Perły dały nam wolność – Krystyna Krahelska

Perły dały nam wolność – Krystyna Krahelska

 Historia nasza rzucała „Perły„ przed wieprze

ale to „Perły” dały nam wolność

Mira Modelska-Creech Ph.D.

 

Pragnę opowiedzieć historię jednej takiej wielkiej perły -, Krystyny Krahelskiej.

Urodziła na wschodnich rubieżach Polski rozbiorowej, w majątku Mazurki, znajdującym się  na terenie guberni mińskiej, Imperium Rosyjskiego. Majątek ten położony był niedaleko bardzo polskiego miasta Baranowicze. Dzisiaj jest to Białoruś, wówczas była to Litwa. Litwa to znaczy, dzielnica przedrozbiorowej Pierwszej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a później nawet Trojga Narodów (Polska, Litwa, Ukraina Zachodnia).

Polskie dwory na tych terenach były „stanicami cywilnymi” stojącymi   na straży polskości. W zaborze rosyjskim, walka o polskość w środowisku ziemiańskim była czymś naturalnym, związanym z dumą narodową bazującą na  wartościach cywilizacji łacińskiej i wiary katolickiej.

Polska dokonała chrystianizacji Litwy, nie „ogniem i mieczem”, a za pośrednictwem atrakcyjności swojej kultury administracyjno-prawnej, bytowej i duchowej. Królowie polscy rządzili wespół z wybieralnym Sejmem, stali na straży prawa, ale nie byli panami sumień swoich poddanych w kwestiach wyznaniowych .

Po Powstaniu Styczniowym, kiedy ostatecznie ukazem carskim zniesiona została pańszczyzna, chłopi stawali się nową klasą społeczną, która powoli zdobywała świadomość narodową i koncepcję odpowiedzialności za Ojczyznę, a nauczycielami tej właśnie świadomości było ziemiaństwo i Kościół.

Piszę o tym dlatego, że „perły” takie jak nie biorą się same z siebie, a są rezultatem  odpowiedniego wychowania domowego i klimatu całego jej środowiska. 

Dwory, w szczególności na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej, były prawdziwymi kuźniami patriotyzmu. Ofiara z własnego życia w imię wolności Ojczyzny była jedną z norm podstawowych tych ludzi, to się wiązało z „obywatelstwem” . 

Wolność Ojczyzny, była gwarantem wolności osobistej obywateli. Te koncepcje, nie były znane, ani wszystkim cywilizacjom, ani też kulturom. Bez tej wolności, nie ma ani narodów, ani też obywateli tych narodów.

Dlatego też, kiedy przyglądam się współczesnej scenie politycznej Polski 2024 roku, kiedy to niektórzy, chyba nie bardzo uświadomieni Polacy, popychani do „Eurokołchozu” idą jak baranki na rzeź, widzę, w tym atawizm ducha „chłopa pańszczyźnianego”. I rzeczywiście, chyba właśnie w środowisku tzw. współczesnej lewicy, głównie pochodzenia chłopsko-robotniczego, owe ciągoty „kołchozowe” są najżywsze.

Po tym, krótkim wstępie z inżynierii społecznej, powróćmy do naszej bohaterki.  Ojciec należał do liderów społeczności lokalnej, kolejno pełniąc urzędy;  starosty, a następnie wojewody, a po wyzwoleniu, wstąpił w szeregi Wojska Polskiego. Matka zaś była kobietą wykształconą,  była biologiem. Jak to określają biografowie Krahelskiej, Krystyna pochodziła z typowej  rodziny inteligenckiej, pochodzenia szlacheckiego, stąd wartości „Bóg, Honor, Ojczyzna” wyssała z mlekiem Matki.

W wieku 14 lat , w 1928 roku wstępuje do harcerstwa ZHP, najlepszej chyba szkoły hartu ducha i charakteru. Awansuje i w latach 1929-1932 sama już jako druhna prowadzi grupę zuchów. To wspaniała szkoła odpowiedzialności, to właśnie druhnie rodzice powierzają swoje pociechy. Kto był w harcerstwie to wie, jak wiele się tam może zdarzyć w każdej minucie. To z jednej strony trening  dyscypliny, z drugiej bardzo poważnej odpowiedzialności.  Znam to z autopsji.

W 1931 roku reprezentuje delegację polskiego skautingu, na zlocie Skautów Słowiańskich, w Pradze czeskiej. Pamiętajmy, że 15 marca 1939 roku wojska niemieckie wkroczą do Pragi i przejmują ogromny arsenał militarny Czech. I zapewne, takich zlotów Słowiańskich Skautów już więcej nie będzie. Słowianie po Żydach będą drugą najliczniejszą grupą undermenschów.

Znając piękną Pragę i mając wspaniałe wspomnienia ze zlotu Słowiańskich Skautów, zapewne boleśnie przeżyła, utratę wolności naszych sąsiadów Czechów i zapewne przerażeniem napawał ją fakt, że po dwudziestu latach niepodległości ponownie mamy wojnę u naszych granic. 

Zapewne w domu, ale i na ulicy nie raz słyszała „Pierwszą Brygadę”: „Legiony to żołnierska nuta, Legiony to straceńców los, Legiony to żołnierska buta, Legiony to ofiarny los.”, „My pierwsza brygada, strzelecka gromada, Na stos!, Rzuciliśmy swój życia los,  Na stos, na stos!”.

I tak jak w tej pieśni i ona, kiedy wybije godzina próby woli, charakteru, miłości do Ojczyzny i miłości do kolegów i koleżanek, innych bojowników, o te same wartości, rzuci na stos swój życia los. I czy to nie jest „Perła”? Tak, to jest „Perła”. Takimi „Perłami” strzelaliśmy do tyranów, ludobójców, socjopatów, psychopatów, obłąkanych władzą i podporządkowywaniem sobie innych narodów. Ale beż ofiary z tych „Pereł”, nie bylibyśmy ludźmi wolnymi i nie mielibyśmy swojej Ojczyzny. Żaden rząd, ani partia polityczna, nie ma prawa zaprzepaścić ich świętej daniny krwi i życia, tylko dlatego, że jeszcze nie dorośli do potrzeby wolności, bo wciąż jeszcze są mentalnymi „chłopami pańszczyźnianymi„ i potrzebują czuć nad sobą bat, „pana zaborcy” i tylko wtedy czują się dowartościowani. Dowartościowują się tylko przy aprobacie ze strony swojego oprawcy.

Perły dały nam wolność – Krystyna Krahelska

Piękna, mądra, utalentowana i dzielna Krystyna dorasta i w 1932 roku zdaje maturę w gimnazjum im. Romualda Traugutta, w Brześciu nad Bugiem. Następnie studiuje; historię, geografię i etnografię na Uniwersytecie Warszawskim. Miała piękny głos i duszę poetki, bo była poetką, a dla Polskiego Radia w Wilnie i w Warszawie wykonywała pieśni folklorystyczne i ballady.

Legendarnym symbolem Warszawy jest „Syrenka”, piękna młoda dziewczyna, ale od pasa nosząca znamiona ryby, bo wyszła z czeluści Wiślanych. Znana rzeźbiarka Ludwika Nitschowa, do pomnika Syreny poszukiwała jakiegoś jej prototypu i z wielu modeli, wybrała bosko zbudowaną, wysoką, piękną, słowiańską, czysto-polską urodę Krystyny Krahelskiej. Krystyna fakt ten raczej utrzymywała w tajemnicy, jakkolwiek dla etosu Warszawy, odważyła się w obliczu dłuta Nitschowej być Syrenką.

Piękne, sielankowe życie, pełne studiów, zdobywania wiedzy, pisania wierszy, w których zawarła piękno swojej duszy i bezkresną wyobraźnię, a wszystko to za sprawą wolnej  Drugiej Rzeczpospolitej. Dla urodzonej jeszcze pod zaborem rosyjskim Krystyny, ta wolność to nie tylko inspiracja artystyczna i energia duchowa, ta wolność to największy skarb. Jeśli chcesz ten skarb zachować, jeśli przyjdzie taka konieczność, to musisz iść do boju za niego.

W 1939 obłąkaniec z rynsztoka, Gengis Han z telefonem, bez wypowiedzenia wojny napada na Polskę. Krystyna natychmiast rzuca się w szeregi młodzieży oddającej swoje siły na wezwanie Prezydenta Starzyńskiego do obrony cywilnej. Po zajęciu Warszawy, przeprowadza się do Puław, gdzie podejmuje pracę w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego, w końcu urodziła się w majątku, na wsi i kocha wieś.

Natychmiast po zawiązaniu się jeszcze w październiku, listopadzie Związku Walki Zbrojnej wchodzi w struktury organizacji jako łączniczka, kurierka do zadań specjalnych na terenach sobie znanych Nowogródczyzny. Otrzymuje przeszkolenie w służbie sanitarnej. W latach 1943-1944 pracuje w szpitalu jednocześnie jeździ i szkoli dziewczęta do pracy w oddziałach partyzanckich. Każda bitwa to przecież ranni. Trzeba ich natychmiast ratować. Dzisiaj też mamy wojnę za naszą granicą, ale szkoleń dla ludności cywilnej, takich jak wtedy, nie ma.

Wybucha Powstanie Warszawskie jest przydzielona jako sanitariuszka do  dywizjonu „Jeleń”7 pułku Ułanów Lubelskich AK pod pseudonimem  „Danuta”. I pierwszego sierpnia w czasie ataku plutonu na  budynek Dom Prasy, przy ulicy Marszałkowskiej 3/5, bez chwili zastanowienia, jak na sanitariuszkę przystało,  leci na pomoc leżącemu na jezdni koledze, nie zdążyła dolecieć i właśnie wtedy w tę piękną pierś Syrenki dostaje trzy strzały. Wkrótce jest operowana w szpitalu powstańczym przy ulicy Polnej 36, tragicznie w wyniku ran postrzałowych umiera nad ranem 2 sierpnia, 1944 roku.  Cześć jej pamięci. Była jedną z tych najpiękniejszych „Pereł” naszej młodzieży, przenośnie i dosłownie.

I choć była taka wrażliwa i miękka swoją wrażliwością, nic nie mogło jej pokonać, to ona pokonała to twarde i okrutne i głupie w założeniu i dzięki takim jak ona mamy dziś wolną Polskę !  Zwyciężyłaś i mieszkasz w Syrence.

Hej chłopcy, bagnet na broń!                  

Website | + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *