Moim zdaniem… Naginanie karków – Komentarz z RPA

Moim  zdaniem…              Naginanie karków – Komentarz z RPA

Do napisania tego eseju zostałem sprowokowany (o co nie było trudno) sytuacją w jakiej przyszło nam żyć już prawie od 2 lat, czyli ciągłego, pogłębiającego się i nie mającego końca, procesu ograniczania i łamania naszych praw obywatelskich. Operacja ta jest ćwiczona w wielu wariantach od lat, a w zależności od panującego systemu politycznego w danym kraju, przybiera różne formy, szybkość, narzędzi jakimi się posługuje i innymi specyficznymi działaniami. Jednak niezależnie, czy będą to komunistyczne Chiny, Rosja, kraje Afryki, Azji, Ameryki Płd. i szeroko pojęty Zachód (państwa islamskie mają w tym względzie jakąś specyfikę, wynikającą z różnego stopnia obowiązywania prawa szariatu), pewne elementy będą wspólne. Najbardziej zaawansowane w kontroli populacji są oczywiście Chiny, będące niedaleko od wypełnienia definicji państwa totalitarnego, i z tego powodu stosowane tam rozwiązania są bacznie obserwowane przez inne państwa. Kraj ten rozwój Sztucznej Inteligencji (SI) skoncentrował m.in. na systemach rozpoznawania twarzy przez wszechobecne kamery. Poza tym działa już projekt przyznawania punktów za zachowania społeczne, którego konsekwencją są ułatwienia lub ograniczenia aktywności obywateli, w skrajnych wypadkach mogące doprowadzić do faktycznego ubezwłasnowolnienia. Co ciekawe, państwa Zachodu tak dbające o los muzułmańskich Ujgurów, dziwnie milczą wobec tak obcesowego łamania praw obywatelskich w Chinach.

Wyciągając logiczne wnioski z takiego zachowania „liderów i obrońców demokracji” na całym świecie, należy przyznać, iż nie wprost co prawda ale jednak pośrednio, są zafascynowani możliwościami i efektywnością działań prowadzonych przez państwo totalitarne. A pokusa jest całkiem prosta i realna: wprowadzenie totalitarnej demokracji. Wiem, ten termin to oksymoron, słowny paradoks, ale niestety on znakomicie oddaje cel, do którego dążą światowe elity lewicowo-liberalne. O ekolewakach nie wspominam, bo to tylko nurt lewacki. Otóż „demokracja” (cudzysłów jest tu konieczny) przez nich zdefininiowana, by nie było niedomówień – dla naszego dobra (czy ktoś ma jeszcze wątpliwości?) ma być nam wtłoczona do gardeł przemocą i lepiej byśmy się temu nie opierali bo inaczej proces będzie długi i bolesny. Z pewnością przemoc będzie stosowana na sposób ucywilizowany, choć w razie czego pałowania opornych się nie wyklucza, czyli kary pieniężne, wyroki więzienia, ot tak kilka lat z możliwością resocjalizacji, utrata pracy, blokada kont bankowych etc. Wszystko w majestacie prawa, tak jak obecnie mamy możliwość zaobserwować w przypadku pokojowych protestów wobec aborcji (Mary Wagner z Kanady coś tym wie, po pobycie w więzieniu) oporu wobec upowszechniania praw LGBT, ideologii gender czy odmowie przymusowych szczepień. Totalitarna demokracja użyje systemu sprawiedliwości i państwowego aparatu przemocy do osiągnięcia swoich celów. To nie teoria, to już się dzieje od dłuższego czasu.

Proces naginania karków chcę jednak ograniczyć do aktualnego kontekstu związanego z tzw. pandemią Covid19 (C19).

Generalnie procedura ta ma dwie oddzielne taktyki używającę tych samych narzędzi acz w zmienionej kolejności stosowania. Jedna dotyczy osób, których początkowy opór, jeśli nawet taki był, udało się złamać lub osób o dużej podatności na strach i „naukowe” argumenty. W tym przypadku stosowana jest głównie „marchewka” w postaci różnych nagród jak dostęp do restauracji, imprez sportowych, brak niebezpieczeństwa utraty pracy etc. Przy czym w tle zawsze majaczy „kij”, czyli świadomość, że jak się nie weźmie kolejnej dawki szczepionki, czeka degradacja do drugiej kategorii, czyli oporników, przy czym nawrócenie jest do pewnego czasu możliwe. Wobec oporników najpierw w ruch idzie ów kij w postaci realnych gróźb braku dostępu do ww przywilejów, poparty w coraz większej liczbie krajów faktycznymi sankcjami jak lockdown, szczególnie bolesna utrata pracy lub prowadzenia biznesu i innych podobnych restrykcji. Odwrotnie do przypadku pierwszego, w tle jest „marchewka” w postaci obietnicy, iż jak się zaszczepisz, to twoje kłopoty automatycznie znikną, więc masz dobrowolny wybór. I tu dochodzę do sedna, czyli kwestii, że kark wystarczy zgiąc tylko raz, zaś potem to już pójdzie… Nie twierdzę, że jest to zjawisko nieodwracalne, bo wszak nawet po wzięciu 2 szczepień, sporo jest przypadków odmowy kontynuowania „kuracji”, ale chodzi mi o to, iż jak cię złamią raz, to później po eskalacji presji, będzie już to dużo łatwiejsze. Proces zginania karku raz zaczęty, nie skończy się nigdy…

No, może przesadziłem, skończy się po wychowaniu posłusznego niewolnika z syndromem „odruchu Pawłowa” skrzyżowanego z bohaterem „1984” G. Orwella. Przesadzam? A słyszeliście o Korei Północnej? Z pewnością nie stanie się to od razu, bo sami projektodawcy zakładają rozłożenie go w czasie, ale tym, którym się wydaje, iż zabierze to wiele lat trzeba podać pod rozwagę następujący fakt. W grudniu ub. roku organ ustawodawczy WHO jakim jeest Światowe Zgromadzenie Zdrowia zdecydowało o wszczęciu prac nad traktatem pandemicznym, który wyeliminowałby luki w obecnych przepisach zdrowotnych odnośnie zapobiegania i reagowania na pandemię. Mówi się tam o „wzmocnieniu odporności systemów opieki zdrowotnej na świecie, regulacji i dystrybucji szczepionek, ujednoliceniu podejścia wobec zagrożeń epidemiologicznych i pandemicznych”. Szef WHO uznał to za przełomowy moment z czym zgadza się największy ekspert w dziedzinie wirusologii Bill Gates, więc sprawa jest przesądzona. Naginanie karków nie będzie dotyczyło tylko obywateli ale i opornych państw. Już teraz przedstawiciele UE, Australii i innych krajów przodujących w obostrzeniach naciskają by umowa była wiążąca dla wszystkich i zawierała surowe sankcje za nieprzestrzeganie ustaleń.

Wyznaczony termin zakończenia prac nad projektem traktatu to koniec 2023 r. tak by wprowadzić go w życie w 2024 r. Zapewne w międzyczasie wygeneruje się jeszcze jedeną pandemię by bardziej przestraszyć już tych, jak mawiał Pawlak, silnie bojących i „pomóc” tym nieprzekonanym zaś pozostałe oporniki zastygmatyzować tak, by stali się powszechnie uważanymi wrogami ludzkości. Zresztą ta narracja już jest obecna w massmediach. Myślicie Państwo, że to ponura fantazja? Proszę popatrzeć na fakty!

W cały ten pandemoniczny deal wpisuje się też Wielki Reset (to praca domowa dla Czytelników, proszę poczytać o nim w internecie) i wszystko zaczyna się układać w jedną większą całość. Sądzę, iż w tym kontekście nieustanne, rożnego rodzaju ataki na Polskę i Węgry są częścią większej, globalnej układanki.Tych dwóch niepokornych członków Unii należy „złamać” bo nie tylko dają zły przykład krajom, które jeszcze się wahają i nie przeszły do obozu ciemnej strony mocy, ale co gorsza mogą być przystaniami dla niepokornych obywateli z krajów już przez nią opanowanych. Dlatego użyje się wobec Polski i Węgier wszelkich sposobów by je ustawić w szeregu, wszystkie chwyty są dozwolone, co doskonale widać. Wracając zaś do kwestii zginania karku to „stanęła sprawa na tem, jak pogodzić d…ę z batem”. Wiadomo, iż pogodzić się ich nie da, więc jakie jest wyjście z tego brutalnego dylematu? Ano, żadnego łatwego wyjścia nie ma. Teoretycznie operacji „zginany kark” mógłby przeszkodzić w miarę masowy opór obywatelski, lecz patrząc na mizerną frekwencję protestów przeciw paszportom covidowym i przymusowi szczepień, opcja ta pozostaje w sferze teorii. Jest co prawda minimalna szansa, że w jakimś momencie ci, którzy już zgięli karki się przebudzą, gdy władze przekroczą pewne granice, ale jest to wątpliwe i sądzę, iż „zarządzanie strachem” raczej spotęguje ich poddaństwo.

Tak na marginesie, to trzeba przyznać, władcy ciemności znakomicie rozgrywają całą tą sytuację. Próba jednego, zmasowanego uderzenia miała małe szanse powodzenia, więc zastosowano metodę wolniejszą, ale skuteczną, czyli stopniowego przykręcania śruby, dawania chwili czasu by wyobraźnia zaczęła pracować nad czarnymi scenariuszami dalszego rozwoju sytuacji po czym śruba jest znów przykręcana… i tak do wiadomego skutku. W wytrzymałości materiałów istnieje zjawisko odporności na zginanie, w którym w zależności od rodzaju materiału i liczby cykli określa się granicę, przy której materiał pęknie. Ludzka odporność na podobny psychologiczny proces jest też ograniczona i zależy od siły ludzkiej psychiki, ale ma swoje granice. U osób, które zaczęły zginać karki, jest tylko kwestią czasu, kiedy pękną zupełnie i całkowicie się poddadzą, by stać się nowym człowiekiem, żyjącym w nowym wspaniałym świecie. Tak, strach przed utratą życia, okazał się wspaniałym narzędziem, tym doskonalszym, iż jest używany wobec ludzi pozbawionych wiary. To już wszak G.K. Chesterton zauważył, że „Kiedy człowiek przestanie wierzyć w Boga, może uwierzyć we wszystko”. Czy tak nie jest?

Dowodem tego są nawet ci, którzy nominalnie podają się za wierzących. Aczkolwiek w ich wypadku nie chodzi o ateizm, lecz o to, że nie wierzą Panu Bogu, a ich wyznania „Ufam Tobie” są bez praktycznego pokrycia. Jakie wypływają wnioski z tego realistycznego czarowidztwa dla zdroworozsądkowych „oporników”? No coż, powiedzieć, że sytuacja jest więcej niż kiepska to ciut delikatne, gdy widać co się dzieje. Wypieranie rzeczywistości i łudzenie się, że „jakoś to będzie”jest chyba szczytem optymizmu. Jak już wspomniałem, tego procesu raz rozpoczętego zatrzymać się nie da. Po ludzku. Ale w tym wszystkim, ciemna strona mocy jaki i chyba większość z nas nie bierze pod uwagę jednego krytycznego czynnika, zapominając kto jest panem historii.

Domyślacie się już Państwo do czego zmierzam…? Tak, to Pan Bóg jest Panem historii, która zakończy się wg reguł ustalonych przez Niego, tak jak On to chce. Władcy ciemności już przegrali, choć są pewni, iż ich cwaniactwo i manipulacje ludzkim strachem zwyciężyły. Prowokowanie Pana Boga jest bardzo niebezpieczne i nigdy dobrze się nie kończy dla tych, którzy to czynią. Stąd mój serdeczny apel, który oby jak najwięcej Czytelników tego tekstu przekonał i dał im nadzieję, który zaczerpnąłem z Pisma Św.:

„Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam”

oraz

„Ufajcie, Jam zwyciężył świat”.

Naiwna jest ta moja rada? A czy istnieje lepsza? Ja takiej nie znam. Jestem głęboko przekonany, iż tylko takie podejście da nam siły i nas uratuje. Tak, po drodze „dostaniemy baty”, będą z nas szydzić, może stracimy pracę. Po ludzku rzecz biorąc będziemy przegrani. Lecz jaki jest wybór? Logika wskazuje, że faktycznie w naszym życiu liczą się ostatecznie tylko dwa końcowe wybory: z Bogiem lub przeciw Niemu. Trzeciej możliwości nie ma. Wiem, okoliczności są takie jakie są, lecz ich nie zmienimy; mimo to, MUSIMY dokonać WŁAŚCIWEGO wyboru, czego sobie i wszystkim moim Czytelnikom serdecznie życzę.

Andrzej Otomański

RPA

+ posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *