Masoneria i tajne sekty (część VI – zakończenie)

Masoneria i tajne sekty (część VI – zakończenie)

Na początku tego odcinka chcę oddać głos Rene Guenon, masonowi z najwyższych kręgów Masonerii, który otwarcie powiedział tak: „Wielu masonom, jeżeli nie większości – nawet tym, którzy osiągnęli wysoki stopień – nie jest dane prawdziwe poznanie Masonerii”. Przy innej okazji stwierdził, że „Tajnej władzy typu polityczno-finansowego nie należy mylić z tajną władzą czysto inicjatycznej natury (tj. wiedzy tajemnej dającej dostęp do mocy magicznych przez praktyki okultystyczne – A.O.). Jak łatwo się domyślić, zwierzchnicy tejże władzy nie interesują się w najmniejszym stopniu kwestiami polityczno-społecznymi jako takimi, a zarazem mają bardzo niskie mniemanie o tych, którzy zajmują się tego typu pracą”. Tak więc Niewidzialni Zwierzchnicy nie zajmują się sprawami taktycznymi, jak kreowanie lub wywoływanie jakichś „ruchów”, bo jak pisze R. Guenon „Jedyne co kreują, to stany umysłów, co jest o wiele skuteczniejsze, ale niedostępne dla każdego. Jest rzeczą bezsporną, iż w mentalności jednostek i zbiorowości można zmian dokonywać przy pomocy odpowiednich, systematycznie powtarzanych sugesti; niczym innym jest faktycznie wychowywanie, i nie potrzeba tu żadnego okultyzmu. By wytworzyć pewne pożądane nastawienie, potrzebne są sprzyjające warunki, z których należy skorzystać jeśli istnieją, a jeżeli nie, to je trzeba stworzyć”. Tak działają mistrzowie manipulacji i specjaliści od psychologii tłumów…

Wobec powyższego zrozumiałe jest ogromne znaczenie jakie Zwierzchnicy przypisują mass – mediom, Internetowi, a nawet masowej rozrywce. By zapanować nad ludzkością, krytyczne jest ustanowienie pożądanego „stanu ducha” społeczności, który odpowiednio ukształtowany będzie wtedy gotowy i podatny na wszelkie „sugestie”, mające oczywiście na względzie „dobro cywilizacji”. W strategii tej wykorzystauje się wychodowanych, jak to znakomicie ujęli komuniści, „pożytecznych idiotów” i „autorytety moralne” i religijne. Y. Moncomble w książce „Od gwałcenia tłumów do Synarchii, czyli permanentny spisek”, wydanej 40 lat temu, zawarł jakże aktualną i dziś refleksję: „Ludzie są tym, czym są, a chcą być psychicznie „wolni”. Przywiązują się do swego światopoglądu i nie chcą się z nim rozstać, nawet w konfrontacji z oczywistymi faktami. Żyją w iluzji wolności i nie chcą być „upokarzani” przez to, że ktoś narzucił im jakiś wybór. Pragną dokonywać „wolnych wyborów”, mimo iż faktycznie jest to fantastyczna iluzja, wytworzona i podtrzymywana za pomocą „gwałcenia” psychiki. Na tym opiera się cały tzw. ustrój demokratyczny”. Bez wątpienia bracia masoni korzystają z wiedzy znakomitych fachowców od psychologi oraz rozmaitych technik manipulacjii masami. I robią to nad wyraz skutecznie, czego efekty znakomicie dziś widać.

Gdy w wyszukiwarce internetowej wystukacie Państwo hasło „Lucis Trust”, ukaże wam się typowa strona jednego z wielu portali Nowej Ery, na pozór nie różniąca się swą zawartością od innych, czyli poświęcona ekologii, braterstwu ludzi, tolerancji i tym podobnym banialukom. Ale pod tą internetową przykrywką, służąca oczywiście też do bałamucenia naiwnych, kryje się bardzo groźna i ponura rzeczywistość, a mianowicie najbardziej tajemnicze i skryte tajne stowarzyszenie, które u początków swego istnienia przyjęło nazwę od swojego mistrza (wkrótce ze względu na złe skojarzeni nazwę zmieniono na obecną, lecz raczej nie kryjącą się z korzeniami): mowa tu o „Lucifer Trust”. Tak to ten „niosący światło”, stał się patronem i inspiratorem swej ulubionej grupy, o której koniecznie jest powiedzieć ciut więcej, bo to po prostu lider tajnego podziemia. Ta formalnie jawna organizacja pozarządowa, mająca status doradczy przy ONZ i posiadająca siedziby w Nowym Jorku, Londynie i Genewie, została założona w 1922 r. przez Alice Bailey wybitną teozofkę. Wraz z Heleną Bławatską i Annie Besant (a myślałby ktoś iż ezoteryka i okultyzm są wyłącznie domeną mężczyzn) wyznaczyła główne kierunki myślenia w teozofii i ezoteryce, czyli obecnemu ruchowi New Age. Pierwsi adepci tej grupy rekrutowali się ze środowiska pisma „Lucifer” a w latach 1922-24 byli znani jako „Lucifer Trust”, choć formalnie pod koniec 1922 r. przemianowali się na ów Lucis Trust (by nie wprawiać w zakłopotanie niewtajemniczonych, a przychylnych organizacji adeptów).

Czasopismo „Lucifer” założone przez H. Bławatską w jej dziele „Tajna Doktryna” poświęconej antropogenezie, opisała sugestywnie postać Lucyfera, umieszczając ją w studium kosmogonii teozoficznej.

Te koncepcje są jakby przewodnikami w labiryncie gnozy będącym kluczem do zrozumienia doktryny, która stała się podstawą ideologiczną ruchu Nowej Ery. Tak przy okazji, to Lucis Trust powierzono „Salę Medytacji” w siedzibie ONZ w Nowym Jorku; nie jest też dziełem przypadku, że Lucis Trust materialnie i ideowo wspiera „Świątynię Zrozumienia”, teozoficzną grupę będącą elementem ideologii New Age.

Tutaj pewna dygresja. Na pewno zrodziło się u Państwa pytanie: skąd tyle wiadomo o sprawach Masonerii i tajnych sekt, skoro z założenia ich działalność jest utajniona, a w przypadku najwyższych kręgów, ich działania są faktycznie skryte mrokiem tajemnicy. Czy to jakieś fantazje entuzjastów teorii spiskowych i wrogów Masonerii, czy może jednak dostępne informacje (a proszę mi wierzyć, iż w tzw. otwartych źródłach informacji, z których m.in. chętnie korzystają wywiady całego świata jak biblioteki, roczniki gazet i oczywiście internecie, jest pełno wiadomości) są faktami a nie wytworem wyobraźni ? Jak to możliwe, że całkiem sporo wiemy, jak widać z tego co do tej pory napisałem, co się dzieje wśród tego tajnego bractwa?

Otóż wyjaśnienie tego jest całkiem prozaiczne i ma nazwę – natura ludzka. Jak kiedyś przy okazji wspomniałem Szatan i demony w swej demonicznej robocie posługują się naszymi wadami, skłonnościami do złego, pychą i tym podobnymi przypadłościami ludzkiej, grzesznej natury. Ale jest to broń obosieczna, bo ułatwiając Złemu działanie, zarazem sprawia, iż te wszystkie nasze ułomności działają na niekorzyść księcia ciemności oraz budowanych przez niego struktur. Jakże często wśród braci, nawet najwyższego szczebla mają miejsce kłótnie, powszechna jest zawiść i walka o „wpływy”, o to kto jest „ważniejszy”, kto ma racje, kto kogo powinien słuchać etc. I bracia, których w jakiś sposób „ustawiono do pionu” lub po prostu „wkurzono”, niezważając na konsekwencje, zaczynają „chlapać jęzorem”. By to zobrazować, podam teraz Państwu znakomity tego przykład.

Lyndon LaRouche był senatorem w USA i mimo, że sam był członkiem ruchu zbliżonego do ezoterycznej „Synarchii” Rotschildów, który sprzeciwiwiał się hegemonii amerykańskiego palladyzmu (tam brylował Rockefeller), podniósł na forum publicznym temat istnienia zorganizowanych sił zła w formie grupy ponadnarodowej. W 1989 r. został skazany pod pretekstem oszustw podatkowych na 15 lat (odsiedział 5)
więzienia. Siedząc tam zorientował się z jak potężnymi graczami zadarł i zaczął się obawiać o swoje życie, dlatego używając znajomych dziennikarzy upublicznił przekaz, iż władza nad światem znajduje się w rękach sekt satanistycznych, które za ujawnienie tego chcą go zabić i zniszczyć jego ruch. LaRouche wymienił z nazwy te sekty, m. in. „Ordo Templi Orientis”, Wicca i nadzorujący wszystkie Lucis Trust. Dla porządku trzeba zaznaczyć, iż ruch LaRouch’a był niewątpliwie natury gnostyckiej i panteistycznej, lecz nie miał natury satanistycznej, jak jego ideowi oponenci, którzy mu udowodnili kto jest „mocniejszy”. Ten przykład pokazuje, że rozbicie i straszne zamieszanie idowe wśród całej tej mozaiki New Age, gnostycko – kabalistycznego pochodzenia wyraża się też w braku koordynacji, grze ludzkimi ambicjami, chęciami błyśnięcia w mediach i posiadania jak największej liczby zwolenników. Ale druga strona medalu ujawnia to, kto tak naprawdę rządzi i ma moc sprawczą, używając „pożytecznych idiotów” kiedy są potrzebni, lecz pokazując im miejsce w szeregu, gdy zaczną się wychylać i usamodzielniać w swych działaniach. Tak więc nadal różnice narodowe, wyznawane światopoglądy, przekonania i ideologie czy nawet osobiste temperamenty, są powodami tego, że proces budowania Rządu Światowego i przejmowania rzędu dusz z projektowanym utworzenie jednej, panświatowej religii, nie idzie tak, jakby Najwyżsi Zwierzchnicy chcieli. Nie znaczy to wszak, iż się nie posuwa, tylko „opór materii” powoduje pewne opóźnianie…

J. Izoulet wydał prawie sto lat temu swe programowe dzieło pt. „Paryż stolicą religii czyli Misja Izreala”, które zadziwia swoją wizjonerskością, zaś jego aktualność wprost zdumiewa; autor zachęca w nim m.in. do syntezy wszystkich religii i proponuje to zrobić w następujący sposób: „Jest to iście gigantyczne przedsięwzięcie, ale może i powinno ono zostać podzielone na 4 OPERACJE, następujące jedna po drugiej, by przejść przez 4 ETAPY i utworzyć 4 BLOKI: 1. Blok Kościołów Reformacji, czyli blok Protestantów; 2. Blok Katolików i Protestantów, czyli blok Chrześcijan; 3. Blok trzech cór Biblii, czyli blok Nie – Pogan; 4. Blok Nie – Pogan, czyli blok Wierzących. Do realizacji tego zadania koniecznym i wystarczającym warunkiem jest posiadanie 4 INSTRUMENTOW: 1. Syntetycznej doktryny; 2. Organicznego planu; 3. Personelu technicznego; 4. Centrum logicznego.”

Kontynuację tego Planu Masonerii przedstawiło amerykańskie wydawnictwo Nowej Ery „The New Age Magazine”, nr z 09.1950 r. pisząc: „Boży plan ma służyć zjednoczeniu wszystkich ras, religii i wierzeń. Ten plan mający na celu Nowy Porządek Rzeczy, polega na uczynieniu wszystkich rzeczy nowymi: nowego narodu, nowej rasy, nowej cywlizacji i nowej religii – religii niesekciarskiej, która została już rozpoznana i nazwana religią Wielkiego Światła”. Proszę byście teraz Państwo powiązali te poszczególne bloki ze Światową Radą Kościołów, z Soborem Watykańskim II (zwłaszcza deklaracja „Nostra aetate”), ze spotkaniem w Asyżu i inicjatywą URI. Chyba nie ma wątpliwości, w jaki obrazek układają się „doktryna, plan i personel techniczny” konieczne do stworzenia Federacji Religii. Proszę dodatkowo dołączyć do tego Świątynię Zrozumienia, Deklarację z Abu Dhabi oraz budową tam trój – świątynnego kompleksu.

„Grupa trzymająca władzę” w Masonerii i tajnych sektach jest jednolita wyznaniowo, nie ma w niej tolerancji nawet dla afilowanych przy New Age dziwolągów światopoglądowo-religijnych; ma ona swego pana, któremu na imię Szatan, lub chętniej przez nich używanym słowem Lucyfer, które lepiej wpisuje się w ich religijną mitologię. H. Bławatska, założycielka Towarzystwa Teozoficznego tak pisała o ich mistrzu: „Szatan, czyli Lucyfer, reprezentuje aktywną Energię Wszechświata; jest on Ogniem, Światłem, Życiem, Walką, Zmaganiem, Świadomością, Postępem, Cywilizacją, Wolnością, Niezawisłością. Szatan jest Bogiem, jedynym Bogiem naszej planety. Stanowi on jedno z Logosem”. Foster Bailey, mąż jej dobrej znajomej Alice będąc wysoko postawionym w hierarchii masonem ujawnił, że członkami Hierarchii, a więc wg nich Mistrzami Mądrości, są najwyżej wtajemniczeni, nieraz już tylko natury duchowej, choć pewna ich liczba żyje w ciele fizycznym. Ci cieleśni Mistrzowie Mądrości to ezoterycy – magowie, eksperci z różnych dziedzin posługujący się mocami demonicznymi, którzy kontaktują się bezpośrednio z siłami jakie Kościół określa wprost demonami, a tych z kolei panem jest najwyższy z nich tj. Szatan. Dlatego jak twierdzą „Nikt nie będzie mógł zostać wyjęty spod władzy tego autorytetu, który będzie królował niepodzielnie. Kościół i władze doczesne zostaną usunięte. Jego królowanie zostanie utrwalone na całej Ziemi – i to będzie pokój”.

Tak więc po zniszczeniu ostatniej przeszkody (H. Bławatska: „Naszym celem nie jest reaktywowanie hinduizmu, lecz starcie Chrześcijaństwa z powierzchni Ziemi”), czeka ludzkość „Świetlana przyszłość”, której ziemskimi zarządcami będą Mistrzowie Mądrości, kierowani przez ich duchowy autorytet, czyli samego Lucyfera i jego demonicznych braci.

Pada właśnie ostatni bastion będący przeszkodą w finalizacji tych zamierzeń, które Szatan zaplanował i zaczął wprowadzać w życie tak dawno temu a jest nim Kościół katolicki. Trwająca od dziesięcioleci erozjanzaszła już tak daleko, iż tylko naprawdę ślepy mógłby jej zaprzeczyć: rozmycie i relatywizacja nauczania Kościoła w tak wielu dziedzinach, zaprzeczającym nieraz wprost nauczaniu nie tyle Kościoła, co samego Jezusa Chrystusa jak Komunia św. dla par nie żyjących w związkach sakramentalnych, błogosławienie związków homo w kościołach, udzielanie Eucharystii protestantom i popierającym otwarcie, i publicznie aborcję, puste piekło, całe „dzieło” tzw. synodalności w Kościele, eliminacja Rytu Trydenckiego, krytyka misyjnego elementu w działalności zgromadzeń zakonnych, fałszywe miłosierdzie wobec praktyk homo-seksualnych, postulaty kapłaństwa kobiet i z pewnością nie jest to koniec tych wynaturzeń – a wszystko to się dzieje przy aprobacie następcy św. Piotra. Jak daleko jesteśmy od chwili, gdy „na tronie Boga zasiądzie < ohyda spustoszenia >” ? Kard. J. Ratzinger w książce „Sól ziemi” zrobił proroczą uwagę, iż „Możemy pożegnać się z pojęciem popularnego Kościoła. Jest możliwe, iż jesteśmy u progu nowej ery w jego historii, w okolicznościach niewiele różniących się od tych z początków chrześcijaństwa, które przypominało „ziarno gorczycy”, tj. jego trwania w formach małych i pozornie nieistotnych grup, które jednak będą się przeciwstawiały Złu z całą swoją mocą, prowadząc do Boga”. Sytuacja ta zawiera dwie wiadomości. Zła jest taka, że proces ten dobiega niefortunnego końca, który został wszak zapowiedziany przez Pana Boga. Dobra, albo wręcz najlepsza polega na tym, iż to tylko pozorne zwycięstwo Złego, choć oczywiście Kościół poniesie dotkliwe straty (prawie na pewno ulegnie zniszczeniu jego forma instytucjonalna oraz wielu wiernych starci wiarę) lecz Paruzja przyniesie końcowe zwycięstwo bo „bramy piekielne go nie przemogą”

Cały ten cykl poświęcony Masonerii i tajnym stowarzyszeniom nie był jako taki ich „naukową historią” ani jakąś analizą, bo nie o to mi chodziło. Miałem raczej na celu przedstawienie Państwu czegoś, co się określa związkiem przyczynowo – skutkowym; jak sama nazwa logicznie wskazuje obserwacja skutku jakiegoś działania, musi prowadzić do tego, że spowodowała go jakaś nieprzypadkowa przyczyna (choć oczywiście przypadek nieraz, ale rzadko, odgrywa jakąś rolę) w opisanych przez mnie zdarzeniach. Oczywiście na wielu poziomach, te działania są utajnione, a publiczności pozwala się oglądać to, co powinna zobaczyć, by wywołać pożądane reakcje; tylko nieraz uda nam się zajrzeć za kulisy tego spektaklu… Samo utworzenie Masonerii oraz stowarzyszonych z nią tajnych sekt i grup, zostało zaplanowane przez Księcia Ciemności i mimo wspomnianych trudności wywołanych ułomnością jego ziemskich pomagierów, dobiega zamierzonego finału. Jednym z ważnych ćwiczeń, którym poddano ludzkość, były manewry związane z tzw. pandemią Covid-19, kiedy to sprawdzono podatność populacji świata na zarządzanie strachem w skali globalnej, reakcje na nieprawne ograniczenia i łamanie swobód obywatelskich. Swoisty test przeszedł też Kościół jako całość, tj. ogół wiernych oraz jego pasterze na różnych szczeblach, od zwykłego proboszcza aż do papieża. Było to całkiem niedawno, więc nie muszę chyba przypominać, jakie są konkluzje i wnioski, które można z łatwością wydedukować, patrząc na zachowanie społeczności całego świata; nie ulega wątpliwości, iż Masoneria z uwagą obserwowała tą całą sytuację. Prawie wszystkie elementy i szczegóły tej masońskiej układanki szykowanej całemu światu są na miejscu; obraz zaczyna układać się już w całość…

+ posts
author avatar
Andrzej Otomański

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *