NIE ODDAMY SIERPNIA

Ludwik Stasik
Ludwik Stasik

Józef Śreniowski

 

NIE ODDAMY SIERPNIA. Upalne lato 1982. Stan wojenny. Ludzie w więzieniach, inni – nadal internowani. Jak w piosence; „Naród w ryzach WRONa trzyma…”. Któregoś poranka nocny korektor pisma sportowego „Tempo”, Ludwik Stasik*, wraca z pracy przez krakowski Rynek. Mijając płytę Kościuszki, na której Naczelnik składał w r. 1794 przysięgę, wpada na pomysł. A na własnych pomysłach polega bardziej niż na inicjatywach struktur podziemnych. I na gronie własnych przyjaciół a nie szerszych więziach organizacyjnych zepchniętej do podziemia „Solidarności”. Woli happening niż uzyskiwanie zgody przełożonych ze związku, który to związek rządzący postanowili anihilować.

Ma przyjaciela – rzeźbiarza, ma innego – arystokratę, zna pojedynczych studentów. Rzeźbiarz podejmuje się wykonania z jasnego piaskowca płyty, Ludwik Stasik mierzy w Rynku, jakie ma mieć dokładne wymiary. Przyjaciel w kręgach arystokratycznych dyskretnie zbiera fundusze, mimo, że zadanie nie wymaga kroci. Ale to jest czas biedy, rzec można nadmiaru pieniędzy skoro w handlu niczego nie ma.

14 sierpnia ja, autor tego wspomnienia, uciekłem z internowania w Łowiczu. Wieczorem byłem w Krakowie. W święto 15.sierpnia, upalną niedzielę, wybraliśmy się z Ludwikiem na spacer do Lasku Wolskiego i wracając zaproponował, że mi coś jeszcze pokaże. Poszliśmy na Emaus do Czerwonej Pasieki, jak to nazywał Kraków tamte pracownie artystyczne. W jednej z nich Ludwik zsunął pokrowiec z płyty leżącej na stelażu. Zobaczyłem jasny prostokątny blok a w nim wyryty napis: NIE ODDAMY SIERPNIA. SOLIDARNOŚĆ MAŁOPOLSKA. Ludwik wziął jakieś narzędzia i drobny papier ścierny by dopieścić jeszcze inskrypcję.

Montaż płyty, to nie była zwykła robota. Miała swój scenariusz i swoją logistykę. Zbliżał się 31 sierpnia, druga rocznica podpisania porozumienia gdańskiego. Władze były czujne a bezpieka miała na oku miejsca publiczne, do których Rynek Krakowski na pewno należał. Przedpołudniem dwaj młodzi ludzie z taczką, która niezwykle piszczała, wjechali na Rynek. Mieli łopaty i łom, dojechali w upatrzone miejsce obok płyty Kościuszki. Wysypali pryzmę piasku, rzucili na nią kufajkę, rozsiedli się, wyjęli butelkę z herbatą i bułki zawinięte w gazetę. Spożyli robotnicze śniadanie, gadając i dyskretnie patrząc czy nie budzą zainteresowania przechodniów. Potem zabrali się do roboty. Jeden wyważał upatrzoną płytę , drugi pomagał ją załadować na taczki i zasypać dla niepoznaki piaskiem. Trzeba ją było wywieźć z placu boju i przywieźć w jej miejsce dokładnie dopasowaną płytę z piaskowca. Taczki niemiłosiernie skrzypiały i była to dobra sygnalizacja odwracająca uwagę obserwatorów. Kiedy drugim kursem płyta NIE ODDAMY SIERPNIA dotarła na miejsce, chłopaki pospiesznie przygotowali cement. Był niezwykły, zdobył go rzeźbiarz, by wiązał płytę natychmiast i z wyjątkową siłą. W ten sposób płyta została wmurowana a piszczące taczki i narzędzia mogły odjechać. Niespodzianie w tym miejscu zjawiły się kobiety z kwiatami, przykryły nimi płytę, otoczyły ją, zaczęły się modlić. Pierwsi funkcjonariusze, którzy spostrzegli, że coś niebywałego zdarzyło się w Rynku nie widzieli początkowo treści napisu.

Potem było za późno, bo cement związał. Służby zdołały jedynie zatrzymać jednego z wykonawców, kiedy wrócił na Rynek, próbując sfotografować całą scenę. Rocznica sierpniowa została upamiętniona mimo, że czas nim władze nie przywróciły codziennej monotonii, nie trwał długo. Liderzy „Solidarności” siedzieli za kratami ale znak, że „Solidarność” żyje w symbolicznym miejscu pojawił się. Po zniknięciu płyty zaczęła ona żyć w legendzie krakowskiej ulicy.

Dalsze delikty, że nie oddamy Sierpnia pojawiały się niezmiennie w manifestacjach w Krakowie i – znacznie dynamiczniejszych, kilkudziesięciu co najmniej – na ulicach i placach Nowej Huty. Można je dziś obserwować w fotoreportażach z tych walk dokumentowanych przez Stanisława Markowskiego, artystę fotografika, który w sytuacji opresji stał się reporterem wojennym z zajść w Hucie i Krakowie.

W ekipie, która wykonała płytę i doprowadziła do jej wmurowania wymienić należy na pierwszym miejscu Ludwika Stasika, Krzysztofa Piotrowskiego, Bogusława Rostworowskiego, Jerzego Donimirskiego** i Antoniego Zielińskiego . Towarzyszyli im, by udokumentować akcję: Stanisław Markowski i Paweł Rey.

 


* https://slownikniezaleznidlakultury.sws.org.pl/lodz/index.php?page=wysyp_l&s el=S&klucz=42

**Jacek Świder, Z podziemia na zamek, rozmowa z Jerzym Donimirskim, w: Dziennik Polski ,Kraków 24.09.2010.

Website | + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *