Tylko miłość jest twórcza

Tylko miłość jest twórcza

Tylko miłość jest twórcza

84 rocznica śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego

Już od najmłodszych lat, odkąd tylko pamiętam, w moim rodzinnym domu leżą na półce przedwojenne wydania czasopisma katolickiego „Rycerz Niepokalanej” z 1933 i 1934 roku. Mimo, że przez kilka dekad zachowały się w dobrym stanie, ostatnio zostały oprawione w książkę i odpowiednio zabezpieczone, aby mogły przetrwać jeszcze wiele lat. Prenumerował je mój pradziadek Kazimierz Stankiewicz. I choć mieszkał on z rodziną w pobliżu majątku słynnego malarza Ferdynanda Ruszczyca, w małej wiosce Katrympol w województwie wileńskim, to miesięczniki te były systematycznie dostarczane, aż z Niepokalanowa. Ważne dla niego było pielęgnowanie polskiej kultury, tradycji i języka ojczystego w domu oraz wychowanie w wierze i patriotyzmie swoich dzieci. Do dziś lubię przeglądać te numery, zachwycając się tekstami, kroniką wiadomości z życia Kościoła, pytaniami nadsyłanymi przez czytelników, a także piękną, starodawną polszczyzną.

W tym roku przypada 84 rocznica śmierci świętego franciszkańskiego zakonnika, niestrudzonego misjonarza, który całe życie poświęcił szerzeniu idei Rycerstwa Niepokalanej. Jego pragnieniem było wydawać to katolickie pismo na całym świecie i budować w różnych miejscach klasztory na wzór Niepokalanowa. 14 sierpnia 1941 roku w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz dobiegło końca życie o. Maksymiliana Marii Kolbego – wielkiego apostoła Niepokalanej, który oddał swoje życie, by ocalić drugiego człowieka. Miłość do bliźnich, według której żył ojciec Kolbe jest realizacją słów Ewangelii: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Tego dnia w kościele katolickim przypada również jego liturgiczne wspomnienie.

Rajmund Kolbe – bo takie imię otrzymał przy narodzinach – urodził się 8 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli w ubogiej rodzinie tkackiej. Jego rodzice, Juliusz i Marianna, wyróżniali się głęboką wiarą i patriotyzmem. Już w młodości mały Mundek przejawiał żywe zainteresowanie sprawami duchowymi. Przełomowym momentem w jego życiu była wizja Matki Bożej, która objawiła mu się w wieku około 10 lat. Maryja miała ofiarować mu dwie korony jedną białą, która symbolizowała czystość, a drugą czerwoną oznaczającą męczeństwo. Młody chłopiec przyjął obie z nich.

Czas młodości i dorastania

W 1907 r. 13-letni Rajmund rozpoczął naukę w Małym Seminarium Duchownym Ojców Franciszkanów we Lwowie. Po jego ukończeniu w 1910 roku wstąpił do zakonu franciszkanów konwentualnych, a wraz z habitem otrzymał imię Maksymilian. Natomiast składając uroczyste śluby zakonne 1 lutego 1914 r., przyjął imię Maria. Był dogłębnie poruszony masońskim manifestacjom przeciwko papieżowi, które miały miejsce na ulicach Rzymu w 1917 roku i wraz z kilkoma współbraćmi założył stowarzyszenie kościelne pod nazwą Militia Immaculatae, zwane w Polsce Rycerstwem Niepokalanej.

22 kwietnia 1915 r. 21 letni Maksymilian Maria otrzymał dyplom doktorski z filozofii na Uniwersytecie Gregoriańskim Ojców Jezuitów w Rzymie, a doktorat z teologii uzyskał na Wydziale Teologicznym Ojców Franciszkanów “Seraphicum” 22 lipca 1919 roku. 28 kwietnia 1918 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk kard. Basilio Pompilja w kościele św. Andrzeja della Valle, zaś mszę św. prymicyjną odprawił w kościele św. Andrzeja delle Fratte w Rzymie, gdzie miało miejsce nawrócenie, dzięki Cudownemu Medalikowi, Żyda Ratisbonne’a. 23 lipca 1919 r. ojciec Maksymilian opuścił Włochy i udał się w drogę powrotną do Polski.

Po przyjeździe do kraju franciszkanin poświęcił się całkowicie pracy duszpasterskiej. Niemal od razu zorganizował pierwsze koła MI. Ze względu na wzrastającą liczbę osób zapisanych w szeregi MI, w styczniu 1922 r. wydał pierwszy numer czasopisma “Rycerz Niepokalanej”. Mimo zapału do pracy, gorliwości i charyzmy, jaka mu towarzyszyła był on człowiekiem poważnie chorym na gruźlicę i wówczas sądzono, że pozostało mu jedynie kilka lat życia. Zdaniem przełożonych był niezdatny do pracy jako profesor w seminarium, kaznodzieja, a nawet jako kapłan.

Władze zakonne wysyłały go zatem kilkakrotnie na wypoczynek do sanatorium. W pewnym okresie zakazali mu nawet zajmować się Rycerstwem i wydawaniem czasopisma. Mógł działać jedynie jako zwykły członek. W 1927 r. w Teresinie pod Warszawą założył klasztor-wydawnictwo Niepokalanów, który stał się największym katolickim klasztorem na świecie.

Misja w Japonii

Pomimo rozkwitu Niepokalanowa ojciec Maksymilian wraz z czterema braćmi postanowił wyjechać do Azji, by tam zakładać kolejne klasztory i wydawać “Rycerza”. Jeszcze w 1930 dołączył do wyprawy młody kleryk z Wojnicza Antoni Mirochna, który kontynuując inicjatywę Kolbego założył w Nagasaki zakon żeński – Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej, zyskując przy tym wielkie uznanie rządu japońskiego. Polscy zakonnicy zostali życzliwie przyjęci przez miejscowego biskupa. Nie znając języka, dzięki pomocy i wsparciu wiernych już w maju Kolbe wydał po japońsku pierwszy numer “Rycerza” w liczbie 10 000 egzemplarzy. Dokładnie miesiąc po przybyciu na azjatycką ziemię zakonnik nadał do Niepokalanowa telegram: „Dziś rozsyłamy Rycerza japońskiego. Mamy drukarnię. Cześć Niepokalanej.”

Wkrótce na peryferiach miasta, na stoku jednej z gór otaczających Nagasaki w 1931 roku wybudował klasztor franciszkanów, który nazwał Ogrodem Niepokalanej – Mugenzai no Sono. Praca misyjna polskich zakonników zaowocowała wieloma nawróceniami, chrztami i powołaniami zakonnymi. W wyniku ich działalności w latach 1930-1936 powstały tam: Małe Seminarium, nowicjat i studium filozoficzno-teologiczne, a japoński „Rycerz Niepokalanej- Seibo no Kishi” osiągnął nakład 50 tys. egzemplarzy. Miejscowy ksiądz, Bernard Hatada Hideo stwierdził, że to, co uczynił Kolbe, nie da się wytłumaczyć po ludzku i bez wątpienia jest to działanie Bożej Opatrzności.

Rozkwit Rycerza Niepokalanej

W 1936 r. przełożeni odwołali Ojca Maksymiliana do Polski. Był to czas największego rozkwitu polskiego Niepokalanowa. Żyło tam wówczas 800 zakonników. „Rycerz Niepokalanej” wydawany był w 750 tys. egz., a jednorazowo osiągnął nakład 1 mln. Dzięki tym wszystkim staraniom Rycerstwo Niepokalanej rozszerzało się na całym świecie. Ojciec Maksymilian uważał, że wszelkie wynalazki i prasa powinny przede wszystkim służyć dobru. W 1937 roku uruchomił on elektrownię, następnie wprowadził dalekopis, a od 1938 zaczął organizować pomysł budowy telewizji, studia filmowego i lotniska. W tym samym roku w Niepokalanowie rozpoczęła swą działalność radiostacja, pokrywając swoim zasięgiem praktycznie obszar całego kraju, a niedługi czas potem powstał „Mały Dziennik” – katolickie pismo codzienne na całą Polskę, które drukowali franciszkanie.

Lata wojny

Całą tą pracę wydawniczą zatrzymał wybuch II wojny światowej we wrześniu 1939 roku. Ojciec Maksymilian przyjął nowe warunki z pokojem i poddaniem się woli Bożej. Otworzył on bramy klasztoru dla uciekinierów, rannych, chorych, głodnych, chrześcijan i Żydów. Mówił do wiernych: “Jesteśmy gotowi oddać życie za nasze ideały“. Niemcy zdawali sobie sprawę z ogromu siły duchowej płynącej z Niepokalanowa. W ramach likwidacji polskiego duchowieństwa i inteligencji już we wrześniu 1939 o. Maksymilian został wywieziony z braćmi do obozów na tereny Niemiec. Został zwolniony po miesiącu przebywania w obozie jenieckim w Ostrzeszowie, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia. 17 lutego 1941 r. został aresztowany przez gestapo i przewieziony na Pawiak, a 28 maja do Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 16670. Z obozu napisał swój ostatni list do ukochanej matki Marianny Kolbe, w którym zawarł te słowa: „Moja Kochana Mamo, do obozu w Auschwitz (Oświęcim) przyjechałem z transportem pod koniec maja. Ze mną wszystko w porządku. Bądź spokojna o mnie droga mamo. Zdrowie dobrze. Drogi Bóg jest wszędzie i myśli z wielką miłością o wszystkich i o wszystkim”.

Podczas pobytu w obozie wielu zapamiętało go jako człowieka pełnego wiary i wewnętrznego pokoju. Były więzień Auschwitz Aleksander Dziuba tak go wspomina: „Pamiętam, jak mówił: Ja nie boję się śmierci: boję się grzechu. Zachęcał nas, aby nie bać się śmierci i aby mieć na sercu zbawienie naszych dusz”.

W przerwach od ciężkiej, wykańczającej pracy w wolnych chwilach modlił się na bloku razem z więźniami. Po apelu wieczornym i przy zgaszonych światłach spowiadał osadzonych i udzielał rozgrzeszenia, jak również podtrzymywał na duchu, pocieszał i zachęcał do przetrwania tych bardzo trudnych warunków obozowych. Pod koniec lipca 1941 r. z Auschwitz uciekł jeden z więźniów Zygmunt Pilawski. W odwet za tę ucieczkę Niemcy wybrali dziesięciu ludzi na śmierć głodową. Jedną z tych osób był Franciszek Gajowniczek, który bardzo rozpaczał, że zostawi żonę i dzieci. Wtedy z szeregu wyszedł o. Maksymilian i zgłosił się, aby jego zastąpić. Tak tamto wydarzenie opisywał sam Gajowniczek: „Nieszczęśliwy los padł również na mnie. Ze słowami: Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam – udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej.

Te słowa usłyszał o. Maksymilian Kolbe. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do “Lagerfuhrera” Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza: Czego życzy sobie ta polska świnia? O. Kolbe wskazując ręką na mnie, wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Fritzsch ruchem ręki i słowem niech wyjdzie, kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął o. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki…”. Maksymilian Kolbe zmarł 14 sierpnia 1941 r. po dwóch tygodniach spędzonych w celi głodowej bloku 11, w ogromnych męczarniach i nieludzkich warunkach, gdzie został ostatecznie dobity zastrzykiem fenolu. Jego ciało zostało spalone w krematorium następnego dnia.

Triumf Serca

12 sierpnia 2025 roku miała miejsce światowa premiera amerykańskiej ekranizacji filmu „Triumph of the Heart” – Triumf Serca w reżyserii Anthony’ego D’Ambrosio, opowiadający historię 14 ostatnich dni spędzonych przez ojca Maksymiliana w celi głodowej w Auschwitz, przeplatając te dramatyczne chwile retrospekcjami z Niepokalanowa i Japonii. W rolę głównego bohatera wcielił się znany aktor Marcin Kwaśny. Obok niego występują Armand Procacci, Rowan Polonski i Radosław Pazura. Natomiast zdjęcia wykonał Andrzej Q Holzschuh, zaś muzykę skomponował Thomas Farnon. Ta produkcja jest współczesną opowieścią o duchowym cierpieniu, samotności i potrzebie odkrywania sensu życia, która może być pomocą dla tysięcy osób, przeżywających wewnętrzne trudności. D’Ambrosio w jednym z wywiadów mówił wprost: „Chciałem, żeby ten film był głosem dla tych, którzy nie widzą sensu i czują się samotni. Bo ja też taki byłem”.

Reżyser filmu w rozmowie z National Catholic Register, opowiadał, że przez lata zmagał się z niewyjaśnioną, wyniszczającą chorobą neurologiczną. Głównym jej objawem była przewlekła bezsenność – w najbardziej dramatycznych momentach sypiał zaledwie 20 minut na dobę. Niewyobrażalne wyczerpanie fizyczne i psychiczne doprowadziło go na skraj ciężkiego załamania. Stracił wszystko co miał: pracę, relacje, sens wiary, nadziei i życia. Jak sam mówi, dochodził do punktu, w którym „życie wydawało się nie do zniesienia, a śmierć – kuszącym rozwiązaniem”.

Jak wspomina reżyser na początku zaczął z Kolbem rozmawiać w myślach, później przelewał swoje refleksje na papier. To pisanie stało się dla niego swoistą modlitwą i terapią oraz sposobem przetrwania. Z tych duchowych zmagań narodził się scenariusz filmu, który w tym roku mimo wielu przeciwności trafił na ekrany kin jako świadectwo wewnętrznej walki i odnalezionej nadziei. D’Ambrosio wyjaśnia, że ta ekranizacja opowiada nie tylko o cierpieniu, ale też stawia pytania o eutanazję, samotność, sens ofiary i miłości. Przypomina on, że Kolbe – choć według logiki świata „przegrał, bo stracił życie” to zwyciężył w sposób najgłębszy: przez ofiarę i wierność swym ideałom. „Po seansie ludzie wychodzą z pragnieniem nieba” – podkreśla reżyser. „Ich własne krzyże stają się lżejsze, bo wiedzą, że nie są sami”.

Dziedzictwo o. Maksymiliana Marii Kolbego

„Nasze czasy nie stworzą legendy św. Maksymiliana. Wystarczająco mocna jest wymowa samych faktów, świadectwo życia i męczeństwa” – powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II w Niepokalanowie w 1983 roku. Papież Polak podczas kanonizacji ojca Kolbego w Rzymie wymówił również znamienne słowa

Jeżeli dzieje narodów tłumaczy się również wkładem świętych, których wydały, to dziejów Polski w XX stuleciu nie będzie można zrozumieć bez postaci ojca Maksymiliana, męczennika z Oświęcimia…”

Tylko miłość jest twórcza

Natomiast papież Paweł VI podczas mszy beatyfikacyjnej tak określił posłannictwo św. Maksymiliana: „Jedno zdanie ojca Kolbego, jak niegasnąca lampa, oświetla jego ofiarę i okropną epopeję tamtych lat. Oto jego słowa:

„Tylko miłość jest twórcza. Słowa te górują nad polityką, egoizmem, przemocą i zaślepioną pychą ludzi żyjących bez Ewangelii. Powinny się wyryć w naszych duszach i nowej historii świata”.

Św. Maksymilian Maria Kolbe jest patronem m.in. dziennikarzy, więźniów, rodzin wielodzietnych, ruchów pro-life oraz honorowych dawców krwi w Polsce. Franciszkanin był bardzo wykształconym i utalentowanym człowiekiem. Mimo, że posiadał dwa doktoraty z filozofii oraz teologii, to jego naukowe zainteresowania daleko wykraczały poza te dziedziny. Interesował się matematyką i fizyką, miał nawet własny pomysł na podróże w kosmos. W 1918 roku św. Maksymilian, jeszcze w trakcie swoich studiów w Rzymie, zaprojektował tzw. “Etereoplan”, maszynę służącą do lotu w przestrzeń kosmiczną. Interesował się także militariami i sprawami związanymi z wojskowością.

Z okazji uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny pragnę przytoczyć kilka zwrotek wiersza na cześć Matki Bożej Łaskawej, opublikowanego w sierpniowym wydaniu „Rycerza Niepokalanej” z 1933 roku, autorstwa Aleksandry Roguskiej.

 

Wśród bzów, narcyzów i śnieżnych róż,

Z ram pozłocistych Panienko Święta,

W królewskiej barwy szacie, jak z zórz

Łaskawie patrzysz o Wniebowzięta!

 

Oblicze pełne wiośnianych kras

Przedziwnem pięknem wciąż promieniuje

Ponad błękity kierując nas,

Gdzie Bóg i wieczne szczęście panuje.

 

Wzrok Twój posiada nadziemski blask,

Przemawia głębią niewysłowioną,

Z rąk Twych spłynęło już tyle łask

Że Cię świat zowie Błogosławioną.

 

Matko Łaskawa! Wśród groźnych fal

Z ufnością dążę pod skrzydła Twoje

A myśl ma wzlata w bezkresną dal

Gdzie nikną smutki i gorzkie znoje.

 

                                                                                              Małgorzata Jaroszek

Website |  + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *