światopoglądem i systemem wartości dr. Modelskiego. Wykonał go na skutek zagrożenia rozstrzelaniem.

Wkrótce po tym, w gabinecie Ojca „małego powstańca” zjawiło się Gestapo w celu wykonania wyroku śmierci, albowiem prawo kategorycznie zabraniało wykonywania aborcji na Niemkach, Polki można było abortować dzień i noc.

Czy nam to czegoś nie przypomina ?

 W Polsce powojennej, w PRL aborcje, tak  jak w czasie okupacji nazistowskich Niemiec były na porządku dziennym i to za darmo. Tragicznie, podobną sytuację mamy dziś w krajach demokracji zachodnich i w USA.

W Polsce, w czasie ll Wojny,  na dzieci leciały bomby dzień i noc, a współcześnie na zlecenie matki  na tzw. liberalnym zachodzie, lekarz kroi bezbronne maleństwo skalpelem. Czy to też nie jest swego rodzaju tragedia?

Witek, już drugiego dnia po wybuchu Powstania przyłączył się do IV plutonu, pierwszej kompanii baonu „Parasol”. Ogólnie myślano, że jest sierotą, bo Ojca chłopiec już nie miał. Aż trudno sobie wyobrazić jakie katusze przeżywała matka, która była już wdową. Przed Powstaniem, rodzina straciła w czasie nalotu już drugi dom przy ulicy Młynarskiej. I wówczas przeniosła się do mieszkania nad Kinem Femina. Jeden z dowódców Warszawiaka pisze, że chłopiec „Sam zdobył sobie broń, wyciągając ją prawie spod czołgu. Był niezastąpiony, pełen inicjatywy. Pomagał żołnierzom w najtrudniejszych natarciach. Póżniej „Warszawiak” został osobistym łącznikiem dowódcy pierwszej kompani „Rafała” ( jak wcześniej wspominaliśmy, awansował do stopnia kaprala).

„Rafał” traktował chłopca nie jak dowódca, ale jak jego najbliższy opiekun. Również „Warszawiak”bardzo dbał o swojego dowódcę, tym bardziej, że „Rafał” nigdy nie pamiętał o sobie. Chłopiec podsuwał mu jedzenie, czyścił broń, czuwał nad jego snem. Chłopiec bardzo ciężko przeżył śmierć „Rafała”, a niedługo później sam zginął.„

A oto inne sprawozdanie: 21 sierpnia w Budynku Banku Polskiego przy ulicy Bielańskiej, wewnątrz budynku rozgorzała dzika walka między Powstańcami, a Niemcami. Część budynku Banku znalazła się w ogniu, podpalona przez nieprzyjaciela. Kapitan „Gozdawa”zdecydował wysadzić część reduty wraz z Niemcami w powietrze. W tej chwili do akcji włączyła się drobna postać dziecka, znanego wszystkim w drugiej „Szturmowej”, ich łącznika ”Warszawiaka”- Witolda Modelskiego.

Dziecko to, w wieku niespełna 12 lat nie było typem, młodego staromiejskiego cwaniaka. Mieszkał  z matką, pielęgniarką, w domu przy ulicy Leszno (dzisiejsza Solidarności) nad Kino-Teatrem Femina, ul. Leszno 35.

A teraz powracając do szturmu Banku. W chwili nacierania Niemców od strony Woli, chłopiec w najbardziej prozaiczny sposób „prysnął pani Jadwidze i „spłynął wraz z wycofującymi się oddziałami na Starówkę. Przytulił go do 2 „Szturmowej”jej dowódca, porucznik „Wrona”- Antoni Zawojski, w tej kompani został dzieląc szlak bojowy. Był sprytny, lubiany, jako łącznika wysyłano go do dowództwa właśnie dla utrzymania kontaktu z 2 „Szturmową.”

I tu był ulubieńcem dowódcy, kapitana „Kata”z ulicy Franciszkańskiej, starego żołnierza konspiracji. Do Banku w owej tragicznej chwili poszedł z kapitanem „Gozdawą” i właśnie dowódca „Pododcinka” wysłał bojowego łącznika z zadaniem dotarcia na kwaterę porucznika „Klucznika”, a Świętokrzyską po saperów by przybyli z odpowiednią ilością materiału wybuchowego. Od „Warszawiaka”, od niego, od jego dotarcia do Kompanii Saperów, zależał w tym momencie los reduty Banku Polskiego.

Mimo pokrycia przez nieprzyjaciela wszystkich ulic Starówki gęstym ogniem z granatników, miotaczy min, seriami pokładowej broni maszynowej niemieckich lotników, chłopiec dotarł na czas do „Saperów” Łącznik, kapral „Warszawiak” za wykonanie tego nadzwyczaj niebezpiecznego zadania, został odznaczony Krzyżem Walecznych. Saperzy nie puścili już chłopca w powrotną drogę.

Byli to mężczyźni dorośli, fachowcy w swojej robocie i też mieli własne dzieci. Kazali mu zostać na ich kwaterze. I jak pisze autor tych wspomnień: Rozkazu należy słuchać nawet wtedy, gdy się ma aż ……12 lat.

Była to relacja „Henryka” Jerzego Dargiela, dowódcy IV plutonu 1. kompanii Baonu „Parasol”.

A teraz usłyszą Państwo sprawozdanie z książki Piotra Stachiewicza pt. „Dzieje oddziału do zadań specjalnych Kierownictwa Dywersji KG AK „ str. 580

„Straż tylna „Parasola”, która weszła do włazu na Starym Mieście o świcie dnia 2 września, wyszła włazem na Śródmieściu dopiero w godzinach popołudniowych, a więc po 7 godzinach marszu.

Stało się tak dlatego, że sznur trzymany przez „Bystrego”, którego musieli uchwycić się wszyscy wchodzący do kanału, zerwał się, co spowodowało, że „Bystry” z przednią grupą ruszył właściwym kanałem do przodu, pozostała zaś grupa zmyliła drogę i weszła na właściwy kanał dopiero po paru godzinach błądzenia po kanałach pod Starym Miastem biegnących w kierunku Wisły, czyli Wschodnim, zamiast Południowym. Tę ostatnią zagubioną grupę prowadził „Warszawiak”. Witek podobno uratował grupę około 400 osób.

Czy zdajemy sobie sprawę, że w kanałach panuje ciemnica, ludzie szli w ka-fekaliach po szyję a wokół szalały stada szczurów, kobiety nawet rodziły, a ktoś w ciemnicy wariował. To jak myślimy ilu z nas nadawałoby się do tej roli ?

Jak opowiadała mi kuzynka Barbara Modelska, (nieżyjąca już piękna aktorka, która będąc po pielęgniarstwie i szkole baletowej jako jedna z pierwszych grywała ze ze Zbigniewem Cybulskim role dziewczyn z podziemia, czasami w negliżu) czasami używali przedwojennej bielizny jej własnej matki, bo w Polsce nic nie było. Witek był wyjątkowy. 

Ich pierwszym doświadczeniem wojennym było jak to siedząc przy oknie oparci na łokciach na parapecie obserwowali jak Niemcy wznosili Mur Getta. Nikt nie wiedział jak ten mur pójdzie. Mur szedł wzdłuż Leszna, doszedł do przeciwnej strony ulicy i skręcił w lewo w kierunku dzielnicy żydowskiej przechodząc pod oknami ich kamienicy. Wszyscy odetchnęli, że się znaleźli za murem.

„Warszawiak”, czyli Mały Powstaniec

Witek raz wracał na noc raz nie. Matka jego czasami odchodziła od zmysłów. Byłam od niego chyba 3 lata młodsza. Broń wtedy każdy musiał zdobyć sam. Cukierki wtedy były rzadkością, pewnego razu Witek mówi do mnie chcesz zarobić 2 „krówki”. Pewnie, że chcę.

Witek wkłada coś pod poduszkę mojej laleczki w jej wózeczku, przykrywa kołderką. – Nie wolno ci tego dotykać!

A teraz masz wyjść i jechać z twoją lalką tym wózkiem od nas tzn. z rogu Leszna, aż do  Placu Bankowego. Przed samym Bankowym, po naszej stronie, w bramie będę na ciebie czekał. Jak przejedziesz bez przeszkód, dostaniesz dwie „krówki”.

A więc myślę o „krówkach” i jadę. A tu pełno „szkopów”. Jakaś obława, łapią ludzi”, krzyki, ulicę tarasują „czarne mańki”, ale ja jadę. Patrzę się na „szkopów” i jadę spokojnie. Niczego nie podejrzewam. Przebiłam się przez ten tumult i już prawie dojeżdżam do Placu. Patrzę, Witek w bramie. Miał na sobie za dużą męską marynarkę przepasaną skórzanym paskiem, kiwa na mnie, żeby wejść w bramę.

Podnosi poduszkę mojej lalki i dostaje stamtąd, aż dwa Visy. Jeden wsadził sobie za pazuchę z lewej strony, a drugi z prawej, dał mi 2 „krówki”. To za dobrze wykonaną robotę. Wyjrzał na ulicę i poleciał. Na pożegnanie rzucił, pamiętaj masz milczeć, niczego nie widziałaś! 

Kiedy wychodził, jak się później okazało na swoją ostatnią akcję, podszedł do mojej mamy i zapytał : „Ciociu, czy dzieci mogą odpokutować za grzechy dorosłych?”

Moja matka powtarzała to zdanie do końca życia, kiedy tylko była mowa o Powstaniu. Co on miał na myśli ?

Sama też nawet po dziś dzień myślę, co to dziecko, żołnierz -filozof miał na myśli ?

Tak, przeszedł szlak bojowy: Wola, Stare Miasto, kanały, Śródmieście Północ, Śródmieście Południe, Górny Czerniaków.

Żołnierz Armii Krajowej, służył w zgrupowaniu „Radosław”- batalion „Parasol”-1 kompania- IV pluton, ochotnik. Do oddziału dołączył 2 sierpnia, 1944, po  przejściu na Stare Miasto: Grupa „Północ”- odcinek „Sosna”- batalion „Gozdawa” – 2. kompania „Szturmowa”- poczet dowódcy: na Górnym Czerniakowie  – zgrupowanie „Radosław”- batalion „Broda 53”- kompania „Parasol”.

Poległ według jednej z wersji podczas obrony budynków nr 10 i 6 przy ulicy Wilanowskiej. Po wojnie ekshumowany i pochowany w Warszawie na Powąskach Wojskowych, w kwaterze wojennej Batalionu AK „Parasol” ( A 24, 10-24).

Matka po wojnie jak wszystkie rodziny akowskie przeżywała gehennę. W wojnę w Armii Krajowej straciła Ojca, męża lekarza i brata lekarza. W Powstaniu straciła ukochanego, dzielnego i bardzo zdolnego syna Witka.

Została z młodszym synem Januszem. Wielokrotnie była bliska śmierci. Ponownie, nigdy nie wyszła za mąż. Wygoniona z Warszawy po upadku Powstania, bez pieniędzy, bez mieszkania rozpoczęła tułaczkę za chlebem dla siebie i syna. Żeby przeżyć pracowała na półtora etatu jako pielęgniarka odcinkowa, zabiegowa, oddziałowa, środowiskowa, pediatryczna. Po latach tułaczki wróciła do Warszawy. Otrzymała najniższą emeryturę jako osoba kojarzona z AK i z Powstaniem i do końca życia dorabiała na pół etatu jako pielęgniarka, żeby zarobić na chleb.

Po co, o tym wszystkim piszę? Po to, żeby Państwo zareagowali na nową krzywdę i nonsens. Otóż czytam w Haaretz; „ Poland is the only country in EU that has not passed a „comprehensive law” for property seized during ll WW. Letter signed by 88 senators.

To jak ofiara leżąca „6 feet under” Witek ma płacić haracz grabieżcom? On stracił Ojca, Dziadka, Wujka, dowódców i przyjaciół. Stracił wraz z rodziną piękne mieszkanie na Nowym Świecie, stryjek aptekę, ojciec gabinety lekarskie, drugi dziadek kopalnię. Co pani Jadwiga i komu może płacić kiedy sama przymierała głodem, do końca swych dni dźwigając chorych w potrzebie.

Dziękuję i polecam się Pamięci!

 

Website |  + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *