Mijają lata, miesiące i dni,
🙁
A mi się Sybir ciągle śni.
Jakże niewiele człowiekowi trzeba,
Byle choć we śnie dotknąć kromki chleba.
Mijają dni, miesiące i lata,
Czas mój opuścić padół tego świata.
Gryzły mnie pluskwy, komary i wszy,
A lat przeżyłam osiemdziesiąt trzy.
Mijają lata, dni i miesiące,
🙁
I dla mnie kiedyś świeciło Słońce.
Ale już zgasło, gdy go zabrali
I w lesie katyńskim rozstrzelali.
Mijają lata, miesiące i dni
Nad moim łóżkiem jego portret lśni.
Muszę tu wspomnieć jeszcze brata,
Wstąpił do Armii tamtego lata.
Mijają lata, dni i miesiące,
🙁
Na wzgórzach Cassino maki pachnące.
Tam też spoczywa mój brat kochany,
Do Polski tylko w sercu zabrany.
Mijają miesiące dni i lata,
Lecz zanim odejdę z tego świata.
Wierzę, że nigdy człowiek człowiekowi
Takich okropnych rzeczy nie zrobi.
Wiersz dedykowany wszystkim Sybirakom. Odzwierciedla on same nieszczęścia jakie spotkały naszych deportowanych rodaków. Mowa jest o głodzie, o utracie ojca lub męża w Katyniu, o utracie brata pod Monte Cassino, o dokuczających insektach. Jednak napawa nadzieją, że więcej takie okropności już nie nastąpią. Tym żyjącym i tym, których już nie ma wśród nas.
Wacław Kwieciński